Ta pomadka jest podniecająca

946 35 31
                                    

Ten rozdział to cringe, proszę dla własnego zdrowia pominąć

- Cholera Potter, weź się przymknij trochę. - mówiła Lotte podczas całowania go.

Harry naturalnie, chciał wyrównać z nią rachunki. Więc, zaczął całować jej szyje, na co ta od razu się odezwała.

- Nienawidzę cię palancie. Ugh-warknęła nie czując zimna wody w której się znajdowali.

Na co on tylko się zaśmiał w jej szyje.

- Chciałam o coś zapytać. I tak wiem jestem pojebana.- rzekła Lotte trochę się odsuwając od rozgrzanego chłopaka.

- Jesteś zdecydowanie pojebana a przy tym kurewsko seksowna.- Potter próbował się skupić ale dziewczyna skutecznie go rozpraszała.

- Ta suka Leoikna musiała ci podawać jebaną Amortencje. Dzisiaj musisz z nią porozmawiać.- Blackówna użyła swojego najbardziej przekonującego tonu patrząc chłopakowi głęboko w jego zielone niczym avada oczy próbując...

- W obecnej chwili, liczysz się tylko i włącznie ty. Czy widzisz tutaj Leo? Ja też nie! Nie pamiętam kiedy w ogóle zacząłem z nią chodzić. Dlatego na razie zapomnijmy o niej.- powiedział wybraniec łapiąc Lotte po bokach i przyciągając.- A teraz muszę zostawić po sobie ślad żeby zaznaczyć mój teren jeśli pozwolisz.

- Ja pierdole, ty to jednak pojebany jesteś. Nigdy nie sądziłam ze będę się lizać z Potterem w jebanym jeziorze.- zaśmiała się dziewczyna po chwili skutecznie uciszona brutalnym pocałunkiem. Po chwili, zaczął padać deszcz.

- Naprawdę? Akurat teraz?

Oboje wiedzieli że musieli wyjść z tego jeziora, inaczej skończy się to dla nich źle.

- Lotte, wiesz... musimy chyba już wyjść. Za długo jesteśmy w tym jeziorze.- rzekł zielonooki obejmując dziewczynę i bawiąc się jej długimi włosami.

- Wow cud chłopiec raz ma racje! Alleluja!-czarnowłosa czuła się coraz bardziej zmęczona.

Po chwili stali na pomoście ogrzewani zaklęciem ogrzewającym przy okazji, mając zupełnie gdzieś deszcz.

- Lotte chciałbym się do czegoś przyznać.- oznajmił Harry a dziewczyna na niego spojrzała na niego zaskoczona.- Cholernie mi się podobasz, i żeby nie zabrzmiało to jak wyznanie miłości ala zdesperowana nastolatka Nott, nie mogę przestać o tobie myśleć. Przepraszam cię za tą Amortencje bo mi to do głowy nie przyszło więc...

- Harry James'ie Potterze! Posłuchaj mnie w tej chwili.- kiedy Lotte zaczynała mówić do kogoś po pełnym imieniu, zaczynało być groźnie.- To nie twoja zasrana wina że ta suka której pełnego imienia nie umiem wymówić wlewała ci to!

- Skąd znasz moje drugie imię? Przecież nigdy go ci nie mówiłem.- nagle gryfon przerwał wkurzonej dziewczynie monolog.

- Dzięki że mi przerwałeś. Myślisz że nigdy nie trafiłam do Filcha?- zapytała ślizgonka.

- Okej, przyznaje to było głupie pytanie. A teraz wiecznie naburmuszona ślizgonko możemy wracać do zamku. Kierunek wieża gryfonów!- krzyknął czarnowłosy łapiąc za rękę Lotte.

- Kto to mówi? Narwany gryfon? Poza tym pogięło cię, ktoś z twoich wspaniałych kolegów na pewno zobaczy jak śpimy w ubraniach na twoim łóżku.- Blackówna spojrzała na niego wkurzona.

- Skoro przeszkadza ci spanie w ubraniach na moim łóżku to możemy spać bez ubrań.- rzekł z cwanym uśmieszkiem a dziewczyna zdzieliła go w tył głowy.- Ja tylko żartowałem!

Po chwili wchodzili już do zamku. Szli w kierunku wieży gryfonów.

- Myśle, że obecnie wszyscy z mojego dormitorium są w pokoju życzeń gdzieś z głową w kiblu.- zaśmiał się Harry przyglądając się dziewczynie.- Pomadka ci się rozmazała.

- To chyba raczej normalne że po wodzie, pomadka się rozmazuje.- dziewczyna prychnęła z głupoty Pottera.

- Wyglądasz teraz przez zdecydowanie bardziej seksownie.- rzekł z miną filozofa.

- Jaki ty niewyżyty jesteś. Mam pomysł, weźmy narazie to ukrywajmy. To znaczy pewnie o tak twoi koledzy mnie zobaczą ale, możemy ich zmusić do ukrywania tego.

- Dla mnie, czemu nie.- odpowiedział zgodnie z prawdą.- O jesteśmy już pod pokojem wspólnym. Zielone jabłko

- Cóż za oryginalne hasło.- powiedziała sarkastycznie Lotte wywracając oczami.

Po chwili już kładli się spać, przedtem korzystając z łazienki. W dormitorium na szczęście nikogo nie było.

Ślizgonka dosłownie położyła się na Harry'm który ją obejmował.

- Weź przykryj nas kołdrą bo tyłek będzie mi widać.- poprosiła Blackówna odwracając się w stronę gryfona.

- A to źle?- zapytał z uśmiechem bliznowaty jednak został po chwili zdzielony w ramie.- No dobrze przepraszam! Nawet pożartować sobie nie można.

I byli przykryci kołdrą.

- Wiesz co? Dzięki że mogłam chociaż raz spędzić fajnie moje urodziny a nie jakąś potańcówkę ze śmierciożercami. Dobranoc, Harry.- powiedziała całując go w usta.

Najlepszy dzień w jego życiu.

Lotte mimo że odzyskała świadomość, nie otwierała oczu, pomyślała że to wszystko co się wydarzyło w nocy to był sen.

Jednak po chwili sobie zdała sprawę że jest obejmowana przez kogoś.

Otworzyła oczy i odwróciła głowę do góry, zobaczyła nad sobą oczojebno czerwony baldachim, ciekawe jak to by było tutaj po ziole.

- Spodziewałem się tego, ale nie tak szybko. To wam się jednak udało.- usłyszała głos oraz próbowała połączyć go z jakąś osobą, odwróciła się w stronę głosu i zobaczyła Rona.- Wyglądacie uroczo.

- Spierdalaj.

I z powrotem wtuliła się w tors okularnika.



**************

Ale żenada oh goddd

𝑰𝒏𝒔𝒕𝒂𝒈𝒓𝒂𝒎 𝑯𝒂𝒓𝒓𝒚 𝑷𝒐𝒕𝒕𝒆𝒓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz