Rozdział 20.

894 62 49
                                    

Po chwili się wybudziłam z szoku i cofnęłam się o krok do tyłu, nie spodziewałam się takiego widoku. Zmartwiony brunet złapał mnie za ramiona przywracając ponownie na ziemie.
– Wszytko ok? – zapytał głęboko patrząc w moje zagubione oczy, kiwnęłam głową na tak. I lekko zaczerwieniona odwróciłam się, cholera czemu on musi wyglądać tak sieksi..

Wyprostowałam się i stanęłam już normalnie koło bruneta, chłopak uśmiechnął się lekko do mnie po czym spróbował mnie przytulić. Szybko i sprawnie odskoczyłam od niego z jadem w oczach.
– Nie rób tak już więcej. – wysyczałam po czym ponownie się lekko zgarbiłam, kobiety spojrzały po sobie po czym po nas. Cała trójka machnęła obojętnie ramionami, patrzyliśmy na siebie, ja oczywiście wrogo a ten z lekkim uśmiechem. Niestety nasze przedstawienie nie potrwało za długo, po chwili drzwi się otworzyły a w nich stanął jakoś młody mężczyzna.
– Za chwile powinien być, przygotujcie wszystko na jego przybycie. – powiedział pod nosem sprawdzajac coś w jakimś zeszycie i zamknął drzwi, spojrzałam na naszą trójkę. To czas na odwrót.
– No to my, będziemy się zbierać. W bazie się z nim spotkam, miłego dnia paniom życzę. – powiedziałam i lekko się schyliłam po czym wzięłam bruneta i kobietę podpachę i wyciągnęłam ich przed drzwi, szybkim krokiem wyszliśmy z budynku.
– Jak myślicie kto mógł by to zrobić mojemu mężu? – zapytała siwowłosa wchodząc do samochodu.
– Akutagawa. – powiedzieliśmy w tym samym momencie, spojrzeliśmy na siebie zdziwieni. Czekaj, przecież on pewnie myślał że nikogo nie znam z mafii!! Fak!

Mężczyzna zmarszczył brwi, odwróciłam głowę wystraszona. O nie nie nie! On już to wie!!

– Podejrzewam że Mori pewnie mu kazał, zapewnię coś usłyszał czego nie powinien. – powiedział brunet zwracając się do kobiety, kiwnęłam głową zgadzając się z nim.
– Też tak pomyślałam.. – mruknęłam i spojrzałam za szybę, było ciemno i padało..

– Hm. To dziwne. – usłyszałam po drogiej stronie.
– Wiem, ale nadal nie rozumiem jak to się dzieje. Wiesz lepiej będzie jakbyś przyjechała. Mogłabym wtedy to wszystko dokładnie wytłumaczyć. – powiedziałam rzucając się na swoje łóżko.
– Przecież wiesz że nie mogę, musze pilnować Mello. Eh, chyba że mam wbić ci z dużym psem do domu. – prychnęła, a ja się zaśmiałam.
– To może przyjedziesz po mnie? Zrobimy sobie nocowanko. – powiedziałam i usiadłam.
– Ta, ty, ja i mello. – ponownie prychnęła a ja się jeszcze raz zaśmiałam.
– Tak, idealnie! – krzyknęłam rozśmieszona, po chwili drzwi się otworzyły a w nich stanął brunet. Spojrzałam na niego i podniosłam jedną brew, pokazał bym odłożyła słuchawkę.
– Słuchaj, to przyjedziesz po mnie? – zapytałam a dziewczyna się zaśmiała.
– Chyba ci się śni! Jeśli chcesz do mnie to sama przyłaź. Nie chce mi się jechać z tą kulą futra w aucie, jeszcze będę miała jego sierść na siedzeniach. – powiedziała a ja westchnęłam.
– Eh, okej. Tylko się spakuje i już do ciebie idę pijawko, do zobaczenia. – powiedziałam po czym od razu się rozłączyłam, brunet spojrzał na mnie niezrozumiale. Wstałam i wyjęłam torbę po czym zaczęłam pakować pare rzeczy, eh, a jeszcze pięć minut temu to wszystko rozpakowywałam.
– Gdzieś idziesz? – zapytał i poszedł do mnie.
– Tak, do Emilii. – powiedziałam i zapięłam torbę, wstałam i założyłam sobie ja ja ramie. – co chciałeś? – dodałam i zapinając buty.
– uh, nieważne. Może cie podwieźć? – zapytał, spojrzałam na niego zdziwiona. Kiwnęłam uśmiechnięta głową.
– Pewnie, dziękuje. – przymknęłam lekko oczy w uśmiechu, wyszłam z pomieszczenia.
– (imię), gdzie idziesz? – zapytała rudowłosa kobieta, spojrzałam ja nią. Widziałam w niej zainteresowanie ale wyczułam tez trochę grozy w jej tonie.
– Do Emilii, na nocowanie. – powiedziałam i podrapałam się po karku, co to przesłuchanie?
– Dobrze, podwieźć cię? – zapytała i w tym momencie odezwał się brunet.
– Nie, ja ją podwiozę. – powiedział i złapał mnie za ramiona, zaśmiałam się na tą sytuacje. Kobieta przymknęła oczy.
– Dobrze, wróć jutro. – powiedziała. Ponownie się zaśmiałam i kiwnęłam głową, zachowują się jakby byli przynajmniej moją rodziną.. słodko z ich strony.

Brunet zabrał ode mnie torbę i bez słowa ruszył w stronę drzwi, westchnęłam. Tym razem mu się udało.. ale tylko tym.
Wsiadłam do pojazdu bruneta, siedzieliśmy w ciszy. Do czasu aż nie zadzwoniła do mnie blondynka, odebrałam.
– I gdzie jesteś? – zapytała.
– A jadę. Znaczy Dazai mnie podwozi. – powiedziałam a mężczyzna odwrócił speszony wzrok, ze strony również odpowiedziała mi cisza. Czekaj powiedziałam coś nie tak? Ah czekaj! Przecież nie powinnam do niego mówić po imieniu!
Z.. znaczy! Osamu! O..osamu-san.. – poprawiałam się i dosyć mocno się zaczerwieniłam, na co chłopak zareagował podobnie. Usłyszałam ze strony blondynki śmiech.
– Nie śmiej się, pijawko! – warknęłam zawstydzona.
– Huhu, czyżby jakaś chemia się działa? Haha. – zaczęła się śmiać.
– Spadaj. – powiedziałam po czym się rozłączyłam.
– W..wybacz za to. – powiedziałam i schowałam telefon.
– Nic, się nie stało. – powiedział i podrapał się w kark. – znaczy.. możesz mówić mi po imieniu. – dodał patrząc się na mnie kontem oka, kiwnęłam głową że rozumiem. Nigdy tego wcześniej nie zauważyłam, i chyba on również. Jezu ale dziwnie się zrobiło..
– Za dwadzieścia metrów skręć w prawdo by trafić do miejsca docelowego. – powiedziała aplikacja, mężczyzna skręcił po czym stanął.
– Więc.. mam jutro po ciebie przyjechać? – zapytał, zmusiłam się do uśmiechu.
– Nie musisz, dobranoc. – powiedziałam i szybko otworzyłam drzwi po czym wysiadłam, mężczyzna siedział pare sekund i również wysiadł. Stałam pod paggrznikiem i z zamiarem wyciagnięcia swojej torby otworzyłam je, brunet zabrał mi torbę przed samym nosem.
– Chodź, zaprowadzę cię. – mruknął i złapał mnie za rękę, jedna również zamknął samochód i ruszył w stronę jednego z nich. Zadzwonił dzwonkiem, nadal nie puszczając mojej dłoni. Po chwili zaświeciło się światło na gangu, drzwi się otworzyły a w nich stanęła blondynka. Za nią wybiegł przeogromniasty Golden Retriever*, dziewczyna podeszła do nas po czym otworzyła nam drzwi. Wyrwałam się z uścisku chłopaka i przytuliłam dziewczynę, po chwili zajęłam się psiakiem.
– To jest ten cały Mello, twój? – zapytałam, dziewczyna pokiwała przeciwnie głową.
– Nie, mojej sąsiadki. Jest teraz na urlopie a nie chciała brać ze sobą psa wiec mnie poprosiła bym się nim zajęła pare dni. – powiedziała zabierając od bruneta torbę, wstałam i podeszłam do chłopaka. Przytuliłam go po czym go cmoknąłam w policzek.
– Dzięki za podwózkę, dobranoc Dazai! – krzyknęłam i wraz z dziewczyną ruszyłam w stronę jej domu, chłopak nadal stał w miejscu zszokowany. Po przyłożył do swojego policzka dłoń, zarumieniony pędem ruszył w stronę swojego auta. Zapowiada się ciekawa noc..

~~~
Oj oj, ale słodko się zrobiło ;3 i coś mi ten dłuższy wyszedł xD Za chwile wrzucam preferencje z Haikyuu, może ktoś zajrzy? Bardzo bym się ucieszyła ^^
Może jeszcze dziś uda mi się napisać jeszcze jeden rozdział, jak nie to będzie jutro. Bay bay <3
~1006 słów.

Melarino
26.09.2020

ɪ ᴋɴᴏᴡ ʏᴏᴜʀ ғᴜᴛᴜʀᴇ┊ᴅᴀᴢᴀɪ ᴏsᴀᴍᴜOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz