Rozdział 29.

653 54 18
                                    

Chłopakowi zadrżała lekko brew, ocho chyba powinnam juz iść.

- Chuuya, gdzieś ty był tyle czasu?! Miałeś iść tylko po mleko i chleb. - powiedziała lekko poddenerwowana kobieta, Chuuya spojrzał na nią z niesmaczeniem.
- Spotkałem tego idiote po drodze. - mruknął, kobieta otworzyła szerzej oczy.
- Ale nie rozwaliłeś pół ulicy, prawda? - zapytała z nutką grozy w głosie, chłopak tylko kiwnął glową na tak. Ale o kim mowa?

~~~

Szłam spokojnym krokiem przez najróżniejsze stragany, pojedynczego ledy dawały powoli o sobie znać przez ściemniające się niebo. Nie rozglądałam sie za bardzo, szłam po prostu przed siebie patrzac sie co jakiś czas na ludzi znajdujących się przede mną. Za którymś razem skrzyżowałem swoje (kolor) oczy z czekoladowymi znajdującymi się przy jednym ze straganów, odwróciłam speszona wzrok. Poczułam dziwne uczucie ukucia w klatce piersiowej, przyśpieszyłam kroku i nadal trochę zdezorientowana złapałam się za klatkę piersiową. Wyszłam z tłumu i usiadłam na najbardziej osamotnionej ławce znajdującej się tam, wzięłam głębszy wdech lecz to nic nie pomogło, serce nadal waliło mi jak opętane.
Co to było?
To pytanie zadawałam sobie cały czas w głowie, czuje jakbym o czymś zapomniała, o czymś ważnym.

Bum, bum, bum, bum..

Moje serce nie zwalniało nawet bym powiedziała że przyspieszyło, założyłam kaptur i podniosłam się, z lekko chwiejącym się krokiem i ruszyłam do najbliższego sklepu.
~~~

Weszłam i odrazu ruszyłam na oddział z napojami, wzięłam najtańszą wodę i ruszyłam do kasy. Przy niej stał młody mężczyzna z lekko zakręconymi włosami i z okularami ja nosie, postawiłam wodę i zaczęłam wygrzebywać portfel. Chłopak skasował moj napój po czym czekał aż zapłacę, gdy wyjęłam portfel odezwał się.
- Nie musi pani płacić. - podniosłam głowę patrząc się zdziwiona na chłopaka, podniosłam brew. - Na koszt firmy. - dodał z lekkim uśmiechem.
- Naprawdę nie trzeba, zapłacę. - mruknełam bez najmniejszego wyrazu twarzy i otworzyłam portfel, chłopak spojrzał na mnie z nie zrozumiałym spojrzeniem.
- Nie mógłbym przyjąć pieniędzy od takiej damy jak pani, naprawdę nie musi pani płacić. - ponownie się uśmiechnął i postawił napój przede mną, spojrzałam na siebie.
- Gdzie pan widzi tutaj damę? Jeśli Pan mówi o mnie, to się przydały by Panu mocniejsze okulary. - mruknęłam i położyłam pieniądze na blacie. - poza tym nie wyglądam jakoś wyjątkowo więc nie rozumiem Pana reakcji, dowidzenia. - dodałam i zabrałam wodę po czym wyszłam, będąc na dworze wróciłam do tej samej ławki i na niej usiadłam. Otworzyłam wodę.
- Co za palant. - mruknełam i wzięłam łyka wody. - Serio myśli że na to polecę? Pff frajer. - dodałam i wzięłam jeszcze jednego łyka po czym zamknełam napój i schowałam go do torby, siedziałam tam jeszcze bardzo długo przyglądając się innym parą czy bezdomnym zwierzętom. Moje serce juz całkowicie sie uspokoiło więc przynajmniej tyle dobrego, zrobiło się już całkowicie ciemno przez co zrobiło się jeszcze zimniej, zwinęłam sie bardziej szalikiem i spojrzałam na siedzącą koło mnie postać. Otowrzyłam szerzej oczy widząc tego samego bruneta co był przy straganach, z zaskoczenia przechyliłam się trochę do tylu przez co wywróciłam się i wylądowałam na ośnieżonej ziemi. Spojrzałam na mężczyznę jeszcze raz i ponownie zabiło mi szybciej serce, podniosłam sie i prychnąłem pod nosem, usiadłam na swoje miejsce.
- Nie powinnaś chodzić teraz sama, jeszcze coś ci się stanie. - powiedział rozkładając swoje ręce na oparciu.
- Nie powinno cie to w ogóle interesować, nawet nie wiesz kim jestem. - mruknełam odwracając głowę.
- Pewnie że wiem kim jesteś (imię). - uśmiechnął się pod nosem, otworzyłam szerzej oczy.
- Skąd znasz moje imię? - zapytałam zaczynając czuć lekki nie pokój.
- Mógłbym dokładnie o to samo zapytać trzy lata temu, jak myslisz co byś mi niby wtedy odpowiedziała? - powiedział podnosząc wzrok w czyste od chmur ciemne niebo, teraz to zmarszczyłam brwi. O co chodzi temu gosciu?
‐ Nie rozumiem o co ci chodzi. - mruknełam odsuwając się troche od bruneta, ten lekko sie zaśmiał.
- nie bój się, znasz mnie, tylko najwyraźniej o mnie zapomniałaś. Może przypomnę ci moją osobę w inny sposób? - powiedział a ja ponownie podniosłam brew, mężczyzna wstał i kucnął przede mną.
- Czy ty piękna damo, popełnisz ze mną podwójne samobójstwo? - zapytał i ucałował powierzchnię mojej lodowatej dłoni, otowrzyłam szeroko oczy przez obraz okazującego mi się pewnego chłopak z bandarzem na oku. Spojrzałam ponownie na jego twarz, faktycznie nadal było widać tego bachorka ktorego poznałaś przed zniknięciem.

Jak mogłam o tobie zapomnieć?

~~~
Hejcia, tak prosto z mostu mówiąc ten Rozdział miał być socjalnie tak krotki żeby zrobić ten okropny Polsat :^
Miłego wieczoru!!

~ 699 słów.

Melarino

ɪ ᴋɴᴏᴡ ʏᴏᴜʀ ғᴜᴛᴜʀᴇ┊ᴅᴀᴢᴀɪ ᴏsᴀᴍᴜOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz