Rozdział 34.

608 42 8
                                    

Chłopak otworzył lekko buzię lecz nic nie powiedział, zmarszczyłam brwi.
– Eee, to tak czy nie? – zapytałam odwracając wzrok, chłopak nadal na mnie patrzył.
– W sensie u mnie? – zaczął.
– Nie u mnie. – mruknęłam sarkastycznie. – Pewnie że u ciebie, chyba że mam spać na ulicy. – dodałam nadal sie na niego nie patrząc, głupio mi było ze Musiałam go o to prosić.
– umm, pewnie. – mruknął nadal zdziwiony i lekko zakłopotany.
– To chodźmy, padam z nóg i nie tylko z nich. – mruknęłam i zaczęłam ciągnąć bruneta w stronę wyjścia z parku, ale mialam pieprzone szczęście że akurat spadłeś mi z drzewa...
– Któredy? – zapytałam przed wyjściem zu parku, chłopak westchnął i zaczął mnie prowadzić. Szłam koło niego, nadal nie puszczając jego dłoni.. była tak na wypadek, gdybym zasnęła zanim doszliśmy.
Szliśmy w ciszy, chociaż nie należała ona do nie przyjemnych to dla chłopaka była dosyć zawstydzająca i niedorzeczna, ale co to za różnica skoro sam jest niedorzeczny i niezbyt odpowiedzialny? No właśnie, żadna.
– Czemu uciekłaś z domu? Znowu? – zapytał po chwili.
– Nie uciekłam. – kłamstwo. – Tylko sie przeszłam, a nie chce zbytnio mi się wracać do domu. – znowu kłamstwo.
– Ah.. rozumiem. – mruknął ściskając mocniej moją dłoń, podniosłam jedną brew. Chłopak lekko schylił się nade mną.
– Wiem doskonałe kiedy kłamiesz. – szeptnął i ponownie się wyprostował. – jak wrócimy masz mi to wytłumaczyć. – dodał juz normalnie juz z lekkim uśmiechem. Westchnęłam jedynie i puściłam jego rękę, całkowicie o niej zapomniałam. Po dłuższej chwili znaleźliśmy się pod odpowiednim budynkiem, mężczyźna otworzył drzwi wejściowe i wpuścił mnie pierwszą po czym sam wyszedł i je zatrzasnął. Ruszyliśmy po schodach na górę, brunet ponowne otworzył mi drzwi i mnie wpuścił po czym sam wszedł zamykając je. Zdjęłam kurtkę wraz z butami po czym je gdzieś odłożyłam, chłopak zrobił to samo po czym gdzieś poszedł.
– Jesteś głodna? – zapytał wystawiając tylko głowę za drzwi, pokiwałam przeciwnie głową.
– Kawy? – zapytał.
– Herbaty. – mruknęłam i poszłam rozejrzeć się po domu bruneta, mieszkanie nie było zbytnio duże. Maksimum dwie osoby mogłyby tu mieszkać, łazienka, salon, kuchnio-jadalnia gdzie znajdował się aktualnie brunet i sypialnia. Jedna sypialnia, zmarszczyłam lekko brwi po czym ruszyłam do kuchni.
– Ee dazai. – mruknęłam a ten na mnie spojrzał.
– To już nie senpai? – zapytał z tym swoim uśmieszkiem, przewróciłam jedynie oczami.
– Gdzie ja będę spać? – zapytałam ignorując odpowiedź chłopaka.
– No u mnie w pokoju.. – momentalnie zaświeciła ci się czerwona lampka. – .. a ja pójdę na kanape. – mruknął pełen entuzjazmu, uf uratowaną, chyba..
– Oh ok.. – mruknęłam cicho, stałam jeszcze chwile na przedpokoju lecz po chwili stanęłam koło bruneta.
– Ile można tą herbatę robić? – zapytałam po czym spojrzałam przez ramie chłopakowi, opadla mi tylko szczęka Kiedy zobaczyłam co zrobil chłopak.
– Dazai.. – zapytałam.
– Hmm? – odmruknął mi.
– Co żeś zrobił temu czajnikowi? – zapytałam po chwili widząc zepsute urządzenie.
– Próbowałem się tym raz zabić, ale bardzo bolało.. – mruknął.
– to chyba jasne że będzie bolało jak tym se o łeb przywalisz, w ogóle jak tys to wygiął? – zapytałam z niedowierzaniem, spojrzałam na chłopaka jak na debila. – Człowieku, nie masz lepszych rzeczy do roboty? – dodałam na co brunet machnął jedynie obojętnie ramionami i z uśmiechem pod nosem zalał mi herbatę, po cukrowałam sobie napój i wzięłam kubek do ręki. Wzięłam małego łyczka lecz odrazu tego pożałowałam, gdyż oparzyłam sobie jezyk.
– I co dzieciątko zrobiło? – zapytał z uśmiechem.
– Oj nie zestraj sie, odezwał sie ten który z drzewa spadł. – mruknęłam i wzięłam pare głębszych wdechów by ostudzić troszkę moj język. – Poza tym to taki mój nawyk.. – dodałam i zaczęłam dmuchać na gorący napój.
– Zastanawie mnie jedna rzecz. – mruknął po chwili ciszy, spojrzałam na niego biorąc jednego łyka napoju.
– Jaka? – zapytałam patrząc na profil bruneta, czemu on musi tak dobrze wyglądać?

Chłopak spojrzał na mnie.
– Czemu ubrałaś się tak delikatnie w taką zimnicę? – zapytał i jak na zawołanie kichnęłam.
– Myjesz czasami ten dom? – zapytałam przecierając swoj nos.
– Niezbyt. – mruknął wracając wzrokiem do czarnego napoju.
– Czuje. – mruknełam i ponownie kichnęłam. – Jestem uczulona na kurz. – dodałam, chłopak nie zareagował.
– Moge przez to astmy dostać. – ponownie mruknęłam, chłopak spojrzał na mnie i odrazu sie uśmiechnął.
– To nie warto skorzystać z sytuacji iii.. – zaczął.
– Masz tu jutro posprzątać. – mruknęłam wstając z krzesła na którym wcześniej wylądowałam i odłożyłam pusty kubek do zlewu.
– Ide spać, dobranoc, dzięki za herbatę. – mruknełam po czym ruszyłam do pokoju który był sypialnią chłopaka. Brunet stał jeszcze chwile aż dziewczyna nie zniknie za drzwiami jego pokoju, gdy je zamknełam wypuścił powoli powietrze. Spojrzał jedynie na kubek w zlewie i uśmiechnął się pod nosem, dopił resztkę swojej kawy po czym zrobił dokładnie to samo co dziewczyna, ruszył spokojnym krokiem w strone swojej sypialni. Zapukał dwa razy.

– Moge wejść? – zapytał prawdopodobnie Brunet za drzwiami.
– pewnie. – mruknęłam i położyłam się wygodniej na łóżku, chłopak otworzył powoli drzwi i odrazu udał sie do swojej szafy. Wyciągnął z niej jakiś t-shirt i dresy, rzucił we mnie nimi i coś jeszcze Wyciągnął.
– przebierz się, chyba ze wolisz w rurkach spać. Dobranoc. – mruknął po czym wyszedł. Spojrzałam na ubrania którymi rzucił we mnie mężczyzna, westchnęłam po czym wstałam i zaczęłam się przebierać. Ubrana w ciuchy ciemno okiego padłam na łóżko praktycznie odrazu zasypiając, to byl ciężki dzień..

~~~
Moze byc tak ze w walentynki nic nie wyjdzie bo mam teraz niezbyt dobry okres i niewiem ile będzie to trwało dlatego zobaczymy jak to będzie, lecz jak nie wyjdzie cos w walentynki to pewnie tak to wrzucę żeby wam smutno nie było ;3
Wiec noom, miłego dnia!!
~835 słów. (Tak wiem małoooo)

Melarino

10.02.2021

ɪ ᴋɴᴏᴡ ʏᴏᴜʀ ғᴜᴛᴜʀᴇ┊ᴅᴀᴢᴀɪ ᴏsᴀᴍᴜOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz