Rozdział 22.

823 60 19
                                    

Siedziałam urażona założonymi rękami, blondynka westchnęła.
– Ile jeszcze? – zapytała zajmując się swoimi paznokciami. Nie odzywałam się do dziewczyny już od jakiejś godziny, jestem dumna ze tyle wytrzymałam.
Dobra, wygrałaś. – prychnęła i opadła zrezygnowana na kanapę, podniosłam zwycięsko ręce w górę.
Walnęłam się koło blondynki.
– A teraz mów, masz kogoś na oku? – zaczęłam w odpowiedzi dostałam z kopniaka w nogę, dziewczynę odwróciła się do mnie plecami.
– Nie. – prychnęła.
– Zdradziłaś się już rumieńcem i pobiciem mnie. – powiedziałam rozbawiona masując obolałe miejsce. – więc, kim jest ten szczęściarz? – dodałam.
– Ty się lepiej zajmij sobą i swoim pechowcem. – prychnęła, zaśmiałam się.
– Z tym się zgadzam. – uśmiechnęłam się, rozmawialiśmy jeszcze chwile..
Zasnęłyśmy w dziwnym stanie, wpół czarna ja z potarganymi włosami a blondynka do brody czarnym wąsem. Siedziałyśmy wtulone koło siebie na fotelu, dziewczyna nadal spała. Chciałam wstać nie budząc dziewczyny niestety w jakiś sposób się obudziła i mnie popchnęła, przez co przewróciłam się i właśnie teraz leżę na dywanie twarzą. Wstałam oburzona, dziewczyna zaczęła się śmiać. Prychnęłam.
– Ciastko. – zaśmiała się.
– Odezwał się Chińczyk. – dogadałam jej, po chwili wybuchłyśmy obydwie śmiechem.
Nadal się śmiejąc podeszłam do telefonu który właśnie mi dzwonił, i jednym ruchem próbowałam się uspokoić. Zrobiłam poważną minę, spojrzałam na dziewczynę i ponownie się roześmiałam. Odebrałam telefon.
– Tak? – zapytałam nadal się śmiejąc.
– O której mam po ciebie być? – zapytał zdziwiony brunet.
– Oh, Dazai! Nie musisz, ogarnę się u Emilii! Poza tym zostanę do niej na obiedzie więc macie pół dnia wolnego ode mnie. – uśmiechnęłam się.
– Em, tak po ciebie przyjadę. Będę tak koło 14. – powiedział po czym się rozłączył, westchnęłam. Boże co za chłop.
– Kto to? – zapytała blondynka uspokajając się.
– Eh, Dazai powiedział że będę koło 14. – mruknęłam i spojrzałam na zegarek, podskoczyłam widząc którą godzinę mamy.
– Cholera za pół godziny tutaj będzie! – ryknęłam, dziewczyna spojrzała ja mnie po czym na siebie.
– Cholera twój lowelas za chwile będzie a my wyglądamy jak dwie kupy! Szybko idź to zmyj, ja tu trochę posprzątam. – kiwnęłam głową ignorując pierwszą część wypowiedzi dziewczyny, pobiegłam na górę i szybko umyłam sobie twarz. Włosy związałam w niechlujnego koka (jeśli masz krótkie włosy to po prostu zostawiłaś je rozpuszczone.) i poszłam na dół pomoc dziewczynie. Zamieniliśmy się, pare minut po jej zniknięciu zadzwonił dzwonek. Mello podbiegł do drzwi i zaczął szczekać, poleciałam odrazu za nim i otworzyłam bramkę po czym drzwi wejściowe. Przetrzymałam Mello za obroże by nie wybiegł, brunet zamknął bramkę i ruszył w moją stronę.
– Wejdziesz? – zapytałam, chłopak kiwnął głową i wszedł przez co zamknęłam drzwi i puściłam psa.
– Gdzie jest..? – zaczął.
– Nie pytaj gdzie jest Emilia i co robi, nie chcesz wiedzieć. – szepnęłam. – Chcesz coś do picia? – dodałam już głośnej i ruszyłam w stronę kuchni, chłopak ruszył za mną.
– Nie. – powiedział i stanął. – Co tu się stało? – zapytał widząc w jakim stanie jest kuchnia, pokręciłam głową.
– Nie zdążyłam tu posprzątać, przynajmniej to ogarnęłam. – powiedziałam i pokazałam na swoją twarz, brunet podniósł jedną brew. Westchnęłam.
– Nieważne, napewno nic nie chcesz? Ja jeszcze tu zostaje. – powiedziałam i ruszyłam w stronę lodówki. – Zrobie coś do jedzenia i pójdziemy z Mello! – krzyknęłam.
– Okej! – odkrzyknęła mi dziewczyna.
– I co zmyłaś tego wąsa Chińczyku? – zaśmiałam się, usłyszałam kroki, dziewczyna weszła i spojrzała na mnie wyrzutem.
– Już nigdy więcej nie bawimy się mazakami, przynajmniej nie kiedy mamy wino. – prychnęła z lekkim śladem po jej wąskach, Dazai spojrzał na nią dziwnie. Zaśmiałam się z miny chłopaka.
– Wyglądałam podobnie. – powiedziałam. – tylko ja byłam czarna. – zaśmiałam się.
Zrobiłam na szybko kanapki, zjadłam je wraz z dziewczyną i ubraliśmy się po czym Mello.
– Przyznajcie się, kiedy wstałyście. – mruknął założonymi rękami brunet.
– Jakieś 20 minut zanim zadzwoniłeś. – mruknęłam rozbawiona. – Ej, blondi idziemy po energetyka? – zapytałam w stronę dziewczyna, ta kiwnęła lekko głową. Szliśmy spokojnym krokiem przez dzienniczki gdzie mieszkała blondynka, Podeszliśmy do małego sklepiku na rogu.
– Dazai, trzymaj bardzo mocno. Jak ci ucieknę to obiecuje ci że nogi z dupy ci powyrywam. – zagroziła blondynka w stronę bruneta podając mu smycz z psem.
– Trzymaj go mocno. – mruknęłam zanim dziewczyna mnie wciągnęła do sklepu, po chwili wyszliśmy ze sklepiku. Chłopak stał przed nim na szczęście jeszcze z Mello, dziewczyna podbiegła i wyrwała mu smycz.
– Dziękuje. – mruknęłam cicho w stronę bruneta, ruszyliśmy w stronę lasu. Pochodziliśmy chwile porozmawialiśmy chwile i wróciliśmy do domu blondynki, wzięłam swoje rzeczy i ruszyłam wraz z chłopaków w stronę drzwi.
– Pamiętaj o czym dzisiaj rozmawiałyśmy, będę czekać. – powiedziała i wystawiła palca przed moją twarzą.
– Taa, postaram się jak najwiecej zmieścić rzeczy. – mruknęłam zabierając jej palca, przytuliłam dziewczynę i się z nią pożegnałam. Ruszyłam z chłopakiem w stronę auta.
– Wezmę to. – powiedział zabierając moją torbę i spakował ją do bagażnika, wsiadłam do auta. Po chwili również wsiadł, ruszyliśmy w stronę domu.
– Em, co tam? – zapytałam odwracając głowę w stronę okna.
– Śniłaś mi się dzisiaj. – uśmiechnął się lekko, otworzyłam szeroko oczy. – Pierwszy dobry sen od paru lat. – dodał nadal patrząc przed siebie.
– C..co?! Jak to się ci śniłam? – zapytałam odwracając z powrotem głowę, spojrzał na mnie po czym ponownie na drogę.
– Uroczo wyglądasz w rumieńcach. – powiedział po chwili a ja zarumieniłam się jeszcze bardziej, kiedy ja się w ogóle zarumieniłam?
Złapałam się za policzki, chłopak ponownie się uśmiechnął.
– Bardzo urocza się ostatnio zrobiłaś. – ponownie się odezwał, westchnęłam.
– Tylko ci się wydaje. – odpowiedziałam odwracając głowę ponownie w stronę szyby. Nie odezwaliśmy się już do końca drogi, gdy byliśmy pod blokiem chłopak wziął moją torbę i ruszyliśmy w stronę mieszkania. Gdy weszliśmy zostałam odrazu zaatakowana przez kobietę, oczywiście pytaniami.
– Idę się zdrzemnąć. – mruknęłam i ruszyłam w stronę pokoju, kobieta zamrugała pare razy.
Kobieta westchnęła a chłopak się zaśmiał.
Zamknęłam drzwi i odrazu zaczęłam pakować swoje rzeczy, gdy to zrobiłam schowałam torby do szafki i walnęłam się na łóżko. Usłyszałam dzwonek lecz nie ruszyłam się z miejsca, usłyszmy kroki. Po chwili wszedł do pomieszczenia jakiś mężczyzna, spojrzałam obojętnie na Ode. Ponownie się położyłam lecz paręnaście sekund później się podniosłam, czekaj co?!
Spojrzałam zdziwiona na bruneta, ten podniósł jedną brew.
(Imię) spokojnie, tylko się nie rozrycz, tylko się nie rozrycz.. wdech, wydech.
Uspokoiłam się a mężczyzna nadal się na mnie patrzył.
– Co tutaj robisz, Oda-san? – zapytałam siadając po turecku na łóżku.
– Czekam na Dazaia, skąd znasz moje imię? – zapytał nadal stojąc w miejscu.
– Em.. um.. – zastanawiałam się jak ułożyć sensowne wytłumaczenie, tego pytania bałam się najbardziej..

Po chwili w drzwiach znalazła się rudowłosa, widząc moje zakłopotanie wzięła mężczyznę i zaczęła go zagadywać. Odetchnęłam z ulgą.
– Chociaż ona jest pomocna.. – mruknęłam i ponownie rzuciłam się na łóżko. Po chwili ponownie ktoś zapukał, ponownie się podniosłam.
– Wejść. – mruknęłam, drzwi się otworzyły a w nich stanął brunet. Ponownie usiadłam.
– Co chcesz Dazai? – dodałam.
– Nie będzie mnie przez pare dni, przyszedłem się z tobą pożegnać. – mruknął a ja wstałam.
– Ah, okej. – mruknęłam i podeszłam w jego stronę, różnice wielkości było dosyć mocno widać.
– No to, cześć. – mruknął, uśmiechnęłam się. Poczułam dziwną ochotę..
Stanęłam na palcach i zasmakowałam ust chłopaka, pocałunek trwał pare sekund. Chłopak znieruchomiał, szybko się od niego odkleiłam zaczerwieniona i zamknęłam mu drzwi przed nosem. Cholera..
– Przepraszam. – wymruczałam i przekręciłam zamek, Raz kozie smierć, w końcu niewiem kiedy będę go jeszcze raz widzieć..
Chłopak stał jeszcze chwili nieruchomo, po czym automatycznie przyłożył sobie palce do ust. Złapał za klamkę i ją pociągnął, drzwi nawet nie drgnęły.
– (imię) wpuść mnie. – powiedział lekko pogubiony, przytuliłam do siebie poduszkę leżąca koło mnie.
– Nie. – mruknęłam w poduszkę.
– (imię), proszę porozmawiajmy. – ponownie zaczął i przyłożył dłoń do drzwi. – Proszę otwórz. – dodał.
– Nie. – nadal uparcie siedziałam i przytuliłam poduszkę, brunet westchnął. Spojrzał na drugie bruneta, ponownie westchnął.
– Jutro postaram się przyjść, a puki co prześpij się z tym. Dobranoc. – mruknął brunet i odszedł od moich drzwi.
– Tylko od jutra mnie już nie zobaczysz.. – mruknęłam bardzo cicho. – Przepraszam. – mruknęłam jeszcze ciszej, do moich oczu zaczęły napływać łzy. Zaczęłam płakać, cicho i spokojnie. W końcu spełniło się jedno z moich marzeń od lat, pocałowałam człowieka którego kocham..

~~~
Witam witam! Od dzisiaj zaczyna się mój prawidłowy pomysł na to opowiadanie, czyli wszystko co było wcześniej wymyśliłam na szybko, ale od teraz zaczyna się to co miałam już zaplanowane. Szczerze z tym pocałunkiem to wyszło przypadkowo bo nie wiedziałam jak to sensownie zrobić. Dlatego od dziś żegnamy się z Dazaiem na pare następnych rozdziałów! Niewiem 3-6 rozdziałów znów go nie będzie, ale za to wypróbuje coś co wymyśliłam wczoraj, następne rozdziały mogą być pisane niczym pamiętnik dlatego nie zdziwcie się jak coś takiego będzie xD Poza tym od jutra zaczynają mi się ferie wiec wrócę i znowu będą regularne rozdziały ^^ dzięki za przeczytanie i życzę miłej nocy!
~1286 słów.

Melarino
09.10.2020

ɪ ᴋɴᴏᴡ ʏᴏᴜʀ ғᴜᴛᴜʀᴇ┊ᴅᴀᴢᴀɪ ᴏsᴀᴍᴜOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz