Rozdział 33.

670 51 6
                                    

Weszliśmy do mieszkania po czym wszyscy sie rozebraliśmy.
- Jesteście okrutni. - mruknełam przez co wszyscy sie na mnie spojrzeli dziwnie.
- O co ci chodzi? - zapytał rudzielec przechodząc kolo mnie. - Nie mów mi nawet że jest ci go teraz szkoda. - dodał i spojrzał na mnie, odwróciłam jedynie wzrok. Blondynka przywaliła sobie ręką o twarz.
- (Imię)! Przecież przez niego ryczałaś, przecież go nawet przez to uderzyłaś i powyzywałaś! - krzyknęła niedowierzająco blondynka, podrapałam się po karku.
- Ale tak naprawdę to nie do końca jego wina, gdyby nie jego szybka reakcja moze leżałabym gdzieś teraz koło śmietnika i zdychała powoli. - obydwoje prychnęli.
- uhm... ide go przeprosić. - mruknełam po czym założyłam kurtkę i ruszyłam w strone wyjścia, przede mną jedynie stanęła blondynka i zamknęła mi przed nosem.
- O nie nie nie, młoda damo, ty nigdzie nie idziesz. Dostał to na co zasłużył przez ostatnie lata.. - mrukneła dziewczyna lecz po chwili zasłoniła sobie usta, podniosłam jedną brew.
- Dostał to na co zasłużył? Stało się coś kiedy mnie nie było? - zapytałam a dziewczyną odrazu kiwneła przeciwnie głową.
- Nie nie, nic sie nie działo! - zaśmiała się jedynie nerwowo.
- Emilia.. co sie stało? Nie podoba mi się to.. - mruknęłam oszczegawczo, dziewczyna odwróciła wzrok. Chłopak za nami prychnął jedynie rozbawiony.
- no to wpadłaś. - dodal po chwili i ruszył w przeciwną stronę.
- MY wpadliśmy, ty tez masz z tym związek idioto. - mruknęła zła na chłopaka dziewczyna, chłopak przy stanął i spojrzał na nią zamyślony lecz po chwili jego mimika twarzy sie zmieniła, na bardziej poważną. Wykorzystałam chwile nie uwagi dziewczyny i szybko ją odepchnęłam na bok po czym wybiegłam przez dzwi, ruszyłam schodami na dół a za mną oczywiście blondynka. Goniła mnie dłuższą chwilę aż nie dotarłam na ruchliwą ulice, mimo ze bylo bardzo późno nadal było dużo osób. Zgubiłam ją pośród tłumu, założyłam kaptur swoje kurtki i w mieszałam się w tłum. Chyba mam co nie co do obgadania z Dazaiem..
~~~
Ruszyłam do agencji z nadzieją ze ktos tam będzie, oczywiście moja nadzieją szybko umarła gdy zobaczyłam pogaszone światła. Westchnęłam i usiadłam koło drzwi, zwinęłam sie bardziej kurtką gdyż zrobiło się dosyc zimno. Czułam niepewność, mimo ze byli jacyś ludzie w okół czułam że tamten gość znowu po mnie przyjdzie, a tym razem nie mam koło siebie tej żyrafy która szybciej ode mnie biegnie. Westchnęłam i wstałam z ziemi patrząc na zegarek będący na moim nadgarstku, dwie po czwartej.. ale ten czas wolno leci.
- Chce mi sie spać.. - jęknęłam niezadowolona. - Ale ja juz nie mam gdzie spać. - westchnęłam I ruszyłam przed siebie, może zdzemnę sie na jakiejś ławce w parku?
Wyszłam do najbliższego Parku i wyszukałam najbardziej ukrytej ławki za drzewami, jeszcze brakuje mi by mnie okradziono.
Usiadłam na niej i westchnęłam przyglądając się obrazu jaki miałam przed sobą, poczułam że coś spadło mi na głowę. Zdjęłam ze swojej głowy kwiatek który w nieznajomy sposób pojawił się na niej, lecz zanim zdążyłam spojrzeć do góry koło mnie wylądował powód rośliny na mojej głowie.
– Dazai po cholere wdrapałeś się na drzewo? – zapytałam rozśmieszona widokiem leżącego chłopaka.
– Ah.. jakoś tak.. pomyślałem że to będzie fajne miejsce do popełnienia samobójstwa.  – Uśmiechnął się i wstał z ziemi, brunet usiadł koło mnie. Przyjrzałam sie mu, prychnęłam krótkim śmiechem widząc liście w jego włosach.
– Jesteś pewnym że po to wdrapałeś sie na to drzewo? – zaśmiałam sie i zaczęłam wyciągać z jego włosów liście, mężczyzna przyglądał mi sie.
– Szukałam cię. – mruknęłam gdy wyjęłam ostatni liść z jego włosów, spojrzałam na rzeke rozciągającą się przed nami.
– Hm? Serio? Myślałem że jesteś nadal na mnie zła. – mruknął odwracając wzrok, spojrzałam na niego z lekkim uśmiechem.
– Dlatego do tej pory jesteś singlem. – zaśmiałam sie na co brunet zareagował podniesioną brwią.
– Co masz na myśli? – spytał.
– Wiesz dlaczego nikogo sobie jeszcze nie znalazłeś? – zapytałam na co ten pokiwał przeciwnie głową. – Bo zostawiasz kobiety jak ci odmówią. – brunet zmarszczył brwi, westchnęłam. – Nie powinieneś sie tak szybko podawać, niektóre kobiety lubią Kiedy mężczyźni o nie walczą. No cóż a nie które nie, może jesteś tez trochę za narzucający się ale niektórym kobietą to nie przeszkadza. Tylko musiałbyś się nauczyć to odróżniać, najłatwiej po mimice to rozpoznać. – dodałam a ten po dłuższej chwili sie zaśmiał.
– Co? – zapytałam trochę zdezorientowana nagłym śmiechem bruneta.
– Czy ty serio dajesz mi rady? W takim momencie? – zapytał uspokajając się.
– No co? Wole ciebie przygotować na przyszłość jak miałabym stąd zniknąć, chociaż babe se znajdziesz jak mnie nie będzie. – mruknełam ponowne odwracając wzrok na wodę, brunet ponownie zmarszczył brwi.
– Nie mów tak. – mruknął i zjechał troche plecami w dół, ponowne na niego spojrzałam tylko tym razem z zaciekawieniem w oczach.
– Co masz na myśli, nie mów tak? Przecież wcześniej czy później tak będzie. – powiedziałam i oparłam się plecami o ławkę. – czy tego chcesz czy nie musisz się z tym pogodzić albo będzie to bardziej bolało, mówię z doświadczenia. – dodałam i spojrzałam na niego, ma taki świetny profil..
– Ale tak naprawdę nie chciałam o tym porozmawiać. – dodałam już pewniej przez co na mnie spojrzał.
– To o czym? – spytał.
– Wybacz że sie na ciebie wydarłam. – odwróciłam wzrok. – Nie jestem na ciebie zła.. jak se to dłuższej przemyślałam to wcale nie była to twoja wina, w koncu chciałeś mi tylko dupe uratować. – uśmiechnęłam sie pod nosem, brunet sie nie odzywał.
– Ah zapomniałabym, musze ci podziękować. – mruknąłam i usiadłam po turecku na ławce, młody mężczyzna spojrzał na mnie niezrozumiałe.
– Nie musisz. – mruknął.
– Musze, poza tym spodoba cie się. – uśmiechnęłam sie delikatnie.  – A teraz zamknij oczy. – dodałam a chłopak odrazu je zamknął, złapałam jego twarz i przybliżyłam w swoją stronę. Złożyłam delikatny pocałunek na jego policzku, brunet otworzył oczy. Puściłam go a on spojrzał na mnie z wyrzutem.
– Co? Liczyłeś na coś więcej? – zaśmiałam sie i wstałam, brunet również wstał.
– Możliwe. – machnąłem obojętne rękoma, zaśmiałam się.
– Dazai-senpai.. – zapytałam a ten zmarszczył brwi.
– ‐senpai? – zapytał zdziwiony.
– I caly czar pryskał, to ty nawet nie wiesz ze jesteś starszy ode jesteś czy co? Czy wolisz bym cię nazywała Kõhai? Albo dobra, nieważne. – westchnełam. – mam do ciebie prośbę. – dodałam, chłopak podniósł brew.
– Jaką? – ponownie zapytał.
– Przenocujesz mnie u siebie? – zapytałam.

~~~
I jak się z wam Rozdział spodobał? Wiem jestem okrutnym Polsatem :)  jestem padnięta a nawet jeszcze w z łóżka nie wstałam T^T Jezu juz prawie mam 100 obserwujących, nadal nie moge w to uwierzyć ;0 ♡ fenk ju gajs :^
Miłego dnia!
~997 słów.

Melarino

02.02.2021

ɪ ᴋɴᴏᴡ ʏᴏᴜʀ ғᴜᴛᴜʀᴇ┊ᴅᴀᴢᴀɪ ᴏsᴀᴍᴜOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz