Rozdział 26.

709 48 7
                                    

05.01.2018, Poniedziałek

Rozdział czterysta osiemdziesiąty drugi.

Eh.. coraz bardziej zaczynam się stresować.. gdyż wiem że za niedługo będę mogła stąd wyjść, bardzo się cieszę z tego powodu ale również poniekąd się boje. No bo w końcu nie było mnie na tej idiotycznej ziemi z jakieś dwa lata.. dziwnie się czuje..

~~~~~
17.01.2018, środa

Rozdział czterysta dziewięćdziesiąty czwarty.

Ostatnie dni treningu.. oraz spacerów po tym budynku.. strach będący we mnie nadal nie znika, boje się ale również po części chce wyjść. Zobaczyć ludzi, posmakować ponownie tego brudnego powietrza Tokio. Połazić pomiędzy śmierdzącymi uliczkami, tym tłumem. Za wszystkim! Cieszę się że już całkowicie jestem w stanie kontrolować swoją indywidualność!! Jest to takie wspaniałe uczucie! :D

~~~~~
23.01.2018, wtorek

Rozdział czterysta dziewięćdziesiąty dziewiąty.

Dziś ostatni dzień mojego pobytu tutaj, strasznie mnie to boli ze musze opuszczać to miejsce no ale co poradzę? W ogóle ostatnio się zastanawiałam, co teraz moi rodzice se pewnie muszą myśleć. Ze napewno mnie ukradli.. tak mi ich teraz szkoda..
To jest prawdopodobnie nasz ostatni raz pamiętniczku, będę tęskniła za tymi wszystkimi kłótniami z Emilią bym go jej oddała, za tymi okropnymi treningami. O wszystkich świętach i imprezach jakie miały tutaj miejsce, o wszystkim! Po prostu o wszystkim! Miłego bycia.
~~~~~

Czarnowłosa dziewczyna odłożyła długopis jak i mały dzienniczek obok siebie, przetarła swoje mokre od płaczu policzki i wstała z podłogi. Zamknęła całkiem mocno zniszczony dziennik i schowała go do szafki nocnej obok jej łóżka, usiadła na pościeli i lekko przechyliła się do tyłu. Usłyszała chrupnięcie w plecach, ponownie się wyprostowała. Tyle niesamowitych rzeczy stało się podczas tych idiotycznych dwóch lat, aż szkoda to wszystko zostawiać. Lecz propozycja o zaczynano swojego życia od nowa również wydawała mi się ciekawa..
Witaj jestem (imię) (nazwisko), i praktycznie miesiąc temu skończyłam 17 lat. Przefarbowałam się na czarno i ubieram się również w tym kolorze, uważałam ze ten kolor włosów idealnie pasuje do mojej choroby. Ciemna i smutna, pusta i zimna, taka właśnie jest depresja. Szczerze mówiąc sama do końca niewiem kiedy to się zaczęło, po prostu w pewnym momencie była i tyle. Lecz mimo mojej wielkiej zmiany zewnętrznej, w środku praktycznie nic się nie zmieniło, no może poza tą depresją lecz w sumie moim zdanie nie do końca jest ona depresją. No bo są dni czy nawet czasami tygodnie kiedy łażę naładowana i uśmiechnięta lecz są również dni kiedy jestem totalnym śmieciem i zero jakiejkolwiek reakcji z mojej strony. No ale cóż takie moje głupie życie.

Położyłam się na łóżku i przykryłam kołdrą, spojrzałam ostatni raz przed zamknięciem oczu na mój pokój. Wszędzie walały się jakieś pudła i najzimniejszej wielkością torby, plakaty jakie miałam wcześniej na ścianach również już dawno zniknęły. Również moje najróżniejsze ozdoby, lampki i kosmetyki. Przymknęłam oczy i po chwili odpłynęłam w objęcia morfeusza..

~~~
Wiem wiem, strasznie króciutki mi wyszedł ale teraz zaczyna się to co planowałam ;3 dlatego czekacie cierpliwie! Do zobaczenia w następnym razem!
~469 słów.

Melarino

03.10.2020

ɪ ᴋɴᴏᴡ ʏᴏᴜʀ ғᴜᴛᴜʀᴇ┊ᴅᴀᴢᴀɪ ᴏsᴀᴍᴜOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz