Pisany inaczej

1.2K 21 2
                                    

- Oh czyli nie wierzysz mi?! - krzyknęła w stronę blondyna.

- Nie mam dowodów i...

- NIE MASZ DOWODÓW?! Czy ty siebie słyszysz?! Myślisz że  zdążyłam puścić się z przypadkowym kolesiem i zajść w ciążę?! 

- Tego nie powiedziałem - odparł blondyn - skąd mam wiedzieć że to moje dziecko skoro równo dobrze może być to tego psychola!

Tego już było za wiele. On jej nie wierzył... albo nie chciał wierzyć? 

Głęboki wdech...

Wydech...

Przecież nie może go teraz pobić, musi się uspokoić.

- Więc czego ode mnie oczekujesz? - zapytała o dziwo spokojniejszym głosem.

Zdziwiony jej nagłej zmianie humoru milczał przez chwilę. Tak właściwie nie wiedział co od niej oczekuje. 

Gdzieś, w głębi duszy była myśl że to jego dziecko ale przecież to Draco Malfoy.

- Chce testu na ojcostwo - zażyczył a ona ledwo zdążyła się opanować.

Kocham Cię idioto, to twoje dziecko, czego ty nie rozumiesz?! - pomyślała 

- Dobrze dostaniesz go - wysiliła się na najbardziej mało udawany uśmiech i pogłaskała swój lekko zarokrąglony brzuszek.

- Naprawdę? - zapytał Malfoy z niedowierzaniem.

- Serio? - Blaise Zabini też był zdziwiony.

- No ależ oczywiście - powiedziała podchodząc po torbę - tylko pamiętaj, jak go otrzymasz nie licz na nic więcej niż byli partnerzy Draco, będzie łączyć nas tylko dziecko a za niedługo to dwa. Żadnego związku nie będzie

To bolało nie tylko jego, gryfonka starała się aby jej głos był opanowany ale nie udało jej się, ponieważ po pierwszym słowie lekko zadrzał.

- C...co? - wyjąkał po chwili.

- Nie ufasz mi Draco, mimo że cię kocham nie mogę być z tobą wiedząc że mi nie ufasz - powiedziała i wyszła z jego biura, nie odwracając się mimo że w głębi tak bardzo tego chciała.

Stał za biurkiem tępo patrząc się w drzwi. Blaise tylko czekał aż wybuchnie. 

Prędzej trafi do Azkabanu niż z niej zrezygnuje - pomyślał  czarnoskóry poprawiając się na fotelu.

- Ona...ona powiedziała że mnie kocha? - zapytał upadając na krzesło.

- No - rzucił Zabini - znaczy powiedziała też że z tobą nie będzie, ale to taki szczegół 

Cicho parsknął a blondyn zmroził mulata stalowym spojrzeniem. Blaise zaczął się cicho śmiać z głupoty swojego przyjaciela. 

Przez ten miesiąc starał się jak mógł, wręcz cały swój wolny czas poświęcał Hermionie i Leo a teraz zmarnował to bo się przestraszył? To jest dla niego naprawdę śmieszne.

- Nie śmiej się debilu to poważna sprawa. Co mam zrobić? - spytał pocierając skronie Draco

- Wypadało by ją przeprosić, kurde chłopie ja nie wiem jak ty mogłeś jej zarzucić że to dziecko może być Evana jak oni się chyba z rok nie bzykali - zaśmiał się ponownie ale widząc wzrok przyjaciela spoważniał.

- To normalne że się przestraszyłeś ale wiem że wiesz że to twoje dziecko i po prostu się przestra...

- To przez Puceya! - wykrzyknął w końcu zirytowany Malfoy 

Mina Blaise była wręcz nie do podrobienia. Siedział z otwartą buzią i wpatrywał się w blondyna.

- Jak Skeeter opublikowała to w proroku zgadaliśmy się jakoś na instagramie. Pytał się jak się czuje i inne gówna, zapytał się o Hermione i czy wiem kim jest ojciec dziecka. No to mu powiedziałem że chyba ja, a on takie że 'myślałem że Malcolm'. - wyjaśniał Malfoy, wziął wdech i zaczął kontynuować - Radził mi żebym zrobił test i wjechał mi nieco banie, no i masz co z tego wyszło

Mulat starał się na spokojnie przeanalizować słowa Malfoya...

- Ale przecież wyjechał sześć lat temu, chuj wie gdzie!

- No tak ale mówił że wraca na stare śmieci - odpowiedział Draco.

- On to zrobił specjalnie - powiedział jadowicie Blaise - zawsze kurwa był jakiś nie ten teges, jak rozpierdoli to...to coś co jest między wami, nie powstrzymuj mnie gdy będę chciał go zabić 

- Oczywiście! Nawet będę cię kryć - wyszczerzył się blondyn

- To co teraz zrobimy? - zapytał po chwili Zabini.

- Mam plan. Zrobimy tak...

***

- Jeżeli zdradziłeś mnie z tą lafiryndą to nie ręcze za siebie! - powiedziała ostro ruda.

- Merlinie Ginny ile razy mam ci powtarzać że cię z nią nie zdradziłem?! - zapytał bardzo zirytowany Teodor.

- To co ona kurwa robiła u nas wczoraj rano?! Nie rób ze mnie idiotki! 

- Dość tego 

-Zaraz, co ty robisz? - spytała lekko zmieszana widząc że mężczyzna wymija ją i idzie w kierunku ich sypialni.

Sprawnym ruchem za pomocą różdżki spakował walizkę i wyprowadził ją do przed pokoju. Nie ma zamiaru dłużej zostać w tym domu... nie dzisiaj.

- Idę do Pottera, nie zostane tu minuty dłużej - oznajmił zakładając buty.

- Nie możesz mnie zostawić - powiedziała twardo łapiąc za jego walizkę.

- Mam dosyć tego, ciągle się kłócimy Ginny nie widzisz tego? Nie mam zamiaru tak żyć - wyrwał od niej walizke i wyszedł trzaskając drzwiami.

Po jej bladych policzkach poleciały pierwsze, słone łzy. Mocniej złapała się komody i cicho zaszlochała.

Wiedziała że już nie jest tak jak kiedyś. Gdy patrzyła na Harrego i Pansy nigdy nie zobaczyła czegoś takiego w ich małżeństwie, no może na początku. Miała nadzieję że gdy dziecko się urodzi będzie normalnie. 

Ale gdy zobaczyła tę kobietę w ich własnym domu, myślała że wybuchnie. Siedziała, popijając kawę i śmiejąc się do JEJ męża. 

Gwałtownie zakręciło się jej w głowie, chciała podeprzeć się ściany ale zawroty były zbyt silne i upadła.

- Wróć...proszę - zdąrzyła wyszeptać bo już po chwili dryfowała gdzieś w ciemnych zakamarkach umysłu...

***

I jest opisówka! 

Co to się podziało...

Następny rozdział jutro 

Miłego wieczoru - Tori❤️

INSTAGRAM STORY 2 - HOGWARTS || h.p/DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz