Rozdział 38. Mroźno

1.1K 78 26
                                    

Duch Bożego Narodzenia był dla Harrego trudny, nawet z wycieczką do Nory. Przy tym wszystkim, co się działo, było ważniejsze rzeczy niż bombki, krakersy i jemioła. Ron i Hermiona nadal nie rozmawiali; Harry był zmęczony utknięciem w środku i potrzebował przerwy. Ciągle przeglądał rozmowę, którą podsłuchał między Snapem i Malfoyem. Nikt poza nim nie wydawał się w ogóle zaniepokojony tajną misją i nierozerwalnym ślubem.

Jednak Harry był pogrążony w innych myślach. Wiedział. Zdawał sobie z tego sprawę doskonale. Spieprzył sprawę. Znowu. Ten jego nagły impuls pocałowania jej sprawił, że Ginny go ignorowana, a kiedy jakiś cudem znalazł ją w jakimś miejscu w Norze, nie chciała rozmawiać o tym co się wydarzyło. Bolało go, kiedy odmawiała spojrzenia na niego. Czuł, że go nienawidzi. Obiecał sobie, że mimo tego, że jest zakochany w swojej najlepszej przyjaciółce będzie starał się najlepiej jak się da, że nigdy jej tego nie powie, bo ucieknie od niego. I co? Doprowadził właśnie do tego.

W tym momencie pomagał pani Weasley w zmywaniu naczyn. Właśnie coś do niego powiedziała, a on jej nie słuchał, bo myślał o swojej najlepszej przyjaciółce, dziewczynie, w której był zakochany i właśnie spieprzył sprawę.

- Przepraszam, czy mogłaby pani powtórzyć?

- Harry, kochanie ten talerz jest już wystarczają czysty. Jeszcze trochę i pęknie. - powiedziała mu z zatroskaną miną.

Spojrzał na zlew, w którym czyścił wszystko i zauważył, że pani Weasley ma rację. - Przepraszam, trochę się zamyśliłem.

- Nic nie szkodzi, kochanie. Może teraz pójdziesz pomóc Ginny w ozdabianiu Nory? - zaproponowała.

- W porządku. - odpowiedział trochę nerwowo i udał się do salonu, gdzie Ginny najprawdopodobniej ubierała choinkę.

- Gin?

Ginny odwróciła się i zobaczyła stojącego niepewnie Harrego stojącego w wejściu. Nie rozmawiała z nim od jakiegoś czasu. Szczerze nie wiedziała co o tym myśleć o tym, że prawie całowała się z Harrym. Jej najlepszym przyjacielem. Bała się, że straci kontroję, się, że uczucia do niego, które zakopała, znów się ujawnią. Chyba że ją lubił. Nie nie nie. Nie lubił jej. Nie mógł. Po prostu nie mógł. Niemożliwe. Nie była pewna dlaczego prawie ją pocałował, ale wiedziała, że nie było żadnej opcji, że kiedykolwiek mógł się w niej zakochać.

Przypomniała sobie moment, który miał miejsce rano po przyjęciu Slughorna. Właśnie rozmawiała z Deanem, a właściwie kłóciła się z nim jak zwykle o to samo: o Harrego. Nigdy nie powiedziała Harremu, ale zazwyczaj to on był tematem jej kłótni z Deanem. Był zazdrosny, że spędza z nim za dużo czasu, a nawet zarzucił jej, że dalej kocha Harrego. Najwyraźniej Dean chciał, żeby zaprzeczyła, ale ona tylko spuściła głowę. Nigdy by tego nie powiedziała Harremu, bo wiedziała, że to mogło popsuć ich przyjaźń, która już kilka razy była na granicy przepaści.

Wtedy zdała sobie sprawa, że jest już prawie jedenasta i przegapi połączenie sieci Fiuu w gabinecie profesor McGonagall. Zaczęła biec zaniepokojona i szybko skręciła za róg do biura... i wpadła na Harrego, który był w trakcie mówienia Ronowi: - Spokojnie, pójdę ją znaleźć... OOOFFF!

Ginny i Harry cofnęli się oboje. - Wszystko w porządku, Harry? - zapytała.

- Tak, w porządku. - powiedział Harry, poprawiając okulary. Potem spojrzał na nią. - Właśnie szedłem po ciebie.

Kiedy jego oczy zwróciły się na nią, Ginny zapomniała o wszystkim, o co martwiła się w związku z Deanem. Właściwie zupełnie zapomniała o Deanie i zapomniała o Ronie i profesor McGonagall, Bożym Narodzeniu i Fiuu do domu... ​​Prawdę mówiąc, gdyby ktoś zapytał ją w tej chwili, być może zapomniałaby swojego imienia. Wiedziała tylko oczy Harrego, jego włosy i twarz, jego dobroć i ciepło, jego lojalność i... i wszystko, co było w nim cudowne, o czym zawsze wiedziała, że ​​jest w nim cudowne. To była jedyna z chwil, w której wydawało się, że wszystko jest w porządku, że nigdy nic się nie wydarzyło. Była tylko ona i Harry.

true friends ━ hinny ✓ ( w trakcie korekty!!!)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz