Rozdział 27. Za zasłoną

1.2K 78 71
                                    

Dziesięć minut później Hermiona i Ron radzili sobie zadziwiająco dobrze, biorąc pod uwagę, że wspinali się na zwierzę, którego żadne z nich nie mogło zobaczyć. Luna usiadła na swoim Testralu z Nevillem za nią, wyglądającego na przerażonego, ale zdeterminowany, kiedy chwycił ją za ramiona przed sobą. Harry wspiął się na swojego wierzchowca i wyciągnął rękę, aby pomóc Ginny. Podniosła się i przytuliła się do niego tuż za nim, obejmując ramionami jego talię. Położył dłoń na jej splecionych dłoniach i ścisnął. Ginny wtuliła głowę w zgięcie jego szyi i poczuł delikatny pocałunek na jego policzku.

- Na szczęście! - powiedziała. Skinął głową i delikatnie wbił pięty w boki Testrala. Jeden po drugim, Testrale wzbiły się w powietrze, a ich wielkie szkieletowe skrzydła poruszały się coraz szybciej, gdy opuszczali Hogwart.

Kiedy w końcu dotarli do Londynu, Harry skierował swojego Testrala w uliczkę za Ministerstwem. Zsiadł z konia i zawrócił, by pomóc Ginny zejść. Zdjął ją z Testrala i przytulił ją krótko. Wsunęła dłoń w jego i Harry splótł ich palce, wdzięczny za kontakt. Razem szóstka pobiegła do czerwonej budki telefonicznej i wcisnęła się do środka. Ginny trzymała go za rękę, nawet gdy pędzili przez Ministerstwo w poszukiwaniu drzwi, które Harry pamiętał ze swojego snu.

- To jest to - powiedział, kiedy dotarli do Departamentu Tajemnic. Ginny ścisnęła jego dłoń i puściła, decydując się zamiast tego chwycić różdżkę. Weszli do pokoju i podążając za jego wspomnieniami z wizji, którą miał, Harry poprowadził ich do Sali Przepowiedni. Tysiące regałów ze świecącymi na biało szklanymi kulami wypełniało zaciemniony pokój.

- Rany - powiedział Ron, patrząc w górę i w górę z podziwem.

- Gdzie on jest? - powiedział Harry niecierpliwie. - To tutaj Voldemort go miał, jestem tego pewien, ale on nie... - odwrócił się szybko i pobiegł między regały. - Nie ma go tutaj!

Spojrzał z rozpaczą na swoich przyjaciół. Czy mieli rację? Czy to wszystko było podstępem? A może Voldemort zabrał już Syriusza gdzie indziej?

- Harry - powiedział Neville. - Na tym jest twoje imię. - Wskazał na świecącą kulę drżącą na pobliskiej półce.

Harry podszedł do wskazanego miejsca przez Nevilla i spojrzał na szklaną kulę. Dołączona była etykieta z datą, jego imieniem i słowem „Ten, którego nie można wymawiać" ze znakiem zapytania obok. Wyciągnął rękę, żeby go dotknąć.

- Harry, nie jestem pewna, czy powinieneś to zrobić - powiedziała szybko Hermiona.

- Dlaczego nie? Jest na nim jego nazwisko - wtrącił Ron. - No dalej, Harry.

Harry zacisnął dłoń na kuli i poczuł, jak robi się ciepło pod jego dłonią. Podniósł go. Był zaskakująco ciężki. - Co to jest? - zapytał, obracając go w dłoniach.

- To przepowiednia - powiedziała cicho Hermiona. - O tobie i Voldemorcie. Dlatego chciał, żebyś tu przyszedł.

Harry spojrzał na swoją przyjaciółkę, która spojrzała na niego ze smutkiem. Mógł przeczytać, co było napisane na jej twarzy. Został oszukany. Wszyscy byli.

- Cicho - warknęła nagle Ginny. Skierowała różdżkę z powrotem w dół przejścia i cofnęła się, aż znalazła się w szeregu z Harrym, który uniósł różdżkę na jej ostrzeżenie. Hermiona, Ron, Neville i Luna zagrali, natychmiast łącząc się w jedną grupę, aby objąć każdy kierunek. - Coś słyszałam - powiedziała cicho Ginny do Harrego.

true friends ━ hinny ✓ ( w trakcie korekty!!!)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz