Rozdział 43. Szlaban od Snapa

1.2K 81 70
                                    

Wiadomość o zerwaniu Ginny i Deana bardzo szybko rozeszła się po Hogwarcie. Harry starał się udawać, że jest mu przykro, ale średnio mu to wychodziło, bo był wyjątkowo szczęśliwy.

Kilka dni później, Ginny zjawiła się przy łóżku Harrego blada i wyczerpana po kolejnym koszmarze. Wystarczyło, że na nią zerknął i natychmiast wziął ją w ramiona i położył w swoim łóżku. Następnego ranka po przebudzeniu z najlepszego snu jaki miał od bardzo dawna leżał jeszcze długo trzymając śpiącą dziewczynę w ramionach.

Patrzył jak śpi spokojnie, zamknięta w jego dających bezpieczeństwo ramionach i zapewniającym prywatność baldachimie zaciągniętym wokół jego łóżka i systematycznie badał wszystkie uczucia jakie wobec niej żywił. Na pewno była tam przyjaźń, czuł potrzebę chronienia jej i cieszył się jej obecnością. Traktował ją z czułością, której nie czuł wobec Hermiony czy jakiejkolwiek innej dziewczyny, którą znał. A myśl że ktoś, a konkretnie Voldemort, miałby mu ją odebrać, tak że musiałby żyć pustym, bezsensownym życiem bez niej, sprawiała, że czuł ból w piersiach, serce mu waliło, a płuca paliły żywym ogniem, gdy z wysiłkiem zmuszał je do wzięcia kolejnego oddechu.

Puste i bezsensowne? Czy rzeczywiście życie bez niej takie by było?

Odpowiedź nie mogła być inna niż „tak". I właśnie wtedy przyszło do niego myśl co do prawdziwej natury jego uczuć. Kochał ją, wiedział to już od dawna, ale był głupim kretynem, który ignorował to zdecydowanie za długo.

Na następnym treningu quidditcha, był dość rozproszony. Był zajęty wpatrywaniem się na genialną grę Ginny i jej ognistych włosów tańczących na wietrze, więc oczywistym było, że nie zauważył tłuczków lecących w jego stronę i ostatecznie oberwał szesnaście razy.

Udał się do szatni, a po chwili weszła Ginny, trzymając w dłoni worek z lodem. Uśmiechnęła się do niego. - Cóż, Harry, nie wyglądasz najlepiej. - skomentowała i przycisnęła lód do twarzy Harrego, a on poczuł niewiarygodne ciepło przepływające przez jego ciało, ale jednocześnie przeszły przez niego dreszcze, które z pewnością nie miały nic wspólnego z okładem z lodu.

Harry przewrócił oczami. - Dzięki.

Patrzyli na siebie, a Ginny zaczynała zdawać sobie sprawę, że gapią się na siebie za długo, a worek z lodem w jej dłoni, na siniaku na jego czole, musi go teraz parzyć, ale on wydawał się tego nie zauważać, bo patrzył na nią, a ona nie miała pewności co oznacza to spojrzenie. Jego oczy błyszczały jak nigdy wcześniej. Zdjęła worek z jego twarzy, a Harry wziął ją za rękę i Ginny przełknęła ciężko ślinę, bo nigdy wcześniej nie patrzył na nią tak intensywnie.

- Ginny, ja... - przerwał.

- Tak? - zachęciła go. - O co chodzi?

Złapał ją mocniej za rękę i wziął głęboki oddech.

- Muszę... - przerwał i zaśmiał się, ale to nie brzmiało, jakby coś go rozbawiło. - Nieważne, muszę się przebrać.

- Och, tak. To do zobaczenia później, Harry. - powiedziała i wyszła z szatni. Kiedy wyszła usłyszała jak mamrocze „nie mogę tego zrobić" Ale czego nie mógł zrobić? Czego nie mógł jej powiedzieć?

Cóż, nie mogło to być jej największe zmartwienie, kiedy kilka dni później, Harry przybył do pokoju wspólnego i poinformował drużynę, że nie będzie mógł grać w sobotę.

true friends ━ hinny ✓ ( w trakcie korekty!!!)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz