Rozdział 6

115 10 3
                                    

Minęły trzy dni od imprezy u Martyny. Nie spotkałam się jeszcze z Wyattem ani Julką. Jedynie to wysłałam zdjęcie Julki z jeżykiem, ale nic się nie odpisała. Chyba się na mnie obraziła.
Około 15 dostałam wiadomość. Wiadomo od kogo. Oczywiście, że od Wyatta. Ucieszyłam się i od razu przeczytałam. Treść wiadomości brzmiała tak- hej, może chciałabyś się spotkać?
Oczywiście bez namysłu odpisała-jasne tylko kiedy i gdzie?
Odpisał, że tak o 17 w parku. Zgodziłam się i popatrxyalm na godzinę. Była 15.30 . Mam sporo czasu bo park od mojego domu jest bardzo blisko. Tak z jakieś 10 minut piechotą.
...
Jest 16 zacznę się szykować pomyślałam. Ubrałam ładne ale niezbyt eleganckie ciuchy. Białą zwykłą bluzkę i zwykle jeansy.
...
Była 16.50 i już byłam w parku nie chciałam się spóźnić. Po jakiś 5 minutach przyszedł on. Bardzo ucieszyłam się na jego widok, że aż podbiegłam i go przytuliłam. Dopiero po chwili ogarnęłam co zrobiłam. Na szczęście on odwzajemnił gest. Pochodziliśmy tak z 2 godziny po parku poczym się pożegnaliśmy i poszliśmy w swoje strony.

Hejka🦔 ogólnie to ten rozdział jest krótki no ale tak wyszło. Chcę żeby każdy rozdział miał około 200 słów. Ten ma akurat 175 słów. To tyle do następnego rozdziału💜 (ps. Pozdrawiam cie Jula. Nie nie ty Kaśka)

kolega od imprez (Wyatt Oleff) [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz