13. Kanapka Zacka

581 52 34
                                    

*Zack*

— Weź się nie duś, kultury trochę — prychnąłem, lekko podnosząc się na rękach.

Ray zakaszlała i przetarła twarz, po czym zaskoczona spojrzała mi w oczy. Widziałem, jak głośno wypuszcza powietrze, a jej policzki stają się delikatnie różowe.

Uśmiechnąłem się nieco rozbawiony jej miną, a dziewczyna ku mojemu zaskoczeniu odwzajemniła gest. Nic dziwnego, że zacząłem się szczerzyć.

— Co zjesz na śniadanie? — zagadnąłem.

— Właściwie, nie zgłodniałam jeszcze po wczorajszym... — wymamrotała.

Dmuchnąłem jej w twarz.

— Okłam mnie jeszcze raz, a mój poranny oddech zwali cię z nóg, chociaż leżysz — ostrzegałem, jednak mała i tak po pierwszej dawce znów zaczęła kaszleć — Co zjesz? — powtórzyłem pytanie.

— Uh, może...

— Umiem robić zajebiste kanapki — przerwałem jej — Takie z chleba i innych składników — pochwaliłem się — I nawet chce mi się je zrobić, wiesz? — przymrużyłem oczy.

Jasnowłosa dość szybko uległa pod moim naciskiem.

— Mógłbyś zrobić dla mnie jedną? — poprosiła.

— No — rzuciłem niby od niechcenia — Tylko daj mi założyć coś na dupę.

Szybko się podniosłem i zajrzałem do szafy. Wyciągnąłem z niej to, co ostatnimi czasy kupiliśmy. Prawdopodobnie przez lekkie zmęczenie udało mi się kompletnie zapomnieć, że nie jestem sam w pokoju. Cóż, Ray musiała być zaskoczona, gdy zobaczyła mój zadek o poranku, jednak nie oglądała go raczej zbyt długo, bo dosłownie sekundę później usłyszałem skrzypnięcie drzwi. Ta cholera otworzyła tę zasraną klamkę! Ja jebie! To się dopiero nazywa motywacja! Może jak podsunę jej dupę pod nos, to zacznie jeść? JEDZENIE, NIE MOJĄ DUPĘ OCZYWIŚCIE.

Ja pierdykam...

Cóż, ubrałem się w jakąś białą bluzę i spodnie, by zaraz potem sprawdzić, gdzie poleciała Rachel.

Usłyszałem, że jest w drugim pokoju. Uśmiechnąłem się pod nosem, by następnie zajrzeć przez dziurkę od klucza, co ona tam wyprawia.

No, w dziurce od klucza był klucz. Dobrze, że nie od mojej strony, bo bym se z rozpędu oko wydłubał.

Tak czy inaczej, istniała jeszcze szpara między drzwiami a framugą, więc sobie przez nią zajrzałem.

Goła dupa, okej, to nie był dobry pomysł, wypierdalam.

Zbiegłem na dół.

*Ray*

Ubrałam szeroki, kremowy sweterek i równie szerokie dresy na sznureczek, dzięki któremu nie spadały.

Nieco obawiałam się posiłku przygotowanego przez Zacka, mając w pamięci jego poprzednie wybryki. Pomimo wszystko jednak nie byłam w stanie sprawić mu przykrości. Prawdę mówiąc, byłam nawet trochę głodna, ponieważ w nocy pobudziłam żołądek do pracy tym bananem... Nie powinnam jeść więcej kolacji.

Mając w pamięci tyłek Zacka, którego jakoś nie mogłam pozbyć się sprzed oczu, zeszłam na dół. W kuchni stał brunet, jednak na szczęście już w ubraniu. Uśmiechnęłam się lekko, widząc kątem oka skupienie na jego twarzy. Dostrzegłam nawet, że lekko wystawił język. Musiał się dla mnie naprawdę starać.

Poszłam do salonu i włączyłam telewizję, by zająć czymś myśli. Usiadłam na kanapie, wpatrując się w prawdopodobnie program kulinarny. Załapałam się jedynie na końcówkę, jednak nie chodziło mi o to, by dokładnie znać treść. Zawsze chciałam zobaczyć sam efekt końcowy i tym razem nie musiałam czekać na to cały odcinek.

Kątem oka dostrzegłam, jak Zack mocno stawia dłoń na oparciu mebla, by zaraz potem nam nim przeskoczyć, lądując tuż obok mnie. Lekko podskoczyłam na poduszkach pod wpływem odbicia.

Chłopak trzymał kanapkę w ustach, a drugą położył mi na kolanach. Wziął soczystego gryza swojej.

— Co to? — wskazał na ekran.

Wzruszyłam jedynie ramionami.

Brunet oparł przedramiona na udach i przymrużył oczy, intensywnie wpatrując się w ekran.

— S-sło... W... M... Słom... Ka? Słomka... — wymamrotał po przełknięciu.

— Uh? — spojrzałam na niego zdziwiona — Jaka słomka? — zapytałam.

Foster oparł się z powrotem i szeroko uśmiechnął. Na jego twarzy dało dostrzec się widoczną dumę.

Zaciekawiona, przyjrzałam się mocniej temu, co było w telewizji. W rogu dostrzegłam listę potrzebnych rzeczy do udekorowania posiłku. Na pierwszej pozycji znajdowała się właśnie... Słomka... Żadnego rysunku, same litery...

Zwróciłam wzrok na chłopaka.

Czy on... On właśnie coś przeczytał...?

— Jedz — przekręcił moją głowę tak, bym patrzyła na kanapkę. Powoli podniosłam jedną kromkę, ale brunet szybko zatrzymał mój ruch, nim zdążyłam dowiedzieć się, co było w środku — Po prostu jedz — powtórzył dość miłym głosem.

— Jasne... — przytaknęłam, po czym wzięłam małego gryza.

Środek był dość... Słodki. Ku mojemu zdziwieniu, w tym dobrym sensie. Wzięłam kolejny kęs, rozkoszując się posiłkiem. Nawet udało mi się nieświadomie cicho zamruczeć z rozkoszy, co nie umknęło uwadze Zacka i zaraz potem odpowiedział na to szczerym uśmiechem.

Nie mam pojęcia, co było w środku, ale to coś sprawiło, że zjadłam całą kanapkę szybciej, niż myślałam. Byłam zdziwiona, że niemal bez żadnych oporów skonsumowałam śniadanie.

— I? Chcesz jeszcze jedną?

— Um, była bardzo dobra, ale... Nie przesadzajmy — odpowiedziałam.

— Chociaż pół?

— Herbatę, Zack — uniosłam lekko kąciki ust.

Wstałam i poszłam zaparzyć wspomniany napój. Chciałam spytać się, czy brunet słodzi, jednak powstrzymałam się i po prostu wsypałam trzy pełne łyżeczki do kubka, włożyłam po torebce czarnej herbaty, a zaraz potem jego, jak i swoją zalałam wrzątkiem.

Podmuchałam przez dwie minuty, by Zack przypadkiem się nie oparzył, a potem zaniosłam mu kubek.

Spojrzałam w ekran. Program kulinarny skończył się, a na jego miejsce wskoczyły poranne wiadomości. Moim oczom ukazały się informacje... O nocnym morderstwie w okolicy...?

Jestem [Zack x Rachel]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz