*Zack*
Przełknąłem ślinę.
O cholera.
Ray od razu zmierzyła mnie wzrokiem od góry do dołu i z powrotem.
— Co się gapisz? Podobno ci smakuje — prychnąłem niby od niechcenia.
Blondynka uniosła dłoń i przybliżyła w moją stronę. Instynktownie się wzdrygnąłem, jednak uczucie dreszczu szybko minęło, gdy przypomniałem sobie, że to tylko Ray.
Mała dotknęła moich włosów. Zamknąłem oczy i lekko przybliżyłem głowę w jej stronę, naśladując zachowanie jakiegoś kota, co kiedyś zdeptałem przez przypadek.
Rachel jednak nie głaskała. Pociągnęła jedynie lekko pasmo.
Otworzyłem oczy.
Na dłoni niebieskookiej znajdowało się coś czerwono-brązowego. Nie miałem wątpliwości, co do nazwy tej substancji. Że też udało mi się zapomnieć o umyciu głowy...
— Zack, czy to twoja sprawka? — wskazała na ekran.
— ... Możliwe — wywróciłem oczami.
— Prosiłam cię... — westchnęła.
— Zamknij się! — wstałem — Nic nie rozumiesz!
— Chyba nie zrozumiem. Naprawdę jest ci to aż tak potrzebne? — starała się pomimo wszystko pozostać spokojna.
— Nie wiesz, dlaczego to zrobiłem, więc przestań mnie oceniać!
— Więc może mi odpowiesz?
— ... Nie twój zasrany interes — burknąłem.
— Właśnie, że mój — również wstała — Jesteśmy w tym razem, pamiętasz?
Przewróciłem oczami.
— Zajmij się gotowaniem, czy coś. Chcę jakieś mięcho na obiad — skrzyżowałem ręce na piersi — A ja pójdę zdobyć dla nas parę rzeczy.
— Nigdzie nie pójdziesz, póki nie wyjaśnisz mi, co to miało znaczyć — stanęła przede mną i intensywnie wpatrywała mi się w oczy.
— .... DOBRA! — uległem pod naciskiem — Chciałem ci zrobić jebaną niespodziankę! Ale jebana niespodzianka się oczywiście zjebała... — zacisnąłem zęby — Umiem czytać i co ty na to?
— Mh? Czytać? — przymrużyła oczy — Morderstwo nauczyło cię czytać?
— Nie morderstwo, tylko ten typ! Co ty, głupia? Kazałem mu!
— Mogłeś mnie o to poprosić, skoro tak bardzo chciałeś... — westchnęła.
— No ale... Wtedy nie byłoby niespodzianki!
— ... Doceniam intencje — wyszła do kuchni.
Warknąłem, ruszając za nią. Gdy podbiegłem, zauważyłem, że zaczyna coś gotować.
Cholera, żeby chociaż coś z tego zjadła.
Przyglądałem się, jak mieszała różne przyprawy w misce. Powąchałem. Pachniało znajomo. A może to...
Zauważyłem kluski z misce.
No jasne, spaghetti! Ha... Dawno nie jadłem.
Na samą myśl o nim, nieświadomie zacząłem się oblizywać.
— Raaayaa... — zagadnąłem, lecz ta nie zwróciła na mnie uwagi. Przewróciłem oczyma. Spojrzałem na koszyk z przyprawami — C-cy... Cycki? Eh! Cyna... M... Cynamon! — w dumie szeroko się uśmiechnąłem.
Blondynka zwróciła na mnie wzrok, posyłając mi słaby uśmiech.
Chyba nie była do końca taka wściekła, nie? A może...
Chwyciłem za jakąś kartkę, leżącą na parapecie i długopis. Złapałem go w pięść i począłem przeciągać po papierze, tworząc „Rachel". Pomyślałem chwilę, po czym dopisałem „Foster". Położyłem swoje dzieło przed dziewczyną.
— „Rachel Toster"? — przeczytała.
...
Szybko poprawiłem błąd.
— Rachel Foster... Wiesz, że nie tak mam na nazwisko?
— Ta, ta, weź nie pierdol, tylko gotuj. A zresztą, co za różnica? Teraz należysz do mnie, więc czemu masz mieć na nazwisko, jak twoi zjebani starzy? Czy nie jestem czasem zajebistrzy od nich? — złapałem się pod boki.
— Fakt, jesteś, ale żeby od razu zmieniać nazwisko?
— Jakiś problem? — usniosłem brew.
— Nie, żaden — zanurzyła łyżkę w sosie, po czym przystawiła mi do ust — Spróbuj.
Oblizałem łyżkę ze smakiem.
— Szkoda, że nie jest słodkie — mlasnąłem — Ale ujdzie.
_____________
Jeśli ktoś to czyta... Cześć? 😅
Tak więc moja miłość zmusiła mnie do napisania kolejnej części. Muszę powoli do tego wrócić, przerwa była dość... Dość za długa 😆
Nie obiecuję rozdziałów co tydzień, ale mam nadzieję, że uda mi się wstawiać przynajmniej co dwa 😅
CZYTASZ
Jestem [Zack x Rachel]
FanfictionZackowi wraz z Rachel udaje się zbiec policji. Znajdują bezpieczne miejsce. Osiedlają się w nim na jakiś czas, by zaplanować dalsze działania. Zack poświęca sporo uwagi swojej Ray, przez co zauważa, że coś jest z nią nie tak. Dziewczyna ukrywa pewie...