14. Niespodziewanka

354 34 34
                                    

*Zack*

Przełknąłem ślinę.

O cholera.

Ray od razu zmierzyła mnie wzrokiem od góry do dołu i z powrotem.

— Co się gapisz? Podobno ci smakuje — prychnąłem niby od niechcenia.

Blondynka uniosła dłoń i przybliżyła w moją stronę. Instynktownie się wzdrygnąłem, jednak uczucie dreszczu szybko minęło, gdy przypomniałem sobie, że to tylko Ray.

Mała dotknęła moich włosów. Zamknąłem oczy i lekko przybliżyłem głowę w jej stronę, naśladując zachowanie jakiegoś kota, co kiedyś zdeptałem przez przypadek.

Rachel jednak nie głaskała. Pociągnęła jedynie lekko pasmo.

Otworzyłem oczy.

Na dłoni niebieskookiej znajdowało się coś czerwono-brązowego. Nie miałem wątpliwości, co do nazwy tej substancji. Że też udało mi się zapomnieć o umyciu głowy...

— Zack, czy to twoja sprawka? — wskazała na ekran.

— ... Możliwe — wywróciłem oczami.

— Prosiłam cię... — westchnęła.

— Zamknij się! — wstałem — Nic nie rozumiesz!

— Chyba nie zrozumiem. Naprawdę jest ci to aż tak potrzebne? — starała się pomimo wszystko pozostać spokojna.

— Nie wiesz, dlaczego to zrobiłem, więc przestań mnie oceniać!

— Więc może mi odpowiesz?

— ... Nie twój zasrany interes — burknąłem.

— Właśnie, że mój — również wstała — Jesteśmy w tym razem, pamiętasz?

Przewróciłem oczami.

— Zajmij się gotowaniem, czy coś. Chcę jakieś mięcho na obiad — skrzyżowałem ręce na piersi — A ja pójdę zdobyć dla nas parę rzeczy.

— Nigdzie nie pójdziesz, póki nie wyjaśnisz mi, co to miało znaczyć — stanęła przede mną i intensywnie wpatrywała mi się w oczy.

— .... DOBRA! — uległem pod naciskiem — Chciałem ci zrobić jebaną niespodziankę! Ale jebana niespodzianka się oczywiście zjebała... — zacisnąłem zęby — Umiem czytać i co ty na to?

— Mh? Czytać? — przymrużyła oczy — Morderstwo nauczyło cię czytać?

— Nie morderstwo, tylko ten typ! Co ty, głupia? Kazałem mu!

— Mogłeś mnie o to poprosić, skoro tak bardzo chciałeś... — westchnęła.

— No ale... Wtedy nie byłoby niespodzianki!

— ... Doceniam intencje — wyszła do kuchni.

Warknąłem, ruszając za nią. Gdy podbiegłem, zauważyłem, że zaczyna coś gotować.

Cholera, żeby chociaż coś z tego zjadła.

Przyglądałem się, jak mieszała różne przyprawy w misce. Powąchałem. Pachniało znajomo. A może to...

Zauważyłem kluski z misce.

No jasne, spaghetti! Ha... Dawno nie jadłem.

Na samą myśl o nim, nieświadomie zacząłem się oblizywać.

— Raaayaa... — zagadnąłem, lecz ta nie zwróciła na mnie uwagi. Przewróciłem oczyma. Spojrzałem na koszyk z przyprawami — C-cy... Cycki? Eh! Cyna... M... Cynamon! — w dumie szeroko się uśmiechnąłem.

Blondynka zwróciła na mnie wzrok, posyłając mi słaby uśmiech.

Chyba nie była do końca taka wściekła, nie? A może...

Chwyciłem za jakąś kartkę, leżącą na parapecie i długopis. Złapałem go w pięść i począłem przeciągać po papierze, tworząc „Rachel". Pomyślałem chwilę, po czym dopisałem „Foster". Położyłem swoje dzieło przed dziewczyną.

— „Rachel Toster"? — przeczytała.

...

Szybko poprawiłem błąd.

— Rachel Foster... Wiesz, że nie tak mam na nazwisko?

— Ta, ta, weź nie pierdol, tylko gotuj. A zresztą, co za różnica? Teraz należysz do mnie, więc czemu masz mieć na nazwisko, jak twoi zjebani starzy? Czy nie jestem czasem zajebistrzy od nich? — złapałem się pod boki.

— Fakt, jesteś, ale żeby od razu zmieniać nazwisko?

— Jakiś problem? — usniosłem brew.

— Nie, żaden — zanurzyła łyżkę w sosie, po czym przystawiła mi do ust — Spróbuj.

Oblizałem łyżkę ze smakiem.

— Szkoda, że nie jest słodkie — mlasnąłem — Ale ujdzie.

_____________

Jeśli ktoś to czyta... Cześć? 😅
Tak więc moja miłość zmusiła mnie do napisania kolejnej części. Muszę powoli do tego wrócić, przerwa była dość... Dość za długa 😆
Nie obiecuję rozdziałów co tydzień, ale mam nadzieję, że uda mi się wstawiać przynajmniej co dwa 😅

Jestem [Zack x Rachel]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz