*Zack*
Zamknąłem za sobą drzwi i oparłem się oburącz o zlew. Spuściłem głowę. Wziąłem kilka głębokich oddechów.
Cholera, spociłem się.
Choć nie działało to całkiem, jak u innych, nadal byłem w stanie się pocić. A konkretnie to pod włosami i na czole, gdzie poparzenia nie dosięgały.
Słyszałem, jak bije mi serce. Łomotało szalone, jakby chciało wyrwać się z piersi.
Przed oczami miałem przeklętą egzekucję. Pamiętam to zbyt dobrze. Jakbym dalej tam był. Jakby to było wczoraj. Chwila, to było wczoraj. Nieważne. Mam na myśli... Dosłownie uciekłem spod krzesła elektrycznego. Jebani chcieli mnie już na nim posadzić. Normalnie bolało mnie sam widok, bo wiedziałem, ze czeka mnie baaardzo długie cierpienie. Skoro na krzesełku tamtej blond suki udało mi się przeżyć, to jaka jest gwarancja tego, ze i tym razem nie będzie identycznie? To wtedy uciekłem. Gdy tylko zdjęli mi cholerny łańcuch. Traktowali mnie, jak psa! Złapałem strażnika za fraki i rzuciłem nim tak po prostu. Lekki był w sumie. Drugi miał brzuch, wiec było trudniej, ale co jak co, dobrze tam karmili, wiec nie miałem zbytnich problemów z siłą. Ba! Nawet mogłem poprosić o ostatni posiłek! Wybrałem chipsy z sokiem. Nie dali mi ich. Kłamliwe szczury. Jakiś typo próbował mnie zastrzelić, ale tylko pogłaskał mi ramię. Nie bolało w tamtej chwili. Drzwi wyjściowe były otwarte, wiec przez nie kulturalnie wyszedłem. Biegiem. Potem jakiś fan do mnie podjechał. Debil z wytatuowanym ryjem. Miał kosę i wiedział, gdzie jest Ray. I się mnie najwyraźniej nie bał. Ludzie są popierdoleni. Przewiózł mnie przez pół kraju. Niby spoko, ale był denerwujący i chciał pomoc w zabiciu Ray. Pff... Zabiłem go, nim w ogóle z auta wyszedł.
Cholera, po kiego ja to w ogóle wspominam? Teraz jestem tu, z Ray, a celem jest ucieczka z tego wszystkiego. Nowe życie. Całkiem nowe. Bez zabójstw, kradzieży, gry w berka... małej blondwłosej mendy u boku...
Westchnąłem. Poprawiłem włosy i się wysikałem. Muszę sobie znaleźć zajęcie.
Wyszedłem z łazienki, o mało nie przywalając drzwiami w towarzyszkę.
- A ty co? - mruknąłem, rozbawiony jej pełną zmieszania miną.
- Um... Co chciałbyś zjeść na obiad? - spytała po kilku sekundach.
- Obiad?! - od razu ryj mi si3 ucieszył. Stałe posiłki! Zupełnie, jak w więzieniu! Chyba nie powinienem porównywać jednego do drugiego... - Eee... A jaki wybór? - podrapałem się po brzuchu.
Mała zmierzyła mnie wzrokiem od stop do głów. Aż tak dziwnie wyglądam bez spodni?
Jej wzrok zatrzymał nie gdzieś w okolicy pasa.
Raaaay, ty napalona trzynastolatko...
- Chyba się obsiusiałeś - zwróciła mi uwagę.
- H-he?! - natychmiast spojrzałem w dół.
Kuuuurwaaaaa!!!!
To tylko mała plamka! Nie strzepałem do końca i tyle! Co się tak unosisz, małolato?!
Zasłoniłem rękami krocze.
- W szafie są ubrania po tamtym mężczyźnie. Możesz się w nie ubrać, a ja w tym czasie wypiorę i najlepiej zszyję te twoje.
- Może chcesz jeszcze moje majty, co? - mruknąłem półżartem.
- Je też mogę wyprać - wzruszyła ramionami.
- Kur... Chodziło mi o... Nieważne - odpuściłem sobie moje idiotyczne podteksty - Rób swoje - wróciłem do sypialni.
Szybkim krokiem podszedłem do szafy i otworzyłem ją na oścież.
Hee... Ciuchy dla starych dziadów...
Wyciagnąłem jakiś bordowy, cienki sweterek i chyba dresy. No i oczywiście nowe majty i skarpety, bo czemu nie. Spodnie spadały z dupy, więc zawiązałem mocno ten taki troczek i było już git. No, jakoś źle nie było. Nawet wygodnie. I nic nie śmierdziało.
Przeszedłem się na dół. Bo stamtąd właśnie dobiegały dźwięki, słyszalne od kilku minut. Ray coś kminiła. Jakby co najmniej miała robaki w dupie. A nie, zaraz, miała mi wyprać rzeczy. Nieważne, odpuszczę jej.
Wszedłem bezszelestnie do tej łazienki na dole. O, pralka tu jest. Chyba pralka. Jakaś dziwna w sumie, bo otwiera się od góry. No mniejsza.
Dziewczyna stala do mnie tylem. Oglądała mój bluzę.
Usmiechnalem sie, gdy moją głowę zaszczycił głupi pomysł.
Po protu położyłem jej moje bokserki na łbie, zasłaniając przy okazji trochę twarz.
Niebieskooka podskoczyła i natychmiast sciągnęła je z siebie.
Hehe... Ściagnela z siebie majty... Heh, nieśmieszne.
Gdy odwróciła nie do mnie przodem, dostrzegłem coś... No, tego bym nie po niej nie spodziewał.
Zarówno policzki, jak i nos, wręcz raziły różowym odcieniem. Ray miała jebane rumieńce! O żesz!
Wskazałem na nie palcem i wybuchałem śmiechem.
Mała wytarła ryj w ręcznik i wrzuciła gacie do pralki.
- Więc co z tym obiadem? - zagadnąłem, gdy już złapałem oddech.
- Co powiesz na ramen? - zaproponowała.
- Amen - prychnąłem - To to takie zupo...coś?
- Tak, takie zupo-coś... - westchnęła.
- A to dobra, to ja zjem. Ale łyżką jak człowiek. Pałeczkę, to ja mam w spodniach i to nie byle jaką wykałaczkę! - pochwaliłem się - Więc jedna w zupełności mi wystarczy - przymrużyłem oczy i uśmiechnąłem się szeroko.
- Wystarczyło poprosić o łyżkę - całkowicie zignorowała moje gadanie.
- H-huh?! Nh... - mruknąłem niezadowolony - Ale ty nudna... Na pietrach byłaś ciekawsza.
- Wybacz... - spuściła głowę.
Czy ja ją... No ten... Zasmuciłem...?
Ej, no kurwa!
- Eee... Jak tam pranie? - położyłem dłoń na jej głowie.
- W porządku - odpowiedziała, podnosząc na mnie wzrok - Plamy krwi nie są zbyt łatwe do usunięcia, ale zrobię co w mojej mocy - zapewniła wyjątkowo pewnie - pewnie lubisz tę bluzę.
- Nie przywiązuję szczególnej wagi do rzeczy - podrapałem się drugą ręką po karku.
- A co z kosą?
- Z kosą? Eee... A co?
Spojrzała nie na mnie, jak na idiotę. I to jeszcze z taką wyższością! Jebana!
- Czyli nie masz mi za złe, że ją straciłeś? - przymrużyła oczy - Co? - ... - Wiedziałam.
Dostrzegłem na jej twarzy cień uśmiechu.
Zamknęła pralkę i kliknęła jakieś przyciski. Urządzenie zaczęło buczeć.
- To co teraz robimy - zmieniłem temat - Nuuuudzę się...
- Możemy sprawdzić w internecie, jak z tym transportem.
- NUUUUDYYYY! - chwyciłem ją za ramiona i zacząłem w dość agresywny sposób bujać wprzód i w tył.
- Więc może zagramy w grę! - pisnęła, bylebym tylko przestał, co też uczyniłem od razu po jej słowach.
- Zabawa! - podskoczyłem, a moja głowa zaliczyła dość bliskie spotkanie z futryną.
CZYTASZ
Jestem [Zack x Rachel]
FanfictionZackowi wraz z Rachel udaje się zbiec policji. Znajdują bezpieczne miejsce. Osiedlają się w nim na jakiś czas, by zaplanować dalsze działania. Zack poświęca sporo uwagi swojej Ray, przez co zauważa, że coś jest z nią nie tak. Dziewczyna ukrywa pewie...