Cześć! Zanim zaczniesz czytać moje... Opowiadanie? Książkę? Sama nie wiem... Jednak nie jest to teraz najważniejsze 😉. Zachęcam do przeczytania krótkiego prologu, w którym wyjaśniam parę spraw...***
Więc tak... Zanim opowiem wam coś o sobie. Zacznijmy od drobnego skoku w przeszłość...
A dokładnie do dnia, gdy na mojej ścieżce pojawiła się pewna osoba. Właściwie... Tamtego poranka wcale nie podejrzewałabym, że po zaledwie sześciu, siedmiu miesiącach naszej znajomości, zagości ona w moim sercu...
>>>>>Flash back<<<<<
To, co kiedyś było spokojną nocą, teraz przybierało kolor. Światła w wieżowcach po kolei gasły, pozwalając na rozpoczęcie kolejnego dnia. Słońce zaglądało przez ogromny stadion Strikaland, który stał tuż przede mną. Powoli wysiadłam ze swojego samochodu, zdejmując z nosa okulary przeciwsłoneczne.
- On jest niesamowity... - szepnęłam, patrząc na będący przede mną budynek.
Zdjęłam z siebie swój czarny żakiet, a rozpuszczone włosy zarzuciłam na prawą stronę. Przez chwilę zawahałam się, czy nie lepiej jednak wziąć ze sobą tego żakietu. W końcu zrezygnowałam, kiedy na skórze poczułam tropikalny klimat RPA.
Muszę się przyzwyczaić do tej temperatury jeśli mam tutaj spędzić kolejne lata swojego chaotycznego życia...
Byłam ubrana w czarne dżinsy, biały top bez rękawów i tego samego koloru trampki na koturnie. Osobiście nie przepadam za wysokimi butami, ale te były w moim guście. Na nadgarstku miałam swój czarny Smartwatch, a na szyi zawieszony był mój ukochany srebrny łańcuszek z owalnym medalionem.
Złapałam go w dwa palce, gładząc gładką powierzchnię różowego kwarcu, wypełniającego medalik, skrywającego znaną tylko przeze mnie tajemnicę.
BEE ~ EEP-BEE ~ EEP...
- Hm? - Przeciągnęłam palcem po ekranie telefonu, aby odebrać połączenie. - Halo? Oh, witam proszę pana. Tak, właśnie przyjechałam. Dobrze... spotkamy się w środku? Świetnie, do zobaczenia. - Skończyłam rozmowę z drobnym uśmiechem na ustach. Wypuściłam medalionik z palców.
Podniosłam głowę, jeszcze raz patrząc na będący przede mną Strikaland. Przez głowę ponownie przepłynął mi niepokój i strach. W końcu miałam teraz zamieszkać w całkiem obcym mi miejscu. W ogóle nie znałam tego miasta, a nie było ono małe. W sumie Malibu też nie było małym miastem, ale zawsze to jakaś różnica...
- Cóż, może chociaż tutaj znajdę swój upragnione szczęście... - szepnęłam do siebie, niosąc swoje rzeczy. Weszłam do środka przez duże szklane drzwi, przy okazji zapominając o żakiecie.
Szłam długimi korytarzami, po tym jak odbyłam krótką rozmowę z dziewczyną z recepcji. Oczywiście kolejna z fanek, która mnie rozpoznała. Miałam jednak cichą nadzieję, że zacznę tutaj życie z czystą kartą, ale jak widać...
Nie zawsze marzenia stają się rzeczywistością...
Po pewnym czasie przed oczami pojawiła mi się ogromna murawa boiska do footballu, na którym właśnie trwał kolejny z treningów Strikas. Zatrzymałam się, ukrywając w cieniu. Tak, aby żaden z nich mnie nie zauważył.
Wyjęłam z torby przygotowaną wcześniej czarną, materiałową maseczkę, którą nałożyłam na twarz. W końcu nie chce od razu ukazywać im swojej twarzy, a zwłaszcza Northowi. Odstawiłam swoją torbę na jedno z krzesełek na trybunach.
CZYTASZ
„Anioł ze złamanym sercem || Supa Strikas fanfic ||"
FanfictionJeden dzień, ta jedna chwila. Od tych obu rzeczy zaczęła się nić, która połączyła dwie osoby. Obie z nich mijały się przez wiele dni. Obie czuły to samo, ale dopiero tego pamiętnego dnia życie Laury zaczęło się tak naprawdę zmieniać na lepsze nawet...