R: Obsesja na punkcie miłości

664 51 17
                                    


#Dabi

Po nocy spędzonej w lesie poszedłem na przód lasu poobserwować jak młody ćwiczy.

Wyglądało to śmiesznie, bo widać było, że nie mógł się skupić. Eraserhead cały czas go opieprzał aż w końcu wywalił go do lasu i kazał obejść cały. Najgorsze było to, że miał zacząć praktycznie na wprost od naszej kryjówki więc trzeba było poinformować resztę.

Natychmiast ruszyłem do bazy, bo droga mogła zająć jakieś trzydzieści minut. On też z rozpędem wbiegł do lasu i nie skręcał nigdzie.

#Shōto

Aizawa kazał mi biegać po lesie za niezważanie na treningu. To nie tak, tylko nie mogłem się skupić przez tą spinkę i bransoletkę. Zresztą miałem ją założoną a spinkę dałem do kieszeni.

Biegłem tak chwile bez żadnych przeszkód, ale po chwili zauważyłem kawałek czyjegoś granatowego płaszcza. I jestem pewien, że nikt z obozu takiego nie ma. Zamroziłem ziemię pod nogami i na bierząco dorabiając sobie nią drogę jechałem po niej.

Postać odwróciła się i skręciła a ja zaraz za nią. Byłem coraz bliżej i dało się zauważyć że ma ona czarne włosy. Nie przypominał żadnego ze złoczyńców. Postanowiłem się nad tym nie zastanawiać i dogonić go. Był szybki, nawet trochę bardzo. Jednak dzięki indywidualności udało nie się go dogonić, jednak nie na tyle aby zobaczyć jego twarz.

Niespodziewanie zatrzymał się a ja wleciałem na pobliskie drzewo. Szybko się otrząsnąłem i wstałem. Nagle cała złość jakby zebrała się we mnie widząc kto przede mną stoi.

- Spokojnie maluchu bo jeszcze spinkę zgubisz. - Otworzyłem szeroko oczy i chyba otworzyłem usta. A No tak. Jak mogłem się nie zorientować, że liga mogłaby mieć coś wspólnego z tą spinką.

- GDZIE ONA JEST?! Co ty tu w ogóle robisz?! Sam? Liga cie zostawiła? Co!? - On zaśmiał się a po chwili wzrok mu spoważniał.

- Nie wiem o kim mówisz. Może się zgubiłem. Możliwe. Nie raczej nie. Co co? - Teraz bardziej wykłócał się ze mną jakbyśmy byli rodzeństwem. A przecież nie jesteśmy. - Może po prostu porozmawiamy a nie drzesz się na mnie.

- W życiu!!! Porwałeś moją siostrę i matkę! Ne zamierzam rozmawiać z osobą której nienawidzę!!! Zabije cie za to! - Wkurzyłem się. Proponuje mi rozmowę, dobrze wiedząc, że porwał mi siostrę i matkę.

- Hej, hej uspokój się bo chyba tych płomieni nie kontrolujesz. A co do matki wydaje się być szczęśliwsza niż w psychiatryku. Wleci ty możesz o tym wiedzieć jak jej dwa miesiące nie widziałeś? Racja? A siostrzyczka opiekuje się nią dobrze. - Uspokoiłem się i przybrałem pozycje bojową.

- A wydaje mi się czy ty licencji nie masz? A poza tym po co walczyć? Gdybym chciał to byś dawno już nie żył. Może powiesz co cię dręczy? Przecież raczej nikomu się wyżalić nie możesz na temat współlokatora, nie? - Stanąłem normalnie i próbowałem na spokojnie wszystko przemyśleć. Tu miał jednak racje. Sprawa Midoriyi przytłaczała mnie od rana. Jednak powiedzenie komukolwiek z klasy byłoby ryzykowne. Możliwe, że tak mógłbym się czegoś dowiedzieć.

- Dobra. Masz racje. Męczy mnie sprawa Midoriyi i myśl, że w nocy może mnie zadźgać. I co ci to da? - On uśmiechnął się i podrapał po bliźnie na policzku.

- Wiesz, moge ci zapewnić, że cię nie zabije. Moge również powiedzieć ci, że kompletnie czystej kartoteki nie ma, a szczególiki to za pewne informacje. - Mógł mówić prawdę, jednak nie powinienem mu ufać.

- Dobra, a jakie? - Negocjacje z nim mogły przynieść jakieś informacje potrzebne bohaterom.

- Co cie zaniepokoiło? - E? Tylko tyle?

- Miał mnóstwo różnych noży i fiołek z naszą krwią, ligi też. - On wytrzeszczył oczy i spoważniał. Spojrzałem na jego rękę. Kciukiem drapał opuszek palca przez co przypomniał mi się Touya. Jak zorientował się, że patrzę to natychmiast przestał.

- Dobra maluchu, jeśli była tam moja lub z ligi to je rozbij dla własnego bezpieczeństwa. A tym bardziej Shigarakiego. Jeśli jest tam twoja to polecam ją spuścić w kiblu i przelać trochę czyjejś innej do tej. - Podszedł do mnie i poinstruował co do tego. Ale dlaczego akurat Tomura miał tą najgorszą. Zauważając moje zdziwienie westchnął. - Zauważyłeś pewnie, że jego krew jest czarna. - Skinąłem głową na znak że widziałem. - Samo to powinno dać ci do myślenia. A teraz nagroda: To Deku wydał was w USJ i jego troska jest spowodowana jego obsesją. Połącz sobie we własnym zakresie fakty a ja zmykam. Pilnuj tych dwóch rzeczy.

Uciekł w głąb lasu a ja przysiadłem na korzeniu. Jeśli Deku troszczy się o swoją obsesje... i nie zabiłby mnie... a troszczy się o mnie... to oznaczałoby... że... Ja jestem... jego obsesją...

CHWILA CO?!

Dobra musze się uspokoić. Powoli wstałem i rozejrzałem się. Tylko gdzie jest teraz obóz. Bo błądzenie po lesie i jeszcze znalezienie się przypadkiem przy nim znowu byłoby już niebezpieczne. Jeśli on pobiegł w głąb... to ja powinienem na przeciwko.

Ruszyłem w przeciwnym kierunku co on i jak najszybciej zacząłem biec. Po chyba piędziesięciu minutach dotarłem do obozu. Gdy tylko Aizawa mnie dostrzegł natychmiast obwiązał mnie szałem i przyciągnął do siebie i Bakugō.

- Wiesz ile zajmuje BLISKI obchód lasu?! Kilkadziesiąt minut a nie trzy godziny! Za kare posprzątasz całe pole treningowe. A teraz wracaj robić kolacje z innymi. - Kiwnąłem głową na tak i poszedłem do reszty klasy. Aizawa jeszcze coś z Bakugō ale nie interesowało mnie to zbytnio.

Klasa robiła curry, na szczęście dopiero zaczęli więc mogłem się przyłączyć. Widziałem Deku, ale również Momo, która nie radziła sobie z rozpaleniem ognia pod piecyk i smażeniem mięsa. Postanowiłem, że to jej pomogę, a Deku spojrzał na mnie z pogardą. Udawałem że tego nie widzę, aby nie rozmawiać z nim. Po tym co powiedział Dabi musiałem trzymać się od niego z daleka.

- Pomóc ci? Widzę, że rozpalanie ogniska to raczej nie twoja bajka. - Uśmiechnęła się do mnie i podrapała po karku.

- Nie idzie mi. Zwykle Jiro mi pomaga, ale poszła porozmawiać z Miną. Ale dziękuje i jeśli możesz to rozpaliłbyś ten grill? Ja moge pokroić wtedy mięso. - Momo jest strasznie miła. Nie wydaje mi się aby miała zle intencje, ale i tak muszę uważać przez Deku.

Rozpaliłem bez użycia mojej mocy grill i w tym samym czasie podszedł do nas Aizawa. Wyglądał na nieco zdenerwowanego tą sytuacją.

- Ehh... No więc z powodu rozwalenia ściany między pokojem Bakugō i Kirishimy a Midoriyą i Todorokim musicie się przenieść do innych pokoi co oznacza że albo w pokoju będą cztery albo trzy osoby. Rozdzielcie się sami a ja wracam omówić jutrzejszy plan zajęć. - Poszedł a klasa zaczęła krzyczeć i wydzierać się.

- Mam mięso. - Podeszła Momo i kliknęła przy mnie z tacką. Zabrałem od niej dwa kawałki i położyłem je na rozgrzanej płycie, robiąc tak także z innymi. - Może chciałbyś być u mnie i u Jiro? Zmieścimy się. - Ten pomysł mi się podobał bo byłbym bez Midoriyi i byłby tam ktoś miły.

Chronić pomimo wszystko | villain family Todoroki [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz