R: Rozpacz w rodzinie

873 63 66
                                    



#Shōto

Midoriya spóźnił się dzisiaj do szkoły, co było dość niespodziewanym zjawiskiem. Przez cały dzień chodził tak jakoś zbyt wesoły a gdy się go pytało co się to odpowiadał „życie jest piękne i trzeba się nim cieszyć". Podejrzewałem że mógł się czegoś nawdychać i takie tam inne.

Jednak gdy Natsuo zadzwonił i opowiedział mi o tym jak Fuyumi wyszła około dwudziestej pierwszej trzydzieści i nie wróciła do teraz natychmiast zapomniałem o sprawie z Miodoriyą i zwolniłem się do domu.

Droga metrem była chyba najgorszym odcinkiem z całej drogi do domu. Zatłoczony wagon wcale nie pachniał jak lawenda i cytryna tylko raczej jak pot i smród.

W końcu gdy dotarłem na właściwą stacje jak najszybciej wyszedłem z metra i pokierowałem się w stronę domu.

Duża willa w tradycyjnym stylu nie była bardzo wyróżniająca się z tłumu ponieważ na tym osiedlu znajdowały się tylko takie domy.

Pędem pobiegłem do wejścia i z impetem otworzyłem drzwi wejściowe w których czekał już Natsuo. Dało się dostrzec, że przy stole, który był na wprost od wejścia siedział już nasz ojciec.

- Co z nią? - Spytałem obojętnym głosem. Nie umiałem pokazywać uczuć więc dostosowanie się emocjonalnie do danej sytuacji nie było łatwym zadaniem.

- Tata ma nagranie, na którym ostatni raz ją widziano... - Powiedział ze smutkiem w głosie. Chyba. W sensie na pierwszy rzut oka tak to wyglądało, ale ja znam go dłużej i wiem, że to była złość.

Ojciec też nie wyglądał na zadowolonego. Wstał od stołu, a ja usiadłem na jego miejscu. Puściłem klip i oglądałem. Do 22:10 nic ciekawego się nie działo, ale dopiero później zauważyłem, że Dabi wbiegł do tej uliczki z moją siostrą na plecach. Ona... ONA GO OBRONIŁA!!! Przecież to złoczyńca! Zabiła ośmiu ludzi aby uratować życie temu jebanemu złoczyńcy.

- Nagranie trafiło do internetu godzinę temu, a już jacyś reporterzy zdążyli napisać o tym artykuły. Cała moja kariera może się teraz zawalić! - Ojciec jak zwykle pełny wsparcia i empatii.

Wyszedłem z pokoju i udałem się na górę. Odpaliłem komórkę i włączyłem Google. Od razu wyskoczyły mi artykuły o Fuyumi.

„Czy córka Endeavora ma romans z Dabim?!"

Ten nagłówek najbardziej mnie zaciekawił więc kliknąłem w niego.

Wczoraj zniknęła Fuyumi Todoroki. Ostatnim miejscem gdzie była widziana jest uliczka Akanutarai. Jednak nie była tam sama. Kamery uchwyciły jak to super złoczyńca Dabi niesie ją na plecach. Dziewczyna bardzo mocno się go trzymała, jednak gdy drogę ucieczki zagrodziła im policja i dwójka bohaterów, Fuyumi użyła swojej mocy i zabiła wszystkich funkcjonariuszy.

Jaki jest powód? Tego niewiadomo. Jednak udało nam się znaleźć świadka, który został ranny. „Wczoraj gdy zaczepiłem dziewczynę, aby wskazała mi drogę powrotną, ponieważ nie pochodzę stąd ona krzyknęła a potem moja ręka zaczęła płonąć. Stał tam Dabi. Nie widziałem przez moment, bo starałem się ugasić rękę, ale gdy ich zobaczyłem to przytulali się. Potem on wziął ją na barana i uciekli." Świadek ma oparzenia trzeciego stopnia i leży teraz w szpitalu. Czekamy na dalszy rozwój spraw i będziemy państwa na bieżąco informować."

Moja siostra i on? Nie... to musi być pomyłka.

***

Droga do szkoły minęła szybko. Co prawda o mało się nie spoźniłem do szkoły, ale co za różnica. Wymyśli się wymówkę i dadzą mi spokój.

Przy progu U.A. stał Midoriya i wypatrywał kogoś. Za pewne Uraraki albo Iidy. Gdy spojrzał w moją stronę od razu podbiegł i przytulił mnie.

- Todoroki-kun! Jak się czujesz?! Cała szkoła już wie o tym co się wydarzyło... strasznie mi przykro z tego powodu. - Eh, co się w takich momentach odpowiada? Odkąd uczęszczam tutaj wszyscy nadmiernie się o mnie martwią. Zapewne cała reszta robi to ze względu na moje nazwisko, ale jego intencje wydają się szczere.

- Całkiem dobrze, może ją jeszcze odnajdą... - Skłamałem. Mimo iż wydaje się naprawdę o mnie martwić to wole go nie zamęczać swoimi problemami.

Już w ciszy powędrowaliśmy do klasy. Tam oczywiście nie dało się nawet wejść. Wszyscy próbowali mi okazać wsparcie. Oczywiście jeden tylko siedział z nogami na ławce i sprawiał wrażenie nieprzejętego moją sytuacją.

- Jest ok, nie musicie się o mnie tak martwić. - Po tych słowach klasa jak na zawołanie ustąpiła miejsca a ja ruszyłem w towarzystwie Midoriyi do ławki.

- Wszystko się ułoży, zobaczysz. - Uśmiechnął się do mnie ciepło i zajął swoje miejsce.

Do klasy wczołgał się Aizawa w swoim żółtym śpiworze. Jak zwykle ułożył się wygodnie na krześle i próbował zasnąć. Dla nas to był znak że możemy robić co chcemy, ale przez dziesięć minut mamy być cicho aby zasnął.

Niektórzy patrzeli po sobie próbując się porozumieć bez słów. Za to ja próbowałem wyczytać coś z ich mimiki i ruchów warg. Wiele razy musiałem tak robić aby dowiedzieć się czegoś z rozmowy Touyi, Fuyumi i Natsuo. Nigdy nie chcieli mi mówić o czym rozmawiają, albo zwalali to na pogodę czy jedzenie. W głębi duszy jednak wiedziałem że rozmawiają o ojcu, a żeby się czegoś dowiedzieć musiałem kombinować. I tak na przykład wiem, że gdy Touye coś marwtwi, drapie kciukiem opuszek palca wskazującego, a gdy kłamie zagryza lekko prawy policzek. Fuyumi ma odruch przeczesywania włosów gdy się martwi, a jak próbuje coś ukryć to lokuje kosmyk. Natsuo próbuje udawać twardego, ale gdy to robi zawsze krzyżuje ręce.

Zwróciłem uwagę na Momo i Jiro. Ich rozmowa przebiegała dziwnie. „Wiem że ci się podoba ale nie możesz wykorzystać sytuacji". „No ale może w końcu mi się uda, to jedyna szansa". „A może zamiast żerować na jego nieszczęściu to zrobisz to wtedy kiedy cała ta sytuacja się wyjaśni".

Jirou wyglądała na zmieszaną. Widocznie nie podobało jej się że Momo mnie lubi.

„Jesteś moją przyjaciółką to mi pomóż". „Ehh, okaż mu wsparcie, pociesz go, ale nie bądź nachalna". „Dzięki! Po prostu cię kocham Kyo!"

I to był właściwie koniec rozmowy bo jak na zawołanie cisza zniknęła i pojawił się harmider.

Wraz z tym Momo do mnie podeszła i przysunęła krzesło do mojej ławki.

- Można? - Uśmiechnęła się ciepło. Nie chciałem jej sprawiać przykrości. Ale nadziei też nie.

- Pewnie. Coś się stało? Pomóc w czymś? - Takie zaczęcie rozmowy. Idealnie. Zaraz pomyśli że jakiś nachalny jestem.

- Tak pogadać przyszłam. Zauważyłam że siedzisz sam, to chciałam dotrzymać ci towarzystwa. - Zagarnęła kosmyk włosów za ucho.

- Dzięki, ale co z Jiro? Nie będzie jej smutno. Widziałem jak rozmawialiście przed chwilą.

- Nie, ona mówiła że próbuje pisać nuty a do tego nie potrzebuje niczyjej pomocy, więc nawet bym jej przeszkadzała.

Nagle po sali rozniósł się dźwięk uderzenia. Pan Aizawa już nie był w śpiworze tylko stał z dziennikiem w ręce i tłukł nim o biurko.

- Ekhem! Todoroki ktoś do ciebie. - Teraz dopiero zauważyłem że trzyma telefon w ręce. Podszedłem do niego i zabrałem telefon.

- Halo...?

Chronić pomimo wszystko | villain family Todoroki [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz