Minęła dziesiąta rano następnego dnia. Jadłem sobie śniadanie gdy nagle do mojego domu bez pukania wbiega Marcin, który bardzo mocno się trzęsie i natychmiast każe mi ubrać się szybko i pójść za nim. Ja nie wiedząc o co chodzi, dlaczego mam natychmiast się ubrać, zapytałem go oto, lecz on nic mi nie odpowiedział, lecz poganiał coraz to szybciej. Po kilkunastu minutach Marcin przyprowadził mnie na miejsce w, którym widziałem jak Kasia udziela pierwszej pomocy Róży, a przy niej stoi rozczęsiona, nieznajoma dla mnie dziewczyna. Kasia widząc, że jestem przedstawiła mi Anetę, która przez przypadek nie widząc Róży potrąciła ją samochodem i bardzo boi się konsekwencji za spowodowanie wypadku. Jedynie co pamiętała Aneta to to, że zadzwonił do niej telefon i okazało się, że to był dla niej numer nieznany bo zastrzeżony i chciała go odebrać, ale jej spadł pod nogi, a kiedy go już podniosła nie zdążyła wyhamować i potrąciła Różę przechodzącą przez pasy. Kiedy Aneta skończyła swoją wypowiedź zapytałem się kogokolwiek czy ktoś zadzwonił po karetkę i rodziców Róży. Przez chwilę nie otrzymałem odpowiedzi do czasu, gdy Aneta oznajmiła mi, że to ona zadzwoniła po karetkę i ma się tu zjawić lada chwila zaś Kasia poinformowała mnie, że rodzice Róży nie żyją, ponieważ zginęli tragicznie w wypadku samochodowym jakieś cztery lata temu i jest ona pod opieką cioci Marylki, do której numer posiadała, również Kasia. Tak jak mówiła Aneta; karetka przyjechała dosyć szybko na miejsce, a chwilę potem na miejscu pojawiła się ciocia Róży (Marylka), która popadła w straszną obawę aby Róży nic się nie stało. Zapytała, więc czy może ona jechać z Lekarzami karetką, ponieważ jest ona teraz jej najbliższą rodziną; Lekarze zgodzili się i pojechali w stronę gdyńskiej klinki zdrowotnej "Ziarenko". Po piętnastu minutach, gdy karetka odjechała na miejscu wypadku pojawia się Blanka, która również usłyszała o wypadku Róży i zapytała nas tam obecnych czy mogłaby się z nami udać do tej kliniki. Głosy były podzielone zarówno na tak jak i na nie. Blanka widząc, że ja i Kasia nie chcemy aby jechała ona z nami do Róży to nas wyśmiała ponownie przypominając sobie mnie, kiedy kroję pomidory do sałatki jarzynowej na święta, a Kasia pomagała w rozkładaniu talerzy i sztućców. A my wiedząc, że Blanka nie przestaje się z nas śmiać przeszliśmy przez pasy bo po pasach był sklep spożywczy "Stokrotka" i kupiliśmy dziesięć sztuk jajek. Wychodząc ze sklepu; przeszliśmy przez pasy, a następnie widząc, że Blanka nadal natarczywie się z nas śmieje zaczęliśmy obrzucać ją jajkami. Blanka widząc, że ma ona włosy pełne w białku i żółtku jajka zdenerwowała się i uciekła przed siebie ponownie wzywając nas od dupków po jajcarzy. Gdy Blanki nie było już widać popadliśmy wszyscy w głośny śmiech, a następnie Aneta zabrała nas swoim samochodem do gdyńskiej klinki zdrowotnej, w której aktualnie przybywa Róża, a przy niej ciocia Marylka, która nie może się otrząsnąć po jej wypadku.
CZYTASZ
"Gorzka Prawda"
Short StoryW przedstawionej powieści ukazane są perypetie młodych ludzi, których łączy wspólna przyjaźń i miejsca, w których wspólnie przebywają. Niektórych poniesie miłość, a niektórych zazdrość. Powieść jest napisana w humorystyczny sposób, posiada ona dwadz...