☕Scena Trzynasta☕

62 2 0
                                    

• 10.04.2010 r. - sobota.
W końcu nadszedł długo oczekiwany dzień. Bardzo się stresowałem ale napewno nie tak bardzo jak Marcin i Róża.
• Wybiła godzina dwunasta.
Ja non stop miałem problem, w której koszuli pojechać, mama proponowała mi, żeby jechał w czysto białej, ale ja wolałem w kratkę chociaż czysto biała była ładniejsza, a przecież za jakieś dwadzieścia minut ma przyjść do nas Kasia, która to przed weselem miała przypiąć mi kwiaty do koszuli, mające to bardzo istotne znaczenie, ponieważ w ten sposób oznaczano swoich świadków na weselu.
• Dwadzieścia minut później.
Kasia zjawia się pod moim domem; drzwi otwiera jej mój tata, a następnie oznajmia jej, że nadal mam problem z doborem koszuli. Gdy do mojego pokoju weszła Kasia byłem prawie pół nagi. Kasia nie wstydziła się mnie wchodząc do mojego pokoju, lecz wiedziała, że mam problem w dobraniu koszuli czy czysto biała czy w kratkę. Dałem więc jej, żeby zadecydowała za mnie, a ja zaczerwieniony ze wstydu wyszedłem do łazienki ubrać sobie spodnie. Po chwili wróciłem do pokoju, a tam stała moja mama, a wraz z nią Kasia trzymająca w ręku wybraną przez nią koszulę czysto białą. Kobiety oznajmiły mi, że ta koszula najbardziej pasuje na tą uroczystość i żebym szybko ją włożył bo jak zwykle wszyscy gotowi, a ja na końcu, a zostało nam niewiele czasu prawdopodobnie od piętnastu do dwudziestu minut. Ja, słysząc o braku czasu ubrałem koszulę w trybie natychamiastowym, a po chwili, gdy zapinałem ostatniego guzika to mi odpadł ale na szczęście Kasia zasłoniła mi dziurę kwiatami.
• Jest za 5 minut godzina trzynasta.
Ja z Kasią jesteśmy już pod Kościołem i czekamy na młodą parę, a pozostali goście czekają w środku bo jak wspominał Marcin mają zaraz podjechać białą limuzyną. Czekamy i czekamy; zaproszeni goście zaczynają się zastanawiać co tak długo, nawet ksiądz Kadłubek stoi na ambonie i się rozgląda. Po chwili Kasia i ja zaczynamy się niecierpliwić, spoglądaliśmy co chwilę na godzinę w telefonie i nadal cisza. Postanowiliśmy, że nie będziemy już czekać, ponieważ zaczął wiać zimny wiatr, a przecież zapowiadali bardzo słoneczną pogodę.
• Wybiła godzina trzynasta.
Goście zaproszeni przez młodą parę zaczynają się coraz bardziej martwić co się stało, że ich jeszcze nie ma. Pani Marylka ze strachu przed niebezpieczeństwem Róży zapytała nas czy może Róża jak jechała z kierowcą po Marcina. Kasia i ja oznajmiliśmy, że nikt do nas nie dzwonił i zapytaliśmy również, o której dokładnie wyjechali. Marylka odpowiedziała, że ostatni raz widziała się z nią piętnaście minut przed trzynastą. Dziwne to wszystko, goście są, my jesteśmy, a ich nie ma chyba, że ktoś ich uprowadził. Marylka, słysząc te słowa nie mogła przestać panikować i płakała cały czas.
• Mija kolejne dziesięć minut.
Ksiądz Kadłubek, wiedząc jaka jest sytuacja zamiast prowadzić Mszy Małżeńskiej poinformował, że poprowadzi Mszę w intencji wszystkich tragicznie zmarłych w katastrofie lotniczej Tupolewa 154 M, który to rozbił się pod Smoleńskiem w drodze na obchody siedemdziesiątej rocznicy zbrodni katyńskiej, w której to byli najważniejsi urzędnicy w Rzeczpospolitej Polskiej. Goście słysząc, że Tupolew rozbił się pod Smoleńskiem natychmiast pokryi się łzami; nie dość, że nie widzieli gdzie znajdują się Róża z Marcinem to jeszcze ta katastrofa.
• Minęła godzina czternasta.
Goście, a my wraz z nimi wychodzimy z Kościoła, a tuż za nami wychodzi, również ksiądz Kadłubek. Gdy wszyscy zjawiliśmy się na zewnątrz; zaczął padać deszcz, a po chwili pod Kościołem zjawia się Blanka, która widać było, że jest przestraszona i przekazuje nam wiadomość, że dzwonili do niej porywacze i przekazali jej aby powiedziała to gościom, że młoda para nie pojawi się na swoim weselu, ponieważ zostali oni porwani, a żeby ich odzyskać należy... Blanka niestety nie mogła dokończyć zdania porywaczy, ponieważ nie mogła zdradzić więcej szczegółów na temat porywaczy, ponieważ jest to ktoś kogo oni znają ale powiedziała tyle ile mogła i uciekła spod Kościoła w stronę domu. Gdy większość gości to usłyszało szybko jak to możliwe podeszli do Pani Marylki i Rodziców Marcina. Tylko moi i Kasi rodzice nie podeszli, ponieważ widać było, że się sobie przedstawiają. Kiedy nasi rodzice zapoznali się ze sobą zapytałem się Kasi jak mają na imię jej rodzice, ponieważ wcześniej nie było okazji aby oto zapytać. Kasia widząc, że oczekuję na odpowiedź, oznajmiła mi, że jej mama ma na imię Nina zaś tata Dariusz. Szczęśliwy odpowiedzią przytuliłem Kasię, a następnie złapaliśmy się za ręce i podeszliśmy w stronę naszych rodziców. Gdy zjawiliśmy się przy rodzicach moja i Kasi mama kazały nam się puścić za ręce, a następnie iść w stronę naszych samochodów. Kiedy siedziałem w samochodzie i czekałem na rodziców, nagle zrobiło mi się dziwnie jakby moja mama miała się na mnie zaraz wykrzyczeć z niewiadomo jakiego powodu. Minęło z dwie minuty; moi rodzice wsiadają do samochodu. Tato próbował odpalić samochód, a mama ze zmieszaną twarzą powiedziała mi, żebym trzymał się z dala od Kasi bo tak za życzyli sobie jej rodzice jak i oni. Ja ze zdziwieniem zapytałem dlaczego taką decyzję podjęli, lecz nie ani mama ani tato nie udzielili mi odpowiedzi.

"Gorzka Prawda"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz