~16~

2.9K 139 121
                                    

Draco wyszedł z ich komnat i udał się do gabinetu Snape'a zakładając, że tam znajduje się jego ojciec. Sam otworzył mahoniowe drzwi i wślizgnął się do środka. Nie mylił się, Lucjusz i Severus znajdowali się w środku, jednak nie spodziewał się, że zobaczy ich w tak jednoznacznej sytuacji. Snape przypierał jego ojca do ściany i nie wyglądało to tak jakby miał zamiar go bić. Wyglądało to raczej na grę wstępną. Nim zdążył oprzytomnieć i chociażby odwrócić wzrok ta dwójka zaczęła pochłaniać swoje twarze i Draco mógł przysiąc, że widział jak język jego ojca ociera się i wpycha do ust jego chrzestnego. Mężczyźni odwrócili się gwałtownie gdy usłyszeli mało męski pisk Draco. Chłopak zakrywał sobie oczy piszcząc jak mała dziewczynka. Severus natychmiast odskoczył od starszego Malfoy'a.

- Draco uspokój się, nie takie rzeczy widziałeś i robiłeś. - Ostatnie słowo podkreślił nutką kpiny.

- Ty, mój ojciec, WY! - Wrzasnął ponownie zdruzgotany ślizgon. Severus podszedł do Dracona, i uderzył go w głowę księgą którą wcześniej zabrał z biurka. - Opanuj się. - Powiedział chłodno.

- Będę miał przez was życiową traumę, i to nie Pottera będziecie musieli leczyć. - Zasyczał. - Na mnie wrzeszczałeś, że "sprowadzam sobie kogoś na jedną noc" a sam pieprzysz się z moim profesorem! Co na to powie matka!?- warczał wściekły na ojca.

- Oh Draco błagam cię.- Lucjusz przewrócił oczami. - Naprawdę myślisz, że twoja matka jest mi wierna? Co rusz puszcza się z Nottem albo innym śmierciożercą. Co do jednonocnych przygód, ja i Severus spotykamy się już od dawna. Nie zniżyłbym się do zrobienia czegoś tak zwierzęcego jak jednorazowy seks.- prychną. Oboje poprawili swoje ubrania i usiedli na kanapie. Ślizgon będąc w szoku po słowach ojca nie ruszył się z wejścia. - No usiądźże wreszcie.- powiedział wskazując na fotel. Posłusznie zajął wskazane miejsce i wziął dwa głębokie wdechy. Uspokój się Malfoy, przyszedłeś tu dla Harrego, powtarzał sobie w głowie.

- Dobra do sedna - Draco przełknął ślinę gotowy walczyć za swojego Harrego. - Obiecuje na pierdolonego Merlina, że jeżeli komukolwiek powiesz że zobaczyłeś Pottera w moim łóżku, to rozpowiem wszystkim w hogwarcie i poza nim co tu teraz zobaczyłem. I jeżeli mój Gryfon wyleje jeszcze jedną łzę z twojego powodu to na sectumsempra'rze się nie skończy. - powiedział na jednym wdechu nie bardzo rozumiejąc co właśnie wyszło z jego ust. Usłyszał cichy śmiech mistrza eliksirów i spojrzał na niego pytająco.

- Ty naprawdę lubisz tego gryfona.- powiedział z uśmieszkiem kręcąc głową.

- Powaliło cię? Potter jest moim... jest moim wrogiem!- oburzył się.

- Oh przestań. Zacząłeś się o niego troszczyć i nazwałeś go swoim. Nie traktujesz go już jak wroga, a jak przyjaciela. I nie próbuj nawet mówić, że robisz to bo Dumbledore ci kazał. Po prostu go lubisz.- czarnowłosy wytłumaczył mu. Draco rozchylił usta w niedowierzeniu.

- O czym ty mówisz?! Mnie i Pottera od zawsze łączyła tylko nie nienawiść!- Snape roześmiał się donośnie.

- Tak? A dlaczego tak bardzo się nienawidzicie?- Draco otworzył usta żeby coś powiedzieć, ale Lucjusz przerwał mu zanim zdążył cokolwiek odpowiedzieć.

- Bo nie przyjął twojej przyjaźni? A co ty byś zrobił jakby ktoś kto przed chwilą obrażał jakiegoś dzieciaka podszedłby do ciebie, obraził kogoś kto pomógł ci odnaleźć się w nowym świecie, a potem zaoferował ci przyjaźń? Dodajmy że, teoretycznie cała twoja rodzina popiera gościa, który zabił twoich rodziców.-po tych słowach nastała cisza.

- Tak naprawdę nigdy się nie nawiedziliście, po prostu w nawyk wam weszło kłócenie się i docinanie sobie.- powiedział spokojnie nietoperz.

- Ja naprawdę nie nienawidzę Harrego Pottera.- wyszeptał tępo.

- Skoro już to zrozumiałeś to mogę ci powiedzieć, że nie miałem zamiaru nikomu mówić o tym, że złoty chłopiec znajdował się w łóżku mojego syna. Nawet mnie to cieszy. Potter ma reputację i pieniądze, jest idealną partią dla ciebie.- powiedział zadowolony Lucjusz.

- Ja nie mogę lubić Harrego Pottera!- Draco z niedowierzaniem pokręcił głową i wstał z siedzenia. Nie mógł więcej słuchać głupot jakie wygadywał jego ojciec. On i Potter mieliby być razem? Chyba sobie z niego kpi! Może i Potter nie jest wcale taki koszmarny jak myślał, ale on nie był pieprzonym gejem! Zacisnął szczękę i nie patrząc więcej na mężczyzn wyszedł z gabinetu. Myśli kotłowały się w jego głowie, a pięści co rusz zaciskały, gdy szybkim krokiem przemierzał korytarze. Wściekły przeszedł przez wejście do komnaty którą dzielił z gryfonem i od razu zaczął kierować się do swojej sypialni, jednak zatrzymał się w pół kroku gdy usłyszał za swoimi plecami delikatny głos.

- Tatusiu - Zaczął ale arystokrata od razu mu przerwał.

- Zamknij się Potter, po prostu zamilcz i daj mi spokój - Warknął, a gdy tylko zobaczył błyszczące od łez oczy chłopca kontynuował. - Nawet nie próboj teraz kurwa płakać, jedyne co robisz to płaczesz, Czy naprawde człowiek który ma nas " Uratować " - Tu zrobił cudzysłów palcami. - Musi być taką ciotą? Naprawdę nie dziwie się że Cedric wtedy umarł, przecież kto miał go uratować, na pewno nie taka pizda jak ty. - mówił wściekły nie panując nad sobą.
Brwi Harrego zmarszczyły się, a szczęka zacisnęła.

- Łatwo ci mówić co? Nawet cię tam nie było! Chętnie bym zobaczył jak taki tchórz jak ty zachowałby się gdyby był przyduszany przez jebany grób patrząc jak największy czarnoksiężnik tego stulecia, który zabił tysiące ludzi, a w tym twoich rodziców odradza się na twoich oczach i to dzięki twojej własnej krwi, jakbyś zachował się, gdy mordował twojego przyjaciela na twoich oczach, podczas gdy byłeś bezsilny, a potem oskarżono by cię o wariactwo! Nie masz najmniejszego pojęcia przez co przechodzę, ale co ty możesz wiedzieć jak twoim największym problemem była złamana ręka przez Hipogryfa którego idioto sam rozdrażniłeś!- wykrzyczał jeszcze bardziej wściekły niż Malfoy. Spojrzał na minę blondyna która z każdą sekundą co raz bardziej rzedła. Nie czekając, ani sekundy dłużej przeszedł koło nie dowierzającego blondyna, wychodząc z ich wspólnych komnat. Był zły, oh był wręcz wkurwiony. Cedric przecież nie umarł przez niego, prawda? A może jednak to była jego wina? Gdyby tylko był silniejszy. Na skraju płaczu i kompletnego załamania, nie myśląc gdzie idzie, ba nawet nie patrząc przed siebie wpadł na kogoś. Siła uderzenie spowodowała jego upadek na podłogę. Uniósł głowę i spojrzał w ciemne oczy Zabiniego, który się nad nim pochylał. Złapał jego wyciągniętą rękę i pozwolił pociągnąć się do góry. Przez siłę z jaką to zrobił ponownie wpadł na jego klatkę piersiową. Wtulił się w nią i wybuchł niekontrolowanym płaczem. Nie chciał znowu wylewać łez, tym bardziej z powodu Malfoya, ale był bezsilny. Nie chciał być słaby. Zdezorientowany ślizgon podniósł Harrgo na "Pannę Młodą" i wtulił go w siebie. Szybko zaprowadził ich w dość ustronne miejsce, i próbował uspokoić gryfona, żeby dowiedzieć się od szatyna co spowodowało jego wybuch. Gdy zielonooki wreszcie się uspokoił i zamiast głośnego łkania usłyszał tylko ciche pociąganie nosem spojrzał w zaczerwienione oczy Pottera. Cały czas coś do siebie mamrotał, ale było to na tyle ciche i nie zrozumiałe że Blaise nie potrafił go zrozumieć. - Harry, wytłumaczysz mi co się stało? - Uniósł podbródek Harrego, przez co ten musiał na niego spojrzeć. - Przepraszam, jestem taki żałosny. - Usłyszał ciche słowa , i już wiedział że będzie musiał ostro wpierdolić osobie która doprowadziła mniejszego do takiego stanu. Nie wiedział jednak że tą osobą jest blondyn przeszukujący właśnie cały Hogwart by znaleźć swojego Harrego i błagać go na kolanach o wybaczenie.

~~~~~~~~
Yeah żyjemy zobaczymy na jak długo XD Kochajcie nas <3

JamJestLeff & _Fist_

My little magical space ~Drarry~ ddlbOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz