~1~

4.6K 206 169
                                    

Harry spędzał wakacje u rodziny Weasley'ów, ale nie były one tak radosne jak zazwyczaj. Pani Molly jak i cała reszta domowników była bardzo zaniepokojona stanem chłopaka. Harry praktycznie nie wychodził z pokoju, z nikim nie rozmawiał, Pani Weasley musiała go namawiać do zjedzenia choćby jednej kanapki. Nic nie było w stanie wywołać uśmiechu na twarzy nastolatka. Nawet myśl że niedługo wraca do ukochanego Hogwartu go nie radowała. Wręcz przeciwnie, chłopaka przechodziły zimne dreszcze na myśl o ciętych uwagach Malfoya kierowanych pod jego adresem. Ciągle obwiniał się o śmierć Cedrica i Syriusza, często miewał koszmary w których obydwoje oskarżali go o swoją śmierć, ostatnio pojawiali się też rodzice bliznowatego co wywoływało w nim jeszcze większy ból. Głodził się twierdząc że to kara za tych których nie był w stanie obronić. Z nikim nie rozmawiał bo sądził że jego osoba niesie ze sobą tylko śmierć i cierpienie.

Pewnego dnia gdy jak zwykle leżał na swoim łóżku pogrążony w myślach jego spokój zakłóciło pukanie do drzwi. Zignorował je będąc pewnym że to Ron próbujący namówić go na jedną partyjkę magicznych szachów lub Molly próbująca wcisnąć mu kolejny talerz kanapek. Jakie było jego zdziwienie gdy drzwi się otworzyły a w nich stanął sam dyrektor Hogwartu.
- Musimy porozmawiać mój chłopcze.- powiedział miękkim głosem patrząc na niego swoim dobrotliwym spojrzeniem. Harry nie miał najmniejszej ochoty na rozmowę z kimkolwiek. Był pewny że nawet gdyby sam Merlin stanął właśnie przed nim chcąc go nauczyć wszystkiego co potrafi on wypchnąłby go za drzwi. Dyrektor jednak nie zraził się spojrzeniem godnym samego bazyliszka i przysiadł na krańcu łóżka.

-Słyszałem od Pani Molly o twoim złym samopoczuciu.- Powiedział ze wzrokiem pełnym zmartwienia. -Uważamy, że możesz cierpieć na depresję.- powiedział spokojnie patrząc na chłopaka, który wydawał się nie przejmować słowami starszego czarodzieja. Chłopak to przemilczał, naprawdę nie miał ochoty na jakąkolwiek dyskusje, a już na pewno nie o jakiejś wymyślonej przez starszych depresji. Przecież był zdrowy, może trochę przygnębiony, ale przecież nie mogło być tak źle, tłumaczył sobie w myślach. -W Hogwarcie razem z najbardziej zaufanymi członkami grona pedagogicznego zastanowimy się w jaki sposób ci pomóc. Do tego czasu prosiłbym cię abyś jednak spróbował zintegrować się z rodziną Weasley, oraz zaczął jeść odpowiednio.- Albus zakończył swój monolog. Harry wydał z siebie niezidentyfikowany pomruk który dyrektor chyba uznał za potwierdzenie, więc uśmiechnięty opuścił pokój zostawiając chłopaka ponownie samego.

Jednak Harry nie wziął sobie tych słów do serca, nadal nie jadł, nadal z nikim nie rozmawiał, nadal miewał koszmary które doprowadzały go do stanu w którym już nawet nie spał. Leżał w łóżku całe dnie i noce, przesypiając może 2 godziny na całą dobę. Przez jego stan schudł, jego zwykle opalona cera teraz wyglądem przypominała porcelanę, zapadnięte policzki i wory pod oczami mówiły same za siebie. Z chłopakiem było źle, bardzo źle.

Gdy nadszedł 1 września Harrego zjadał stres. Od rana chodził zdenerwowany. Przy pakowaniu prawie pomylił szaty i zamiast nowo kupionych zabrałby te stare i za małe. Ubrał się w nowe ciuchy, ( nareszcie nie musiał nosić szmat po tej świnie Dudleyu ) ponieważ nie miał zamiaru słuchać kąśliwych uwag Malfoya na temat stanu swoich rzeczy. Gdy zszedł na dół cała rodzina rudzielców stała w salonie i sprawdzała czy aby na pewno wszystko zabrali. Każdy skierował swój wzrok na niego przez co spuścił głowę uporczywie wpatrując się w swoje trampki.

- Harry!- Usłyszał i nim zdążył zareagować młoda dziewczyna rzuciła się na niego zamykając oplatając go ramionami niczym wąż duszący swoją ofiarę. Przez siłę z jaką Ginny na niego skoczyła i przez jego wątłą posturę oboje upadli na fotel stojący za chłopakiem.  

- GINNY! Zostaw go natychmiast dziewucho!- wrzasnęła Pani Weasley. Oburzona Ginnerwa zeszła z obolałego Pottera. Bracia spojrzeli krytycznym wzrokiem na swoją siostrę, było im wstyd za jej zachowanie. 

- Czas ruszać jeśli nie chcemy się spóźnić na pociąg. - powiedział zmieszany pan Artur. Każdy chwycił swój kufer i udali się na dworzec.

Będąc już na miejscu wszyscy po kolei  wbiegali w ścianę. Przyszła kolej Harrego, ale nie bardzo był na siłach aby biegać z ciężkim wózkiem dlatego wolnym krokiem udał się w kierunku ściany. Już po chwili wsiadał do pociągu. Znalazł jakiś pusty przedział i postanowił go zająć. Nie minęła chwila a pojawili się tam także przyjaciele bliznowatego.
- Jak się czujesz Harry? - Ciszę przerwała Hermiona, Harry odpowiedział cichym mamrotem, jednak nikt nie mógł zrozumieć o co mu chodziło. Brunet zmęczony po kolejnej nie przespanej nocy położył się na wolnych siedzeniach i już po chwili oddał się w objęcia Morfeusza.
Nie cieszył się długo spokojnym snem. Już po paru minutach w jego głowie zobaczył stojących w oddali Syriusza i Cedrica. Wyglądali jakby się kłócili. Harry zaczął iść przez czarną przestrzeń w ich kierunku. Im bliżej był tym lepiej słyszał ich głosy i tym wyraźniejsze były słowa przez nich wypowiadane.
- To wszystko jego wina! To przez niego nie żyjemy!- krzyczał Cedric.
- Był zbyt słaby żeby nas uratować! Nie zasługuje na to żeby żyć tak samo jak my nie zasługujemy na śmierć!!- wtórował mu Syriusz. Oddech chłopaka zaczął przyspieszać a oczy zachodzić łzami. Nie zatrzymał się jednak. Nagle obie postacie odwróciły się w jego stronę.
- To twoja wina!- krzyczeli podchodząc do niego.
- To ty nas zabiłeś!- wskazywali go palcami.
- Wybaczcie mi!- zaczął wrzeszczeć padając na kolana i zalewając się gorącymi łzami.
- Harry obudź się!!-
Wrzasnął nieźle przestraszony Ron, wiedział w jakim stanie był chłopak, jednak nie podejrzewałby że jest tak źle. Nagle pod przedziałem złotej trójcy zebrali się zaciekawieni krzykami uczniowie. Na ich czele stał nie kto inny jak Draco Malfoy. Widząc stan Pottera prychnął tylko i zagroził wszystkim, że jeśli się nie rozejdą to potraktuje ich paskudną klątwą. Sam tylko spojrzał z pogardą, na chłopaka i powiedział
- Nie mazgaj się Potter.- po czym odszedł. Harry był nieźle zaskoczony. To jakieś omamy, Draco pieprzony Malfoy nie zwyzywał go? Czy z tą fretką wszystko w porządku? Może ma gorączkę? Rozmyślanie przerwała mu Ginny wchodząca mu na kolana. 

- Mój kochany! Co się stało?- zapytała przejęta przytulając się do jego klatki piersiowej. Ron widząc zachowanie jego siostry wstał, złapał ją za ramię i wyciągnął ją z przedziału po czym zamknął jej przed nosem drzwi. Przez chwilę dało się słyszeć oburzone krzyki młodej Weasley.

Po tym wydarzeniu w przedziale zapadła cisza, której nikt nie odważył się przerwać do samego końca podróży.

~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeśli książka się fajnie przyjmie to będziemy ją kontynuować.
Na razie nie mamy ustalonych dni w których będą pojawiać się rozdziały. Jeśli rozdział ci się podoba zostaw gwiazdkę i komentarz ;3
               
                    -Autorki JamJestLeff i _Fist_

~~~~~~~~~~~~~~~~~ 17.09.2020

ZGADNIJCIE KTO JEDNAK ŻYJE!? TAK MY I MAMY DLA WAS ROZDZIAŁY

                                                ~JamJestLeff i 

My little magical space ~Drarry~ ddlbOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz