~20~

2.5K 131 123
                                    

Zapukał cicho i naprawdę szybko pożałował, że nie zrobił tego głośniej. Teraz musiał potraktować swoje oczy szybkim chłoszczyść. Albo lepiej! Siebie avadą!

Zamknął z hukiem drzwi i oparł się o nie plecami. Jego klatka unosiła się i opadała w nierównym rytmie, oczy miał szeroko otwarte, a źrenice powiększone. Po chwili drzwi delikatnie zaskrzypiały i naparły na jego ciało chcąc się otworzyć. Odsunął się powoli i niepewnym krokiem wszedł do sali, będąc gotowym w każdej chwili odwrócić wzrok.

Zarumieniona McGonagall i wyraźnie rozzłoszczona Hooch, która poprawiała swoją szatę (tym razem) stały przy biurku i wpatrywały się w niego.

- Na Merlina Potter po coś tu przylazł.- warknęła rozzłoszczona profesorka Quddicha. - Pierwszoroczny puchon kazał mi się tu stawić. - Powiedział zażenowany Gryfon.

- Miałeś przyjść dopiero za godzinne! - krzyknęła rozwścieczona McGonagall pocierając palcami nasadę nosa.

- Więc, skoro już tu jestem, to wytłumaczy mi pani po co mnie wzywała? - Zapytał brunet.

- Chciałam cię powiadomić że dyrektor Dumbledore wyjechał z zamku na czas nieokreślony i kazał cię poinformować. - Oznajmiła z surową miną dodając - Możesz już odejść. - Po tych słowach zielonooki skierował się w stronę drzwi i gdy już miał wychodzić zatrzymała go Hooch.

- Potter! - Podniosła głos aby zwrócić na siebie uwagę wybrańca. - Najlepiej abyś zapomniał o tym co się tutaj wydarzyło.= Harry pokiwał tylko głową i szybko ulotnił się z gabinetu profesorki. Jednak zanim drzwi zamknęły się do końca zdążył usłyszeć jak kobiety znów obijają się o biurko. To go wystarczająco zmotywowało do biegu.

Gdy był już wystarczająco daleko zwolnił kroku i spokojnie zaczął się przechadzać po prawie pustym korytarzu. Zwiesił głowę obserwując swoje buty i lśniącą czystością podłogę. Nie było to zbyt mądre biorąc pod uwagę to, że już po chwili wpadł na kogoś biegnącego i najwyraźniej również nie patrzącego przed siebie.

- Harry!- usłyszał wołanie. Podniósł głowę i spojrzał na osobą z którą się zderzył.

Ginny Wesley leżała na ziemi metr od niego i uśmiechała się od ucha do ucha,

- Wszędzie cię szukałam! Dlaczego nie widuje cię już w pokoju wspólnym!? Ron nie chciał mi nic powiedzieć! Oh Harrry tak bardzo tęskniłam!- ujadała jak najęta. Zielonooki skrzywił się na ten potok słów i podrapał niezręcznie po karku. Nie zdążył nic odpowiedzieć bo ruda rzuciła się na niego przytulając z całej siły. Delikatnie ją od siebie odepchnął i wstał. Wyciągnął w jej stronę dłoń którą chętnie złapała i złączyła razem ich palce.

- Ginny! - Krzyknął brunet z udawanym entuzjazmem -Wiesz miałem zamiar z tobą porozmawiac.. .Ale nie teraz! - Oznajmił chcąc już odchodzić.

- Co jest tak ważne że nie możesz poświęcić mi 10 minut! - Tupnęła nogą jak 3 letnie dziecko, co tylko zirytowało Pottera, lecz mimo to wymusił uśmiech i odpowiedział:

- Muszę... muszę...- I pewnie powiedział by coś w co rudowłosa nigdy by nie uwierzyła, ale w tym właśnie momencie usłyszał jak ktoś wykrzykuje jego imię. Draco! Jego rycerz na białym koniu!

- Potter! Tu jesteś, słuchaj ty tępy gryfogłupku bo nie chce mi się powtarzać, za 5 minut w sali do eliksirów. Mam nadzieję, że twoja różdżka jest na miejscu. - Spojrzał na niego porozumiewawczo i odszedł.Ten tylko skinął głową i obrócił się do Weasley'ówny, która wyglądała jakby miała zaraz zemdleć.- Widzisz jestem trochę zajęty, pogadamy kiedy indziej. - Oznajmił po czym wyszarpnął swoją rękę i oddalił się najszybciej jak tylko potrafił. Przerażona dziewczyna natychmiast pobiegła w kierunku wieży Gryffindoru.

My little magical space ~Drarry~ ddlbOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz