~11~

3.4K 171 117
                                    


Gdy tylko mistrz eliksirów opuścił komnaty, Draco wręcz rzucił się na niczemu winne biurko. Chwycił pióro i małą karteczkę na której napisał wiadomość do Zabiniego.

Za 5 minut widzę cię w moich komnatach, Nietoperz ma wściekliznę, a my przejebane. 

Rzucił odpowiednie zaklęcie i karteczka zniknęła w płomieniach. Już po chwili Blaise stał w salonie u jego boku. Wejście z hukiem się otworzyło. Snape rzucił im gromiące spojrzenie i ruchem głowy nakazał im iść za nim. Weszli po cichu do pokoju Harrego, jednak chłopak nie spał. Siedział z podkulonymi pod brodę nogami które obejmował rękoma.

 -Słuchajcie łamagi bo nie będę się powtarzał - Wysyczał Severus, który miał tylko ochotę stamtąd wyjść i wyżyć się na jakichś niewinnych puchonach - Potter nie był w najlepszym stanie, ani fizycznym a tym bardziej psychicznym, radze wam go pilnować bo przysięgam że jeśli mu chodź włos z głowy spadnie, to będziecie szorować kociołki pierwszorocznych do końca życia, zrozumieliśmy się? - Spojrzał na nich z furią w oczach, a później ostatni raz spojrzał na skulonego Pottera, aby po chwili opuścić komnatę. Malfoy był w ciężkim szoku, czyżby Snape martwił się o Pottera? 

- Harry chciałbyś coś zjeść?- z zamyślenia wyrwał go głos jego przyjaciela.- Brunet wzdrygnął się i jedynie pokręcił głową na nie.

- Blaise nie było jeszcze sytuacji w której on chciałby jeść. Jest pora śniadania więc zjesz coś Potty.- powiedział stanowczo blondyn. Gryfon jedynie skrzywił się z niesmakiem na myśl o jedzeniu. - Zabini pójdź do Wielkiej Sali po coś dla nas, ale jemu koniecznie weź coś lekko strawnego.- Wiedział, że chłopak wcale nie musi tam iść bo wystarczy, że tylko wezwie skrzata, ale chciał zostać na chwilę sam z Gryfonem. Gdy czarnoskóry ślizgon wyszedł, Draco podszedł do biurka i wziął z niego maść na siniaki, którą wcześniej położył tam profesor. Obrócił ją kilka razy w dłoniach i przysiadł  na skraju łóżka. Na ten ruch zielonooki przyciągnął kolana bliżej klatki piersiowej i obciągnął w dół ramiona. 

- Nie bój się, sprawdzę tylko te siniaki - Potter tylko bardziej się skulił, i schował twarz między kolana. - Potter nie wkurzaj mnie, połóż się - Warknął ostro blondyn, chwytając nadgarstek drobniejszego, na co Gryfon spojrzał na niego z przerażeniem. Zaczął wyrywać dłoń z uścisku blondyna, a z szmaragdowych oczu zaczęły cieknąć łzy. Brunet trząsł się jak przerażone zwierzę powtarzając jak w mantrę aby go puścił. Malfoy od razu wypuścił nadgarstek z uścisku i z niepokojem spojrzał na przerażonego Wybrańca. - Wziąłem naleśniki z...CO TU SIĘ ODKURWIA - Wrzasnął Blaise murzyn XD ( zostawiłam to szmato bo mnie śmieszy, NIE POPIERAMY RASIZMU RASIZM JEST ZŁY ) 

- Uspokój się bo jeszcze bardziej go straszysz. Chciałem tylko sprawdzić te siniaki i je posmarować, nic strasznego.- dokończył patrząc na Harrego. Brunet zmieszał się, Draco chciał dobrze a on wpadł w panikę. Zagryzł policzek od środka i nieśmiało przysunął się do blondyna. 

- Możesz je posmarować.- powiedział cichutko. Chłopak spojrzał na niego zaskoczony, ale szybko opanował się i spojrzał na nadal stojącego w drzwiach przyjaciela. - Mógłbyś wyjść.- To raczej nie było pytanie, więc po chwili zostali sami w sypialni. - Połóż mi się na kolach dobrze? Będzie mi wygodniej.- poprosił miękkim tonem. Potter był teraz jak zwierzątko, które może się spłoszyć w każdym momencie, więc musiał uważać na każdy ruch i słowo.

 Chłopiec wykonał niepewnie jego polecenie. Malfoy delikatnie podwinął jego koszulkę ukazując posiniaczone plecy. Wycisnął trochę maści na palce i zaczął delikatnie jeździć opuszkami palców po fioletowych plamach. Czuł jak mniejszego chłopaka przechodzą dreszcze przy każdym jego ruchu. Gdy skończył pochylił się delikatnie do przodu i podmuchał zimnym powietrzem na plecy gryfona. 

- Żeby maść szybciej wyschła.- wyjaśnił. Bliznowaty kiwnął głową, na znak że zrozumiał. Po chwili arystokrata podniósł mniejszego tak, że ten nogi miał owinięte wokół jego talii, a żeby czuć się bardziej pewnie ręce owinął wokół szyi, głowę wciskając jak najbardziej w jej zagłębienie. - Zjesz ładnie śniadanie? - Spytał srebrnooki, jednak wiedział że są na to marne szanse. Harry tylko wzmocnił uścisk, niesiony do kuchni. Gdy tylko do niej doszli, zastali Zabiniego, rozkładającego talerze. Draco chciał posadzić chłopca na krześle jednak ten się go uczepił, co wcale wyższemu nie przeszkadzało, więc wzruszył ramionami i sam usiadł sadzając Pottera na swoich kolanach. Chłopak rzucił im tylko dziwne spojrzenie, ale ani ślizgon ani gryfon się tym nie przejęli. 

- Myślę, że żeby zjeść Harry musi usiąść na krześle a nie na twoich kolanach Draco.- Na te słowa brunet poruszył się gwałtownie przez co z ust chłopaka pod nim uciekło sapnięcie. Ciemnoskóry nie zważając na dziwną reakcje przyjaciela podniósł bliznowatego i posadził go na krześle, ten jednak od razu wstał i z powrotem usiadł na kolanach swojego opiekuna wtulając się w jego tors. - Harry usiądź na krześle - Rozkazał Zabini, ale zielonooki tylko bardziej wcisnął się w ślizgona. - Potter kurwa nie zachowuj się jak trzylatek! - krzyknął ciemnooki, na co chłopiec zaczął drżeć, a jego oczka się zaszkliły. - Daj mu kurwa spokój.- Powiedział arystokrata, wkurwiony obecnością trzeciego chłopaka. Pogładził delikatnie plecy Harrego nie chcąc żeby ten znowu się rozpłakał. 

- Przepraszam, nie powinienem krzyczeć. Chcę tylko żebyś zjadł śniadanie i możesz wrócić na kolanka Draco, albo moje jeśli chcesz. Dobrze?- zapytał już spokojnie. Naprawdę nie chciał zrazić do siebie Pottera. Brunet odwrócił głowę w jego kierunku i potrząsnął głową na znak zgody. Przełożył jedną nogę przez kolana Malfoya i okręcił się tak aby siedzieć przodem do Blaisa przez co wywołał bardzo dużo tarcia między nim i blondynem którego głowa gwałtownie odchyliła się do tyłu, a usta zacisnęły w wąską  kreskę. Mniejszy już miał się ponownie odwrócić w jego stronę, żeby sprawdzić co się stało, ale silne palce zaciskające się na jego biodrach i go powstrzymały. 

- Przestań się kręcić do cholery, dobrze ci radzę.- warknął poluźniając uścisk. Gdy drugi ślizgon zrozumiał czym była wywołana reakcja jego przyjaciela roześmiał się głośno. 

- Chodź Harry, my zjemy to śniadanie a Draco pójdzie do łazienki doprowadzić się do porządku.

- Wcale nie muszę iść do łazienki.- wymamrotał naburmuszony, ale gdy tylko chłopak wstał z jego kolan zauważył sporych rozmiarów uwypuklenie w swoich spodniach. Natychmiast zerwał się na równe nogi i szybkim krokiem udał się do wcześniej wspomnianego pomieszczenia. Zanim zamknął drzwi usłyszał głośny śmiech przyjaciela i niezrozumiałe mruknięcie bruneta. Teraz Zabini nie da mu żyć. 


My little magical space ~Drarry~ ddlbOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz