~18~

2.8K 140 130
                                    

Podczas gdy w swoich komnatach Potter bezskutecznie próbował wyciągnąć z buzi smoczek, a Draco śmiał się do rozpuku z zaistniałej sytuacji, na zadziwiająco pustym korytarzu Hogwartu dwóch uczniów z różnych domów, a dokładniej Ron oraz Blaise, leżeli jak spetryfikowani w bardzo jednoznacznej pozie. Pierwszym chłopcem który otrząsnął się z szoku był ślizgon,  który również jako pierwszy zauważył Snape'a wpatrującego się w nich z zażenowaniem. Ronald orientując się kto ich obserwuje jak oparzony odskoczył od czarnoskórego. 

 - Minus 10 punktów dla Gryffindoru, za publiczne okazywanie sobie uczuć. - Powiedział chłodno i odszedł, a jego czarna szata powiała za nim złowieszczo. Chłopcy z pąsowymi policzkami spoglądali za nim z niedowierzaniem. 

W tym samym czasie na błoniach przesiadywały dwie dziewczyny, a książki otaczały je ze wszystkich stron. Niska szatynka o puszystych kręconych włosach uważnie studiowała jedną z ksiąg nie zwracając uwagi na jej towarzyszkę, która opierała się plecami o drzewo i wpatrywała w jej skupioną twarz. Zagryzła wargę obserwując jak luźny kosmyk brązowych włosów opada na twarz gryfonki. Niewiele myśląc oderwała się od drzewa i klęcząc przy niej odgarnęła włosy z twarzy dziewczyny. Zaskoczona Hermiona uniosła głowę i po raz pierwszy od dłuższego czasu popatrzyła na towarzyszącą jej ślizngonkę, która wróciła do poprzedniej pozycji. Nie zdążyła jednak powrócić do książki, ponieważ poczuła dłoń gwałtownie ciągnącą ją w bok. Przez szok nie zdążyła zaprzeć się o coś rękami, a jej twarz wylądowała w czymś miękkim i ładnie pachnącym. 

- Granger wyciągaj twarz z moich cycków ty nurku.- usłyszała śmiech.  Gryfonka odskoczyła jak poparzona od wyższej dziewczyny. Zarumieniła się wściekle i udając, że sytuacja mająca miejsce kilka sekund temu nigdy się nie wydarzyła wróciła do lektury. Jednak nie bardzo spodobało się to czarnowłosej która od razu zbliżyła się do kujonki kładąc rękę na jej udzie. 

 - Co robisz? - Brązowooka spojrzała na Parkinson pytająco, na co ta złapała jej  policzek między palce i potarmosiła za niego. 

- Przecież nic nie robię - Odparła obdarzając ją niewinnym uśmieszkiem podczas gdy jej ręka zaczęła przesuwać się po jej udzie. Policzki Hermiony zaczerwieniły się jeszcze bardziej. jednak dziewczyna postanowiła wciąż nie reagować na durne zaczepki towarzyszki. Pansy zdenerwował brak odzewu na jej ruchy, więc postanowiła zmienić swoją taktykę. Zaplotła ręce wokół pasa szatynki i zdecydowanym ruchem ponownie pociągnęła ją na siebie. Tym razem upadła między jej nogami, opierając się plecami o jej klatkę piersiową. Od razu się spięła i ponownie próbowała wstać jednak silny uścisk jej to uniemożliwił. 

- Oprzyj się gryfoneczko bo jeśli dalej będziesz się tak garbić nad tymi książkami to nikt cię nie zechce. - powiedziała ślizgonka, ale widząc, że dziewczyna wcale się nie rozluźniła zaczęła powolnymi ruchami przeczesywać jej włosy. Hermiona odprężyła się delikatnie w jej ramionach i wróciła do przerwanej lektury, cały czas jednak była wyczulona na każdy ruch brunetki. Nie zapomniała o tym kim jest czarnowłosa mimo, że teraz wydawała się jakby milsza i mniej opryskliwa. Siedziały tak w milczeniu przez jakiś czas, gdy nagle Pansy zaprzestała zaplatania jej włosów w dwa dobierane warkocze i szturchnęła ją delikatnie. 

- Czy mi się wydaje czy ta wariatka Pomyluna i beksa Chang całują się po drugiej stronie jeziora?- powiedziała będąc nieco w szoku. Granger poderwała szybko głowę patrząc w tym samym kierunku. Faktycznie, stały tam i najwyraźniej Cho właśnie składała pocałunek na wargach Luny. Gryfonka jednak szybko otrząsnęła się ze zdziwienia i zdenerwowana poderwała się na nogi. 

- Czy ty naprawdę musisz być zawsze taka wredna? Musisz je wyzywać?! Było już naprawdę miło! Zaczynałam myśleć, że może wcale nie jesteś taką obślizgłą żmiją! Może jeszcze chcesz jakoś skomentować, że dwie dziewczyny się całują hmm? Śmiało powiedz jakie to obrzydliwe!- Zaczęła wrzeszczeć oburzona, patrząc ze zdegustowaniem na Parkinson. Wyższa dziewczyna spojrzała na Hermionę z szokiem, przez tak gwałtowny wybuch ze strony brązowookiej, jeszcze kilka minut temu była spokojna jak lilia na wodzie, a teraz zachowywała się jak dziki sztorm.- Nie uważasz że hipokryzją byłoby obrażać parę całujących się dziewczyn, gdy sama masz ochotę rzucić się na laskę stojącą naprzeciwko? - Powiedziała po czym kąciki jej ust uniosły się w kpiącym uśmiechu, po czym wstała i odeszła zostawiając niższą dziewczynę w szoku. Szatynka naprawdę długo zbierała szczękę z podłogi. 

Tymczasem w swoich prywatnych komnatach nadąsany Potter siedział w kącie, a zadowolony z zaistniałej sytuacji Malfoy podśmiewał się z niego głośno.

- Co tam Potty fajny dyduś? Wujcio Snape'uś wyczarował ci taki piękny smoczek! A jak ci pasuje! Sssij, Sssij gryfiaczku.- Śmiał się w głos. Harry gotował się w środku. Cholerny ślizgoński dupek i cholerny Snape! Co za upokorzenie! Z początku myślał, że zaraz po wyjściu nietoperza Draco pozwoli mu wyjąć ten zasrany smoczek, jednak przeliczył się. Blondyn przez cały czas śmieje się z niego i podle wykorzystuje to, że nie jest w stanie mu odpyskować. Tak więc klęczał w kącie i co chwilę rzucał mordercze spojrzenia w stronę tej cholernej fretki. Blondyn w ogóle nie zrażony zabójczym wzrokiem chłopaka kontynuował swoją upokarzającą paplaninę. - Jaki z ciebie teraz grzeczny chłopczyk! Wujaszek nietoperz będzie musiał nauczyć mnie tego zaklęcia! Swoją drogą wyglądasz strasznie uroczo.-  Powiedział śmiejąc się cicho, po czym podszedł do szatyna.- No, no Potty, już się tak nie dąsaj. - Mruknął cicho po czym wyjął smoczek spomiędzy warg gryfona. Podniósł go, na co zielonooki objął go nogami w pasie. Wciąż był zły, i musiał to jakoś pokazać, więc zaczął wbijać palce jednej ręki w ramiona Dracona a drugiej w jego policzek.- Co robisz? - Zapytał zdezorientowany ślizgon, siadając na kanapie. 

- To kara za traktowanie mnie jak dziecko - Prychnął, na co dostał lekkiego klapsa. 

- Nie prychamy Harry. - Upomniał go. Po tych słowach młodszy oparł głowę o klatkę piersiową Malfoy'a.

- Możesz... Em, po prostu... em przytul mnie. - Poprosił cicho, na co szarooki zdziwił się, jednak objął mniejszego chłopca, po chwili zaczynając nim delikatnie kołysać. Siedzieli przytuleni delektując się spokojem, gdy nagle drzwi ich komnat ponownie dzisiejszego dnia otworzyły się z hukiem.

-Draco! Ty chuju!- do salonu wpadł Blaise wymachując chaotycznie rękami. Stanął przed kanapą i zaczął swoją tyradę. - Jesteś takim dupkiem! Przez ciebie pocałowałem Wesley'a! Wesley'a rozumiesz! Jesteś taki zazdrosny! Mogłeś powiedzieć, że chcesz przelecieć Pottera to bym się za niego nie brał! Nie musiałeś się na mnie rzucać! Jebany idioto!- krzyczał wściekły nie zwracając uwagi na małą postać chowającą twarz w szyi ślizgona. 

- Po pierwsze nie chce przelecieć Harrego i nie wiem o czym pierdolisz! Ja nie jestem zazdrosny! Po drugie...- nie zdążył dokończyć ponieważ drzwi znów z impetem uderzyły o ścianę. 

- Zabini! Ty chuju!

-------------------------------------------

I oto jest rozdział! Oczywiście z polsatem bo tak by nie było zabawnie. Malwina przeżywa, że wrzucicie nas do rzeki. (Jak ktoś naprawdę chce nas zabić to ja preferuję spalenie żywcem) Anyways do następnego! 

                                                                                   JamJestLeff & _Fist_

My little magical space ~Drarry~ ddlbOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz