ⱤoɀʣìɑԎ 20

4.6K 72 230
                                    

Jadwiga

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Jadwiga

Zamek w Wilnie, sierpień Roku Pańskiego 1388 roku.

— Nic nie zjadłaś, pani — rzekł Jan Radlica, z którym wieczerzała w towarzystwie swych oddanych dwórek, panien Lackfi.

Stół obfitował w przeróżne potrawy, jakie księżna jeszcze z Budy pamiętała i kazała sobie na osobistą prośbę przyrządzać, ale ledwie skubnęła przepiórkę, którą sam książę Skirgiełło dzisiaj z polowania przywiózł.

Biedny biskup znał powód umartwiania królowej. Wciąż nie minął żal, iż książę wyruszył na Ruś, pomimo jej upomnienia, by odstąpił od swych ekspansywnych planów.

— Zjem później, biskupie — oparła, posyłając kanonikowi wymuszony uśmiech, który prędzej diabła by zwiódł niż jego wyczulony na krzywdę królewny nos.

Chciał coś dodać, gdy huk wstrząsnął komnatą.

— Wybacz, pani... — odpadła Margit, której twarz była bielsza od obrusu, jakim okryto długą ławę, przy której wspólnie siedzieli.

Zaczęła pospiesznie zbierać upuszczone naczynie, choć służka stała obok i mogła uczynić to za nią, gdyby tylko dała taki sygnał.

Książna przyjrzała się swej dwórce bacznie, dostrzegając smutek, który rzucił się cieniem na jej zwykle pogodnym i bezchmurnym licu. Nie rzekła jednak nic przy biskupie, który niewiele o miłowaniu wiedział poza naukami kościoła, więc sprawy przy nim wolała nie ruszać. Uznała, iż lepiej będzie, gdy pomówi ze swoją powierniczką w sposobniejszej chwili.

— Widzę, żeś zmęczona. Udaj się na spoczynek, kochana Margit. — Zwróciła się do panny dworskiej ciepło, po czym zerknęła w kierunku jej siostry. — Ty także, droga Erzsebet. Odpocznijcie.

Panny Lackfi spojrzały po sobie w milczeniu, ale posłusznie dygnęły i opuściły komnatę.

Księżna poczuła, że wreszcie może odetchnąć świeżym powietrzem, które wpadało przez okna komnaty, co nie uszło czujnym oczom starego Radlicy.

— I ty powinnaś odpocząć, pani. Twe umartwienie w niczym nie pomoże...

Jadwiga wstała od stołu, krzyżując ręce na piersi.

— To co mam robić? Czekać, aż moje siostry się wykrwawią?

Biskup spuścił głowę z zawstydzenia, przez co królewna węgierska jeszcze podlej się poczuła. Już i tak od świtu, gdy to otrzymała od posłańca wieść, iż jej mąż jest w drodze do Lwowa nie mogła zebrać myśli.

— Wybacz, biskupie... Nie powinnam poddawać się złości.

— Drżysz o los swych sióstr. Twój lęk jest zrozumiały.

Kniahini, Poganin & Książęcy Brat. KSIĘGA 1 i 2 (PRZED KOREKTĄ:ZAWIESZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz