ⱤoɀʣìɑԎ 1

6.3K 131 151
                                    

Jadwiga

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Jadwiga

Buda, Węgry. Wrzesień, Rok 1385


— Pani, błagam. Wstań już — prosiła zatroskana Margit, patrząc na cieniutką koszulę nocną, którą miała na sobie młodziutka królewna — jedyną osłonę przed zimną podłogą. Nie mogła dłużej znieść udręczania się Jadwigi, która całą noc przebłagiwała Boga leżąc krzyżem przy swoim łożu, zamiast w ciepłej, nagrzanej pościeli.

Królewna wciąż się jednak modliła, nie zwracając uwagi na protesty swojej opiekunki i najwierniejszej dwórki. Myślała, że w modlitwie Bóg ześle jej spokój i wybawienie albo choćby znaki, które prowadziłyby ją zgodnie z Jego wolą. Ale Bóg najwyraźniej był bardzo zajęty, bo żadnej odpowiedzi nie otrzymała, jeno narastające pytania, wciąż te same, za które karciła się w duchu.

Pater noster, qui es in caelis, sanctificetur nomen tuum — powtarzała jak mantrę słowa modlitwy, przykładając czoło mocniej do podłogi, a chłód ponownie rozszedł się po jej delikatnym ciele, do czego już zdążyła przywyknąć po nocy.

Nie uszło to uwadze panny Lackfi, której oddech uwiązł w płucach.

— Ty cała drżysz... — pisnęła przerażona Margit. — Jadwigo, wstań! — krzyknęła do królewny jak za dawnych lat, gdy opiekowała się nią, kiedy była jeszcze małą dziewczynką i mogła sobie na to pozwolić. — Wstań! — Chwyciła królewnę na ramię, które wciąż wydawało się kruche i podatne na zranienie, ale królewna ani drgnęła, jakby nie poczuła dotyku swojej opiekunki.

— To przeze mnie Wilhelm nie żyje — szepnęła królewna, unosząc lekko głowę.

Margit pobladła. Dreszcz przeszedł po jej plecach. Po cóż królewna wspomina dawnego narzeczonego, którego dusza już dwie zimy temu połączyła się z Bogiem? A właściwie uleciała na własne życzenie, gdy niepokorny książę Habsburg wybrał się na wycieczkę w góry w niesprzyjającą aurę, poślizgnął się, uderzył głową w wystający głaz i wyzionął ducha.

Czyżby królewna traciła rozum jak jej matka, królowa Elżbieta?

— Co ty mówisz, pani... — zdołała wydukać Margit, robiąc znak krzyża.

— Najpierw babka, ojciec... Na końcu Wilhelm — ostatnie słowo ledwo przeszło jej przez gardło, a do oczu znów cisnęły się łzy. — Wszyscy, których kocham umierają albo znikają na zawsze...

Przez umysł pogrążonej w rozpaczy królewny przemknął cień, mgliste wspomnienie, ułamek zaledwie. Nieostry i chaotyczny, ale na tyle wyraźny, że go zapamiętała. Dziwny język, obcy, burza jasnych, kręconych włosów. Wisior w kształcie koła...

— Nie sprowadzasz śmierci Jadwigo... — dodała łagodnie Margit.

— To kara boska. To Bóg mnie każe za moje grzechy.

Kniahini, Poganin & Książęcy Brat. KSIĘGA 1 i 2 (PRZED KOREKTĄ:ZAWIESZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz