Jogaila
Zamek w Grodnie, komnata wielkiego księcia. 29 maja 1389 roku.
My, Witod Kiejstutowicz, książę grodzieński, brzeski, suraski, drohiczyński, wołkowyski, kamieniecki ślubujemy miłość braterską i pomoc przeciwko wszystkim nieprzyjaciołom naszym księciu Skirgielle, księciu połockiemu i trockiemu, i przyrzekamy wielkiemu księciu Jogaile Olgierdowiczowi i całemu rodowi Olgierdowiczów zgodę zachować a złym podszeptom oskarżycieli, wrogów naszych, nie dawać wiary i o takowych zawiadamiać. A zgoda ta nie jest wymierzona przeciw temuż wielkiemu księciu, wielkiej księżnej Jadwidze, jego małżonce ani przyjaciołom ich, ani przeciw Wielkiemu Księstwu Litewskiemu...
Kniaź Jogaila dał swojemu skrybie znak, aby skończył odczytywać podyktowany przez siebie dokument. Zadowolony z jego treści, uśmiechnął się triumfalnie i jedyne czego mu brakowało to witoldowej pięczęci na pergaminie, aby w pełni cieszyć się swoim zwycięstwem nad kuzynem. Choć w prawdzie obiecał na uczcie Jadwidze zgodę z księciem, ale nie inaczej niż na własnych warunkach i te zaraz zamierzał wyłożyć na stół jak pieczony sarni udziec.
Na to usłyszał oklaski i donośny śmiech przeciął ciszę kancelarii zamkowej, jakby kto siekał mieczem.
— Brześć żeś mu przywrócił? Mało! Grodno odzyskał? Mało! Połowę ojcowizny dostał? Mało, psu parszywemu! Zawsze mało! — Pijany Skirgiełło krzyczał tak głośno, że słyszała go zapewne połowa służby na zamku i już uciekała przed nim w popłochu.
Trzymając niezgrabnie w łapskach dzban piwa, podszedł do księcia brata z rozpijaczoną, uśmiechniętą od ucha do ucha gębą.
— A tobie nie dość? — zapytał Jogaila, z pogardą patrząc na ledwie trzymającego się na nogach brata.
Skirgiełło, reflektując się, prędko łokciem obtarł usta, które mokre były od trunku.
— Wybacz, bracie, żem pijany. Przysięgam ci, że od jutra piwa do pyska nie wezmę. Tylko niech ten szczur pieczęć swą złoży.
Jogaila pokręcił głową ani na chwile nie wierząc w obietnice trzeźwości. Ileż to mu ich już złożył po pijaku, aby o nich zapomnieć, kiedy tylko zdążył wytrzewieć... Nawet ich dobrotliwa matka straciła nadzieję na nawrócenie syna.
Skirgiełło wydarł dokument skrybie, którego palce ubrudzone od inklaustu, jakimś cudem nie splamiły pergaminu, dając mu sygnał, aby czym prędzej ich zostawił samych.
— A może i tobie mam dokument spisać? Abyś mnie przysiągł, że sam do kolejnej zwady nie będziesz prowadził? — zadrżał gniewnie wielki książę, bo zachowanie starszego Olgierdowicza działało mu na nerwy.
Już straże zdążyli mu donieść, jakim brakiem obyczajów się wykazał, próbując zbałamucić panny służebne, nie wspominając już o machaniu nożem poczas wieczerzy pod wpływem wina. Pojąć nie mógł, iż miłość do picia stopniowo zabijała w nim miłość do Litwy, chociaż tej miał w sobie tyle, że powinno jej wystarczyć do końca jego żywota.
CZYTASZ
Kniahini, Poganin & Książęcy Brat. KSIĘGA 1 i 2 (PRZED KOREKTĄ:ZAWIESZONE)
Historische fictieJadwiga Andegaweńska, najmłodsza córka króla Ludwika Węgierskiego i królowej Elżbiety Bośniaczki po śmierci ojca, na mocy układu pokojowego między chrześcijańskimi Węgrami a pogańską Litwą zostanie wydana za mąż za Wielkiego Księcia Litewskiego - Jo...