ⱤoɀʣìɑԎ 4

2.7K 81 142
                                    

Jogaila

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Jogaila

Pobliże Wołkowyska, Litwa. Styczeń roku 1386

Wielki książę gnał ile kopyta dały, zabierając ze sobą w podroż tylko Witolda, brata stryjecznego, syna księcia Kiejstuta (by go na oku mieć), brata Korygiełłę, nielicznych zbrojnych i najszybsze wileńskie ogiery. Mógł sobie na to pozwolić, bo pogoda temu sprzyjała, trwała chwilowa odwilż. A i zbójcami czy Krzyżakami przejmować się nie musiał, bo przy dobrych wiatrach, zapuszczą się na nowo w głąb Litwy na kolejną rejzę dopiero jak ustanie zima, której tak się bali.

Cieszył się, że jego brat, książę Skirgiełło, wybrał na miejsce spotkania z narzeczoną właśnie Wołkowysk, a nie jak sam pomyślał gród gdzieś przy granicy z Polakami, bo mógł zostawić Wilno bez obawy, że któryś z jego braci wykorzysta sprzyjającą okazję, a w razie potrzeby odpowiednio szybko wrócić. Nie łatwo mu było jednak ukochany zamek opuścić, wiedząc, że zostawia tam matkę z siostrami i najmłodszymi braćmi. Pomyślał jednak zawczasu i zabezpieczył gród jego dziada Giedymina najlepiej jak się dało. A im dalej był Wilna tym go większa ciekawość brała na temat jego przyszłej narzeczonej.

Co prawda skłamałby, jakby rzekł, że nie myślał o niej przed tym spotkaniem, ale nie zajmowała jego głowy zupełnie. Raz czy dwa razy zdarzyło mu się zastanawiać nad wyglądem królewny węgierskiej, bo z opowieści kupca Hanula wynikało, iż musiała być bardzo ładna, ale nie o wzajemne podobanie tu przecież chodziło. Nie po to się tyle wystarał u Węgrów, by pokój zawrzeć z nowym królem Luksemburczykiem, by tylko o chwilach w łożu z dziewicą myśleć, nawet, jeśli była tak urodziwa jak słyszał. Nie wspomniał o tym Hanulowi, bo wstyd mu było, ale jedna rzecz go martwiła, a o co bałby się nawet siostry zapytać. Doszło do uszu księcia, że jego (jak już o niej myślał) niewiasta podobno nie tylko jest piękna, ale też niezwykle pobożna, pomimo młodego wieku, z czym już tak dobrze się nie czuł. Słyszał nie raz opowieści o dzielnych niewiastach, które z miłości do ich Boga przedziwne nakazy stosowały, umęczały długimi postami i praktykowały najcięższe pokuty włącznie z biczowaniem, które jemu, poganinowi, wydawały się nieludzkie. Młody książę miał nadzieję, że jego przyszła żona choć trochę w wierze do jego matki będzie podobna, która swojego Boga mu siłą nie narzucała, bo choć wierzyć jej nie zabroni, tak nawracania nie byłby w stanie znieść.

Po pokonaniu dłuższego dystansu kazał zatrzymać konie by odpoczęły, a Witolda i Korygiełłę wysłał, żeby jakiejś gospody w pobliżu poszukali, w której mogliby przenocować. On sam zaś sługi na bok odesłał i za potrzebą w głąb lasu się udał. Przemierzając gęstwinę, dziwna cisza go zawsze otulała, czasem przerywana głosem słowika, która niosła księciu upragniony spokój, ale dziś, czuł na sobie czyjś wzrok, ledwo tylko odszedł od traktu. Początkowo wrażenie pomylił, myśląc, że jaki wygłodniały wilk skrył się i czyha na swoją ofiarę, ale nadto dobrze znał to uczucie, gdy zapuszczał się w pobliże wileńskiego świętego gaju albo do chaty...

Kniahini, Poganin & Książęcy Brat. KSIĘGA 1 i 2 (PRZED KOREKTĄ:ZAWIESZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz