Dobrze, że nie miałem niczego w ustach, bo pewnie bym się udławił. Spojrzałem wymownie na córkę mojego wspólnika, która czekała na odpowiedź. A przecież mnie znała i dobrze wiedziała, że nic takiego nie planuję. Przynajmniej na razie.
- Karen, proszę cię. Jest mi dobrze bez małżeństwa. Nie znam Sandry aż tak długo, żeby wyskakiwać z pierścionkiem.
- Mam wrażenie, że żadnej kobiety nie zechcesz poznać na tyle dobrze, by zaproponować jej legalizację związku – rzuciła z charakterystycznym uśmiechem.
- Nieprawda – zaprzeczyłem gwałtownie.
Moja przyjaciółka spojrzała na mnie zaskoczona. Chyba nie spodziewała się takiej odpowiedzi.
- Nie mów, że wreszcie zmieniłeś zdanie. – W ciemnobrązowych oczach dostrzegłem niekłamane zainteresowanie. – Mike, mów!
- Jeśli kiedyś spotkam odpowiednią kobietę, to być może założę rodzinę. Jeszcze tego nie poczułem. Sam w sumie nie wiem, czego tak naprawdę chcę. – Chrząknąłem, pragnąc pozbyć się chrypki w głosie.
Tylko przy Karen mogłem wyznać prawdę i otworzyć się przed nią. Co nie znaczyło, że nie odczuwałem skrępowania, gdy o tym mówiłem.
- Mike, tu się nie ma czego wstydzić. – Niespodziewanie dla mnie Karen położyła swoją drobną dłoń na moim ramieniu, jakby chciała przekazać tym gestem, że nie ma się czego obawiać. – Życzę ci, żebyś jak najszybciej spotkał kobietę, która stanie się dla ciebie tak ważna, że postanowisz się jej oświadczyć.
- Myślisz, że zaproszę cię na ślub? – spytałem, próbując żartem zamaskować prawdziwe uczucia.
- Jeśli tego nie zrobisz, to przerwę ceremonię i powiem, że to małżeństwo nie może dojść do skutku – odpowiedziała, śmiejąc się.
- Ciekawe, jaki podasz powód. – Uśmiechnąłem się, a moje ciało na powrót się rozluźniło.
- Coś wymyślę. Wątpisz we mnie? – Puściła mi oczko, ja zaś roześmiałem się na cały głos.
Karen potrafiła rozluźnić atmosferę. Za to ją uwielbiałem.
- Absolutnie nie.
- Nawet założę sukienkę i szpilki, ale musisz mnie zaprosić. – Dziewczyna ustawiła wszystko na stole, ja zaś zgasiłem palnik pod patelnią. Jedzenie było gotowe, mogliśmy zasiąść do konsumpcji.
- Poważnie? Uważaj, Walker, bo za chwilę pojadę po pierścionek i się oświadczę – palnąłem ze śmiechem.
- Uważaj, bo już wciągam szpilki i kieckę. Gratis dołożę pończochy samonośne – dodała takim tonem, że aż na nią spojrzałem.
- Żałuję, że tego nie nagrałem. Mógłbym odtwarzać sobie w biurze, bo jeszcze gotowym pomyśleć, że to mi się przyśniło.
- Czy to naprawdę aż takie ważne, Mike? – Karen spoważniała, patrząc na mnie pytająco.
Oboje usiedliśmy na swoich miejscach, a ja utkwiłem w niej wzrok.
- Dla nas, facetów? Nie odbierz mnie źle, ale owszem. Wiem, jak to brzmi, wiem, co o tym sądzisz. Jesteś piękną kobietą, jednak nie pojmuję, dlaczego ukrywasz się przed całym światem.
- Coś ty powiedział? – Karen zastygła z widelcem w dłoni, co wyglądało nieco komicznie. – Jestem piękna? Hej, Bennet, naprawdę wszystko w porządku? Zaczynam się o ciebie martwić – mruknęła żartobliwie.
CZYTASZ
Jesteś wszystkim, czego potrzebuję (ZAKOŃCZONE)
RomanceMówią, że przyjaźń damsko-męska nie istnieje. Ale czy na pewno? Karen Walker - roztrzepana, uwielbiająca bujać w obłokach kobieta, która wydaje się być chodzącym przeciwieństwem dla twardo stąpającego po ziemi Mike'a Bennetta. Od pierwszej chwili ws...