Rozdział 3

2.2K 180 57
                                    

- Dlaczego wyglądasz tak, jakbyś zobaczył coś niezwykłego, Mike? – Karen najwidoczniej wspaniale się bawiła. – Postanowiłam przekonać się na własnej skórze, czy to się sprawdzi. Jesteś pierwszym mężczyzną, na którym wypraktykowałam twoją teorię. Muszę ci przyznać rację. Jeśli każdy facet będzie reagował tak jak ty, to wreszcie uda mi się skupić na sobie uwagę tego jedynego.

- A więc z funkcji przyjaciela zostałem zdegradowany do roli testera? Coś jak próbki perfum w drogerii dla klienta? Sprawdźmy, co zrobi Mike Bennett. – Usiłowałem żartować, chociaż w obecnej sytuacji to wcale nie było takie proste.

- Coś w tym stylu. Jesteś jedynym mężczyzną, który potrafi być ze mną absolutnie szczery – przyznała Karen, a ja słuchałem jej w skupieniu. – Zresztą nie wierzyłeś, że się na to zdobędę. Prawda? – zapytała, a ja zrozumiałem, że nie czekała na odpowiedź.

- Masz słuszność. Nie sądziłem, że posłuchasz mojej rady, a już na pewno, że nie zrobisz tego tak szybko. – Uwielbiałem nasze rozmowy.

Wytworzyła się między nami tak silna więź, iż mówiliśmy sobie o wszystkim. I chociaż czasami przesadzałem ze szczerością – jak ostatnio – to wiedziałem, że na młodą zawsze mogłem liczyć. Ona na mnie również.

- Wciąż jestem nastawiona dość sceptycznie, ale widzę w twoim pomyśle pewną słuszność. Co mi szkodzi spróbować? – Kobieta wzruszyła ramionami.

- Możesz sprawdzać ten wariant. Chociaż przyznam, że czuję się nieswojo, kiedy nie masz na sobie swoich ulubionych rzeczy – mruknąłem.

Mówiłem prawdę. Karen wyglądała pięknie, taka odmieniona, choć na jej twarzy nie dostrzegałem pewności siebie, którą zawsze emanowała.

- A mówią, że kobiety są niezdecydowane. Chcę po prostu zobaczyć, dokąd mnie to zaprowadzi, Mike. To miłe, gdy mężczyzna spogląda na mnie z zainteresowaniem.

- Chyba nie mówisz o mnie? – Aż zmrużyłem oczy.

- A siedzi z nami ktoś jeszcze? – Karen zachichotała, udając, że się rozgląda.

- Nie patrzę na ciebie z zainteresowaniem! Nie takim, o jakim pomyślałaś! – wypaliłem, broniąc się.

- Nie spinaj się tak, mój drogi. Bo ci jeszcze żyłka pęknie – dodała, śmiejąc się ze mnie.

Nie wiedziałem, czy jej żarty były żartami, czy może mówiła prawdę, ponieważ zauważyła we mnie zmianę.

- Nudzi ci się, Karen? Nie powinnaś biegać po mieście i załatwiać kwiatów na przyjęcie dla klienta? Albo coś w tym stylu? – Delikatnym sarkazmem starałem się pokryć zmieszanie.

- W sumie mam jeszcze jedną rzecz do załatwienia. Ale najpierw chciałam wstąpić do ciebie i zobaczyć, co porabiasz. Poza tym byłam w okolicy, a przy okazji zajrzałam do taty.

- Pewnie od razu cię wygonił – sarknąłem.

- Chciałbyś, Bennett, co? – spytała, pochylając się lekko do przodu. – Wspominał coś o kolacji, którą urządza za tydzień. Będziesz na niej, prawda? – Dziewczyna zaczęła stukać o biurko pomalowanymi na czerwono paznokciami.

Kiedy ona – do cholery – była u kosmetyczki? Karen zauważyła, na co zwróciłem uwagę, bo uśmiechnęła się szerzej.

- No co? – spytała, zmieniając temat. – To chyba równie ważne, prawda?

- Kobiety malują paznokcie – bąknąłem.

Poczułem się dziwnie wytrącony z równowagi. Namawiałem przyjaciółkę, żeby stała się bardziej kobieca, ale rezultaty przeszły moje najśmielsze oczekiwania. Podobało mi się to, co widziałem, nawet bardzo. Miałem rację, więc z jednej strony czułem dumę, że Karen tak pięknie się prezentowała. Z drugiej zaś odniosłem wrażenie, że siedząca przede mną kobieta była jedynie substytutem mojej przyjaciółki.

Jesteś wszystkim, czego potrzebuję (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz