Rozdział 18

2.4K 141 13
                                    

*4.10.2016*

ROSELYN

Powoli wybudzam się z błogiego, spokojnego snu, gdy do moich uszu dochodzi cichy i bardzo delikatny głos Jasona. Rozmawia z kimś.

Nie otwierając oczu, postanawiam posłuchać co mówi i do kogo. Wiem, że to niezbyt kulturalne i nie powinnam podsłuchiwać, ale skoro nawet nie wyszedł z pokoju, to pewnie nie ma niczego do ukrycia.

Wsłuchuję się w niski głos bruneta.

- Kochanie, już niedługo będę w domu. Sama zobaczysz jak szybko minie, obiecuję.

Żołądek zaciska mi się boleśnie na te kilka słów, wypływających z jego ust. Kochanie? Z kim on do diabła gada?!

Nie twój interes, Rose – gani mnie mój wewnętrzny.

Może i nie mój. Ale chłopak spędził ze mną kilkanaście ostatnich dni, zachowywał się jakby nie miał żadnych zobowiązań, całował atrakcyjną blondynkę, a teraz mówi do kogoś „kochanie" a zaraz potem „sama". Nie trzeba być Einsteinem, żeby domyślić się, że rozmawia z osobą płci żeńskiej, a  przez użycie pieszczotliwej formy, jestem prawie pewna, że to jego dziewczyna. Tylko dlaczego ją okłamuje? I dlaczego siedzi tu ze mną zamiast do niej jechać?

- Nie krzycz, rozumiem, że jesteś na mnie zła. Trasa nieco mi się przeciągnęła, miałem problemy z samochodem. Naprawdę miałem być wcześniej. Ale za kilka dni będę z powrotem i wszystko będzie okej, dobrze? Jess..

Słowa Jasona z każdym kolejnym coraz bardziej mnie szokują. Dłuższa trasa, problemy techniczne..? Nie podoba mi się to, jakie kłamstwa wciska biednej dziewczynie, która nie ma pojęcia co jej chłopak tak naprawdę wyprawia.

Powoli otwieram oczy i przyzwyczajam je do światła dziennego, po czym podnoszę się z łóżka. Wiem, że to niesprawiedliwa zagrywka, ale inaczej zorientuje się, że obudziłam się nieco wcześniej i podsłuchiwałam.

- Jason? – pytam spokojnie lecz trochę głośniej niż zwykle.

Rozglądam się po pokoju i dostrzegam bruneta, stojącego przy dużym, ciągnącym się od podłogi do sufitu oknie, przysłoniętym wyłącznie białą, prawie przezroczystą firaną. Prawą dłonią trzyma telefon przy uchu, a lewą pokazuje mi, żebym była cicho. Marszczę pytająco brwi, uważnie mu się przyglądając.

- Nikt. Muszę kończyć. Na razie.

Jason szybko rozłącza połączenie i chowa telefon do kieszeni. Jestem całkowicie zdezorientowana całą sytuacją. Co on wyprawia?

- Cześć. Jak się spało? – tym razem zwraca się do mnie i posyła mi lekki, życzliwy uśmiech.
- Dobrze.. Z kim rozmawiałeś? – udaję zainteresowanie, mając nadzieję, że nie domyśli się prawdy.
- Z nikim. To nic takiego. Kolega.

KOLEGA. K O L E G A. I kolega nazywa się Jess, jest jego kochaniem i mówi do niego w odmianie żeńskiej. Okej, wiem, że teraz coraz częściej spotyka się inne orientacje czy ludzi utożsamiających się z inną płcią niż ich biologiczna i nie mam nic do tego, ale doskonale wiem, że Jason nie gustuje w chłopakach. W jednej z rozmów wspominał o dziewczynie, z którą rozstał się jakiś czas temu, a jeszcze w innej wspomniał o poprzedniczce byłej dziewczyny. Jestem więc prawie pewna, że nie interesują go chłopcy i moje podejrzenia się potwierdzają. Kłamie. Kłamie jak z nut.

Ty nie byłaś lepsza, Rose – ponownie odzywa się mój głos rozsądku.

Nie byłam, ale okłamałam wyłącznie Jasona, zresztą w słusznej sprawie, a na dodatek jeszcze do niedawna był mi całkiem obcy. A on okłamuje swoją dziewczynę, a teraz ściemnia też mi.

Zaginiona | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz