Rozdział 24

2.3K 116 24
                                    

*15.10.2016*

ROSELYN

00:01
00:25
00:46
00:58
1:12
1:40
2:03.

Nie wiem ile razy spoglądałam już na zegarek odkąd zmuszam się do zamknięcia oczu i odpłynięcia w błogi sen. Choć jestem zmęczona, a oczy same mi się zamykają, nie umiem zasnąć. Budzę się po kilku minutach lub leżę bezczynnie, przekręcając się z boku na bok. Wielokrotnie dokuczała mi bezsenność, ale nigdy nie nasilała się aż tak bardzo jak ostatnimi czasy. Może to kwestia stresu, może nowej sytuacji, a może.. Jasona.

No właśnie, Jason. O czymkolwiek bym nie myślała, wszystko sprowadza się do Jasona i dzisiejszej sytuacji na diabelskim młynie. Mój mózg na upartego wciąż przywraca ten obraz i przypomina mi co wtedy czułam, a ja mam ochotę o tym zapomnieć i móc w spokoju zasnąć. Nawet liczenie owiec sprowadza się do Jasona, co brzmi kompletnie absurdalnie.

Gdy po kolejnych kilkunastu minutach wciąż nie mogę zasnąć, zapalam lampkę nocną i siadam na łóżku w pozycji półsiedzącej. Ściskam dłońmi kołdrę i zerkam na zegarek, stojąc na jednej z szafek nocnych. Wielkie, czerwone cyfry informują mnie, że jest już 2:12. Fantastycznie. A o ósmej muszę wstać. Już czuję jak fatalnie będę się jutro czuć. O ile w ogóle dziś zasnę.

Wzdycham ciężko zdając sobie sprawę z tego jak bardzo absurdalna jest ta sytuacja. Ale jeszcze bardziej irracjonalne jest to, co zamierzam zrobić.

Niewiele myśląc wstaję z łóżka, zakładam puchaty, różowy szlafrok i starając się nikogo nie obudzić, wychodzę z pokoju.

Dobry boże, co ja wyprawiam?

Delikatnie naciskam klamkę w drzwiach, prowadzących do pokoju Jasona i wchodzę do środka. Ku mojemu zaskoczeniu chłopak wciąż nie śpi. Leży na brzuchu i wpatruje się w ekran telefonu. Gdy orientuje się, że nie jest w pokoju sam, kieruje wzrok ku mnie i uważnie mnie obserwuje.

- E.. cześć.. – szepczę.
- Co się stało? – pyta zatroskany, gdy podnosi się do pozycji siedzącej.
- Ja.. nie mogę zasnąć..

Naprawdę nie znam większej idiotki od siebie. To, co właśnie wyprawiam jest co najmniej żałosne i żenujące. Ale jeśli tej nocy chcę zmrużyć oko choć na chwilę to nie mam innego wyboru.

Jason blokuje ekran telefonu i odkłada go na szafkę nocną bliżej okna.

- Chodź.

Podchodzę do łóżka i pokracznie gramolę się na łóżko, zajmując miejsce tuż obok bruneta. Ściągam z ramion różowe okrycie i rzucam na pobliski fotel.

- Ale nie myśl sobie za wiele – dodaję surowo.
- Jasne. Kładź się. Już późno.
- Zdążyłam zauważyć.

Kładę się wygodnie obok chłopaka, jednak ten nie zaprzestaje na tym. Przyciąga mnie do siebie i obejmuje silnym, umięśnionym ramieniem.

W tym momencie powinnam stąd wyjść, zresztą w ogóle nie powinnam tu przychodzić. Ale gdy znajduję się tak blisko Jasona naprawdę czuję się dobrze. Wszystko wydaje się jakby lepsze, jaśniejsze i niegroźne, dokładnie tak, jakby Jason miał magiczne moce zmieniania rzeczywistości.

Gdy tylko czuję na szyi ciepły, miarowy i spokojny oddech chłopaka, oczy same mi się zamykają, a ciało zaczyna odmawiać mi posłuszeństwa. Nie wiem jak on to robi, ale chciałabym umieć robić to samo.

- Naprawdę przepraszam Rose.. – szepcze, gdy odpływam w głęboki sen.

***

Tego dnia budzą mnie ciepłe promienie słońca delikatnie parzące moje powieki. Niechętnie otwieram oczy i dostrzegam, że słońce zdążyło już wzejść, a stróżki światła dostają się do wewnątrz przez niechlujnie zaciągnięte zasłony i nieopuszczone rolety.

Zaginiona | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz