Rozdział 40

1.9K 123 32
                                    

*27.10.2016*

ROSELYN

Zupełnie się tego nie spodziewałam. Moja... Dorotha, zawsze elegancka, zadbana, z idealnie zaczesanymi włosami i dodatkami dobranymi pod kolor ubioru, wygląda teraz jak cień człowieka. Szare plamy, roztaczające się pod oczami świadczą o wielu nieprzespanych nocach, a tłuste, do niedawna blond, teraz częściowo siwe, włosy o co najmniej kilkudniowym unikaniu prysznica. Sam strój kobiety również zupełnie do niej nie pasuje. Ma na sobie żółty, wręcz odblaskowy kombinezon z materiału, który charakterystycznie szeleści przy każdym kroku.

Nic nie mówiąc, wpatruje się we mnie. Nie do końca wiem co myśleć, gdyż jej spojrzenie nie wyraża żadnych uczuć. Nie wygląda ani na ucieszoną ani na złą. Wygląda na wyzutą z emocji, jakby nie do końca kontaktowała i rozumiała co się wokół niej dzieje.

Kobieta splata dłonie i niepewnie kładzie je na stole. Jest bardzo uważna i kontroluje każdy swój ruch. Zapewne została ostrzeżona przed jakimkolwiek krzywym spojrzeniem w moją stronę.

- Rose... – odzywa się po chwili.

Mogę przysiąc, że nigdy wcześniej nie słyszałam tego głosu, pomimo mieszkania z tą kobietą pod jednym dachem. Kiedyś był śpiewny i radosny, teraz chrapliwy, niski i przemęczony. Tak, to dobre określenie.

- Nie przyszłam tu po czułości – zbieram się w sobie na tyle, że mój głos brzmi bardzo pewnie. – I chyba o tym wiesz, MAMO.

Artykułuję to słowo zdecydowanie zbyt mocno, ale taki właśnie był zamiar.

- A może jednak PORYWACZKO? OSZUSTKO? Jak lepiej? – dodaję.

Blondynka bez słowa spuszcza głowę, zwinnie unikając mojego spojrzenia.

- Rose, to nie tak...

Parskam śmiechem, nie dowierzając w słowa, które właśnie padły z jej ust.

- Nieźle – komentuję ociekającym ironią tonem głosu. – To chcesz mi powiedzieć? Że to nie tak? Tak mówi każdy przestępca.
- Ale nie ja. Rose, nie jestem tym za kogo mnie masz... Wiesz o tym. Wiesz kim jestem, wiesz jaka jestem.

Biorę głęboki wdech, starając się opanować buzujące we mnie emocje.

- Właściwie to nie wiem – rzucam oschle. – Nic nie wiem, bo nie jesteś tą osobą, którą znałam. Może też nazywasz się inaczej, co?
- Nie możesz być na mnie zła – oponuje. – Starałam się, Rose. Wychowałam cię, dałam dom, zapewniłam wszystko, czego potrzebowałaś. Miałaś wszystko.

Otwieram szeroko oczy, próbując upewnić się, że to, co mówi naprawdę ma miejsce.

- Ty żartujesz? – unoszę głos, nie mogąc dłużej wytrzymać. – Dałaś mi dom? Ja miałam dom! Jedyne co zrobiłaś to mi go ODEBRAŁAŚ! Rozumiesz? Nie zrobiłaś dla mnie nic pożytecznego! Nic!

W oczach kobiety nie dostrzegam nic. Jakby kompletnie nie zarejestrowała tego, co właśnie do niej powiedziałam.

- Nie mów tak, Rose. Powinnaś być mi wdzięczna. Jestem dobrą matką.

Ponownie parskam śmiechem i gwałtownie podrywam się z miejsca, odsuwając swoje krzesło.

Mimowolnie zaczynam chodzić od drzwi aż do ściany i z powrotem.

- Czy ty się słyszysz? Zniszczyłaś mi życie! Zniszczyłaś życie ludziom, którzy na to nie zasłużyli, odebrałaś im ich dziecko! Czego ty nie rozumiesz?!
- Ja potrzebowałam cię bardziej.

Zatrzymuję się w miejscu jak rażona piorunem. Zerkam w kierunku kobiety, którą jeszcze do niedawna nazywałam mamą. Patrząc na nią, czuję obrzydzenie, zawód i ból. Kochałam ją, kochałam kobietę, która porwała bezbronne dziecko, latami je przetrzymywała i ukrywała przed światem.

Zaginiona | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz