VI. Making fool of myself

66 7 14
                                    

Blake's POV

Robię z siebie kretyna. Ewidentnie. Cały czas, powtarzam sobie w kółko, wracając do domu. Jak mogłem być niej tak blisko i nic konkretnego jej nie powiedzieć?

Ale, co niby miałbym powiedzieć? Wyznanie uczuć po drugim spotkaniu w życiu raczej nie jest najmądrzejszym pomysłem. Sam bym uznał taką osobę za psychola.

Wow, niedość, że jestem głupi to jeszcze nienormalny.

Z myśli finalnie wyrywa mnie dzwonek telefonu, rozlegający się po całym samochodzie.

Odbieram, wykorzystując do tego zestaw głośnomówiący w samochodzie.

— Co? — pytam niezbyt przyjaznym głosem.

— Ojeju, a cóż to się stało? — pyta Reece, imitując zmartwienie. Wzdycham.

— Właśnie nic się nie stało. — Przerywam, po czym po krótkiej ciszy, kontynuuję. — Nic jej nie powiedziałem. Tylko to, że chciałem ją poznać. I wydaje mi się, że się domyśla, iż zjawiłem się tam nieprzypadkowo.

— Bardzo mądra kobieta — słyszę stłumiony głos George'a. Marszczę nieznacznie brwi.

— Blake, serio? — pyta Reece z niedowierzaniem na moje słowa. — Zabierasz się za to od dupy strony.

— W sensie? — pytam zdezorientowany.

Słyszę westchnienie.

— Mówisz lasce, że ją lubisz, wciąż będąc z inną. A dokładniej, to nawet nie mówisz jej, że ją lubisz tylko, że chciałeś poznać, bo ‚przypadkiem' na siebie wpadliście — tłumaczy mi. Z każdym jego słowem zdaję sobie sprawę z tego jakim cymbałem jestem. Jeszcze większym niż wcześniej.

— To, co mam teraz zrobić?

— No nie wiem, zerwać z Bailee? — Potrafię sobie wyobrazić jak teraz przewraca oczami.

— T-tylko jak? — zacinam się. Wiem, że sam o tym mówiłem, ale jak już poważniej o tym myślę to mnie skręca.

— George bierz go ode mnie, bo ja nie wyrobię. — Słyszę już do końca załamanego Reece'a.

— Po prostu bądź szczery. — Tym razem po drugiej stornie słyszę George'a głos, już nie stłumiony.

— Powiedzieć jej, że lubię inną? — Oni serio chcą, żeby Bailee mnie zabiła?

— No.. tak — uznaje George. Nigdy nie miał dziewczyny, więc skąd może wiedzieć, jak wygląda zerwanie? Zwłaszcza w takich okolicznościach.

— Kurwa — mruczę pod nosem.

— Ona nie ma przypadkiem być w piątek w Manchestetze? — pyta George. Faktycznie, Bailee miała przylecieć w tym tygodniu. Zupełnie zapomniałem o tym. — Masz okazję, żeby się z nią rozstać.

Mówi to takim głosem, jakby to miało być zabawne, a prawda jest taka, że boję się reakcji Bailee. Naprawdę nie wiem jak zareaguje, a poza tym nie chcę jej ranić. Nie zasługuje na to. Tak samo jak nie zasługuje na chłopaka, który czuje coś do innej osoby.

— Dobra, zrobię to. Może wyjdę z tego żywy.

— No i git — komentuje Reece.

— Ta, git — powtarzam pod nosem, sam w to raczej nie wierząc.

— Zadzwoń jak się uda — mówi Reece.

Trzeszczę oczy.

— Czyli co? Bierzesz taką opcję, że to już mój koniec?

If I fell |Blake Richardson|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz