XIV. Permission to love

43 7 26
                                    

Blake's POV

Jak można opisać złamane serce? Nie da się. Chociaż o zerwaniach napisaliśmy kilka piosenek, nie umiem opisać teraz, w żaden sposób, jak się czuję. To jest nie do zniesienia. Mam poczucie bezsilności i okropnego smutku, z którym, wiem, że nie mogę nic zrobić. Nie można wziąć na to żadnej tabletki. To po prostu boli. Trzeba czekać aż to minie. Nawet, jeśli zajmie to dużo czasu, to minie. Wiem o tym, ale czuję się, jakby miało mi to zostać do końca życia. Nie chcę tak. I nie wiem, co mam zrobić.

Gdy wracam do domu, po wyznaniu moich uczuć Danielle, wchodzę do środka, mając nadzieję, że nie spotkam nikogo. Jednak, niestety, jest w środku moja siostra. Nie chcę, żeby widziała mnie całego opuchniętego od płaczu, ale już jest za późno.

— Matko, co się stało — pyta, zdezorientowana. Nie czekając na moją odpowiedź, po prostu mnie przytula. Oddaję jej uścisk. Stoimy tak przez chwilę, dopóki finalnie się ode mnie odsuwa. — Blake, mów. Co jest? — dopytuje.

— Nic, to tylko.. Danielle — oznajmiam skrótowo. Serio, jeszcze powiem jedno słowo o niej i już zupełnie będę pływał w swoich łzach. O ile już tego nie robiłem przed chwilą.

— Co z nią? Opowiadaj — mówi, prowadząc mnie do salonu. Siadami razem na kanapie. Wzdycham i powstrzymuje się, aby nie wypuścić ani więcej łez. Biorę głęboki oddech.

— Co mam ci powiedzieć? Odrzuciła mnie - oznajmiam. Bo taka jest prawda. Nie więcej, nie mniej.

— Oh, Blake. — Posyła mi pocieszający wzrok, głaszcząc mnie po dłoni. Jednak to nic nie daje. — Rozumiem, że złamane serce boli. I chociaż możesz myśleć, że nie minie, to uwierz mi - minie.

— Ja to wiem, ale.. — Zatrzymuję na chwilę swoją wypowiedź, bo już czuję jak zaczyna mi drżeć głos. Staram się oddychać równomiernie, aby się uspokoić. — To i tak boli. Nie wiem, co mam robić. I czuję się jak debil będąc cały zaryczany — oznajmiam, spuszczając wzrok.

— Hej — mówi spokojnym głosem, abym zwrócił na nią swoją uwagę. — Pokazujesz swoje uczucia. A to raczej dobrze. — Wzruszam ramionami. A co to teraz za różnica? I tak Danielle mnie nie chce.

— Wolałbym nie mieć uczuć — oznajmiam cicho. Abbie wzdycha smutno.

— Musisz dać sobie czas — mówi, gładząc mnie po ramieniu. — Spotkaj się z chłopakami. Na pewno poprawią ci humor — proponuje. To nie jest taki głupi pomysł. Chociaż po nich, to nigdy nie wiadomo czego się spodziewać. Mogą mnie jeszcze bardziej dołować, oczywiście dla żartów, albo zacząć mnie pocieszać z powagą i szczerym współczuciem. Już nie wiem, co jest gorsze.

Przytakuję mojej siostrze, na co ona się uśmiecha. Postanawiam od razu jechać do George'a. Mam przeczucie, że Reece też tam będzie, bo od niedawna często do siebie nawzajem jeżdżą. Nie wiem, co jest tym spowodowane, ale jakoś mi to nie przeszkadza.

Podjeżdżamy pod dom George'a. Nie ma samochodu jego rodziców. I nawet lepiej, bo nie chciałbym, żeby państwo Smith oglądało mnie w takim stanie.

Podchodzę do wejścia i dzwonię do drzwi. Stoję kilka dłuższych chwil, czekając aż ktoś mi otworzy. Chcę już wyciągać komórkę, aby napisać do George'a czy w ogóle jest w domu, ale w końcu drzwi się otwierają. Zastaję w nich Reece'a. Niespodzianka. Uśmiecham się lekko na jego widok.

— Hej — mówi. Nie wiem, czy mi już serio odwala przez to odrzucenie, czy to przywitanie zawierało w sobie zbyt dużo nerwowego entuzjazmu. Odpowiadam mu tym samym. Stoimy w ciszy, kiedy na jego twarzy wciąż tkwi uśmiech.

If I fell |Blake Richardson|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz