Rozdział 14

917 47 39
                                    

W czwartek dostałam sms'a od Adama, z zaproszeniem na jego imprezę urodzinową, która miała odbyć się w najbliższą sobotę. Wiedziałam, że pojawi się tam pewnie więcej osób niż nasza ósemka. Niezbyt lubiłam imprezy z ludźmi, których nie znałam, jednak i tak potwierdziłam swoje przyjście. Najbardziej stresowałam się spotkaniem z Frankiem. Od tej wtorkowej nocy nie widzieliśmy się, ani nawet nie rozmawialiśmy. 

W ciągu całego tygodnia widywałam się tylko z Krzyśkiem, który odwiedzał mnie, aby sprawdzić jak się trzymam. Kiedy dowiedział się o sytuacji zaistniałej we wtorek, dosłownie chciał jechać do chłopaka i go pobić. Cały czas był wściekły na swojego przyjaciela, za to co zrobił, co zaczynało mnie powoli denerwować. 

W sobotę po południu zaczęłam szykować się na urodziny Adama. Założyłam zwykłe czarne dżinsy i koszulkę w tym samym kolorze. Początkowo chciałam założyć spódniczkę, lecz ostatnio to nie skończyło się zbyt dobrze. Pomalowałam się lekko i związałam włosy w wysoki kucyk. O osiemnastej wyszłam w mieszkania i poszłam do pobliskiej Biedronki, gdzie kupiłam butelkę ulubionej wódki jubilata, oraz torebkę prezentową. 

W drodze powrotnej zadzwonił do mnie Krzysiek i powiedział, że zamówił już ubera i czeka na mnie na chodniku, między naszymi blokami. Po kilku minutach stałam obok przyjaciela i rozmawiałam z nim o nadchodzącej imprezie. Kiedy przyjechał nasz kierowca, wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w dość długą, bo ponad dwudziestominutową drogę na Ochotę, gdzie mieszkał Adam. Kiedy byliśmy już na miejscu, podeszliśmy do odpowiedniej klatki, a Szczepan wpisał kod, nawet nie dzwoniąc domofonem. Weszliśmy na czwarte piętro, a potem do mieszkania numer jedenaście. 

Na wejściu przywitał nas jubilat. Złożyliśmy mu życzenia i obydwoje daliśmy mu nasze prezenty. W mieszkaniu było już sporo osób, a ja nie widziałam nikogo znajomego. W końcu Krzysiek pociągnął mnie, jak się potem okazało - w stronę Michała, który siedział na blacie w kuchni. Przywitaliśmy się z nim i zaczęliśmy rozmawiać. Z czasem obok nas pojawiła się też Sylwia i Maja. 

Śmialiśmy się z jakiegoś żartu Michała, kiedy podszedł do nas Franek. Przywitał się z chłopakami, po czym przytulił każdą z dziewczyn. Podszedł do mnie i jak gdyby nigdy nic, przytulił mnie krótko. Kontynuowaliśmy rozmowę, a ja czułam się dziwnie ze świadomością, że chłopak z którym przeżyłam swój pierwszy raz, stoi zaledwie dwa metry ode mnie. W dodatku, ja nic dla niego nie znaczę.

________________________________________________________________________________

Po trzech godzinach impreza się już porządnie rozkręciła. Finalnie pojawiło się około dwadzieścia osób, na szczęście mieszkanie Adama było dosyć duże. Większość trunków już wyszła, a mieszkanie, mimo otwartych okien, było przepełnione dymem papierosowym. Ludzie tańczyli, lub rozmawiali, siedząc na kanapie, podłodze, bądź stojąc na balkonie.

Byłam jedyną osobą, która nie piła alkoholu. Jakoś po wydarzeniach sprzed tygodnia, nie miałam na niego zbytnio ochoty. Jeśli chodzi o Franka, to chłopak jakby zapomniał o tym, co się wydarzyło. Zachowywał się normalnie, nawet w stosunku do mnie, wrócił do tego co kiedyś. Miał mnie w dupie. 

- Hej, widziałaś może Wygusia? - zapytał Michał, podchodząc do mnie, kiedy stałam przy ścianie i popijałam sok. - Za chwilę ma być tort, a to my go załatwialiśmy, no i musi przy tym być, a nigdzie nie mogę go znaleźć - westchnął, kiedy pokręciłam głową. - Pomogłabyś mi szukać? - zapytał z błagającym wzrokiem. 

- Jasne - rzuciłam. Może i nie chciałam konfrontować się z poszukiwanym chłopakiem, ale Michałowi zawsze mogłam pomóc. 

- To ja sprawdzę w kuchni i łazience, a potem pokręcę się jeszcze po salonie - powiedział i odszedł w stronę pierwszego z wymienionych przez niego pomieszczeń. 

Westchnęłam i przeszłam na drugą stronę mieszkania. Znajdowały się tam dwa pomieszczenia - sypialnia i pokój gościnny. W sypialni nie było nikogo, jedynie jedno z okien było otworzone na oścież, więc je zamknęłam. Wchodząc do drugiego pomieszczenia zobaczyłam coś, czego zupełnie nie chciałam widzieć.

Franek uprawiał seks z jakąś dziewczyną.

Zamknęłam drzwi jak najszybciej i szybkim krokiem wróciłam do salonu. Zaczęłam szukać Michała, na szczęście w miarę szybko zobaczyłam go, stojącego z Aurelią i Sylwią w kuchni. 

- Franek raczej zbyt szybko nie przyjdzie - rzuciłam, podchodząc do nich. Na moje słowa brunet rzucił mi zdziwiony wzrok. - Jest z jakąś laską w gościnnym - powiedziałam szybko, po czym lekko spuściłam głowę w dół. Michał zmarszczył brwi, po czym machnął ręką.

- Chwila - zaczęła Aurelia, a w jej oczach zobaczyłam złość. - On zabawia się tam z jakąś panienką? - zapytała, jakby samą siebie.

- Co? Kto? - podszedł do nas Szczepan.

- Wyguś! - wrzasnęła blondynka. Wymienili się spojrzeniami, po czym obydwoje popatrzyli na mnie. Przez tą całą sytuację w moich oczach stały łzy. 

- Kurwa teraz to przesadził - powiedział Krzysiek i odwrócił się, idąc w stronę pokoju gościnnego.

- Marysia? Chcesz iść do domu? - zapytała, podchodząc do mnie i mocno mnie przytulając. Kiwnęłam głową.

Nie chciałam psuć nikomu imprezy. Tym bardziej Aurelii, bo przecież były to urodziny jej chłopaka, więc pożegnałam się z dziewczyną i dziękując, wsiadłam do ubera, który dla mnie zamówiła. 

Po wejściu do mieszkania od razu się rozpłakałam. Kolana się pode mną ugięły, przez co siedziałam na środku korytarza. Tak bardzo bolało mnie serce. 

________________________________________________________________________________

Całą noc przepłakałam. Nie miałam nawet siły, żeby iść wziąć prysznic, albo pójść do kuchni, aby napić się wody. Jedyne co zrobiłam, to przeczołgałam się do sypialni i zakopałam się pod kołdrą.

Czułam się okropnie. Tak bardzo bolał mnie widok Franka z tą dziewczyną, a jak na złość cały czas pojawiał się on w mojej głowie. Ja nawet nie byłam zła, po prostu było mi przykro. 

Nie do końca wiedziałam, czemu aż tak źle na to zareagowałam. W końcu dobrze wiedziałam, że nic dla niego nie znaczę, a to wszystko co się między nami stało, było jedynie dla zabawy.

Całą niedzielę przesiedziałam w mieszkaniu. Aurelia bardzo chciała do mnie przyjść, jednak obiecała Adamowi, że spędzi z nim cały ten dzień. Rozumiałam ją i nawet nie pozwoliłabym, aby przyszła do mnie, żeby mnie tylko pocieszać.

Wieczorem w moim mieszkaniu znalazł się Krzysiek. Przytulił mnie mocno na powitanie i podał torbę pełną czekolad i innych słodyczy.

- No co? - zapytał, kiedy spojrzałam na niego ze zdziwieniem. - Jesteś smutna, albo zła, więc stwierdziłem, że trochę cukru na pewno ci pomoże - uśmiechnął się lekko.

- Nie o to mi chodzi - rzuciłam. Rzeczywiście było to prawdą. Słodycze słodyczami, ale bardziej zainteresował mnie jego wygląd. Miał sine oko i rozciętą wargę, a poza tym kilka innych obtarć i siniaków na twarzy.

- A to - westchnął, przeczesując dłonią włosy. - To nieważne, nie zaprzątaj sobie tym głowy - uśmiechnął się lekko, jednak ja dalej wpatrywałam się na niego nieco zmartwionym, jak i nerwowym wzrokiem. - Jezu no - przeciągnął. - Pobiłem się z Wygusiem, zadowolona? - rzucił, siadając na kanapie.

- Co zrobiłeś?! - praktycznie krzyknęłam.

- No pobiłem się z Wygusiem - przewrócił oczami. - Przecież on praktycznie cię zdradził! 

- Krzysiek, nie byliśmy razem, więc mnie nie zdradził - westchnęłam i usiadłam obok niego. 

- Spędził z tobą dwie noce, rano uciekając jak tchórz! Nawet z tobą o tym nie porozmawiał! A wczoraj pieprzył się z jakąś inną laską! Nie pozwolę, aby cię tak traktował - powiedział pewnie. - Nie pozwolę, żeby cię ranił, rozumiesz? - odparł i przytulił mnie mocno do siebie. 

W moich oczach znów stały łzy. Siedzieliśmy, przytulając się jeszcze dłuższy czas. Byłam zła na chłopaka, że pobił się z blondynem, lecz nie mogłam się na niego gniewać. Jakby nie patrzeć zrobił to dla mnie i niezależnie od tego, czy byłam zadowolona, czy nie, powinnam być mu wdzięczna. 


Wisła || WyguśOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz