3. Piaszczysty piasek.

783 58 7
                                    

W mediach załączam zdjęcia z wyspy Lesbos, aby każdy mógł wczuć się w ten klimat.

Czy ta noc i tamten nieznajomy był snem? Tak by myślała, z pewnością. Gdyby nie brak medalika i ślady zadrapań, doszłaby do wniosku, że cały incydent był wytworem jej bujnej wyobraźni. Dziwnie się czuła, ale miała nadzieję, że spotkanie z nieznajomym nie wpłynie na jej tutejszy pobyt.
Usłyszała kroki Kasandra. Na leżaku obok spała Chloe. Usiadł obok żony.

- Pięknie, prawda?

- Powiedziałabym, że bardzo. Co jest tam w oddali? - wskazała głową.

- To wybrzeże Turcji.

- Tak blisko?

- Odległości na morzu są często mylące. Łodzią łatwo tam dopłynąć. Dla niektórych jest to nawet bardzo opłacalne.

- Mówisz o przemycie?

- Nieustannie kwitnie. Wysokie kary nie zrażają przemytników - spojrzał na nią. - Dobrze się tu bawisz? - zapytał zmieniając temat.

Sarah uśmiechnęła się. Kasander nie lubił rozmawiać o nieprzyjemnych sprawach.

- Jest cudnie! Rozumiem, dlaczego Chloe tak kocha to miejsce.

- Tak. Chce cię tu zatrzymać. Bardzo za tobą tęskni. Odwiedzamy cię za rzadko. Nie chciałabyś tu zostać?

- Przecież wiesz, że nie mogę się tu przeprowadzić tylko dla towarzystwa.

- Praca cię trzyma - odgadł. - Jestem hojnym pracodawcą, zwłaszcza dla takiej osoby. Przemyśl to.

- Dobrze przemyśle - odpowiedziała.

- Łatwiej będzie ci przemyślać, gdy znajdziesz sobie tutaj faceta - Chloe zsunęła okulary na czoło.

- Podsłuchujesz! - zapiszczała blondynka.

- Jeden z kandydatów nieco się spóźni. Poznasz go dopiero jutro - powiedział Kasander. - Przywiezie moją kuzynkę Melanie.

- No to super - prychnęła Chloe.

- Chloe, nie musisz wszystkim pokazywać, że jej nie lubisz.

- Wcale nie pokazuję. Melanie będzie tu mile widziana - dodała  z ironicznym uśmiechem.

- Mam nadzieję - odszedł.

- Sarah, nic nie mówisz o Dannym. Stało się coś?

- Nie-e. Nie ułożyło nam się.

- Jednak?

- Miałam wrażenie, że się dopełniamy jako para, ale byłam w błędzie. Z perspektywy czasu, widzę, że dobrze zrobiłam, zrywając z nim. On kierowałam się innymi priorytetami, był mi obcy - westchnęła.

- Dobrze, że go zostawiłaś.

- Ty nigdy za nim nie przepadałaś - przypomniała.

- No bo jaki normalny człowiek pije czarną herbatę ze śmietaną i sokiem owocowym, razem to mieszając?

- Tylko Danny - razem się zaśmiały.

Sarah wodziła wzrokiem po tutejszym budownictwie. Dostrzegła wyblakłe, bielone wapnem chaty i kilka domów o nieregularnych kształtach. Jednak dwa budynki przytłaczały resztę. Jeden, kredowy i wysoki z rzeźbami przy wejściu należał do Kasandra. A drugi?

- Do kogo należy tamten dom? Jest niesamowity!

Biały marmur iskrzył się w słońcu. Wielkie, przejrzyste okna zapraszające do wnętrza promyki słoneczne. Bogato rzeźbione kolumny z krużgankami i wyrafinowane kształty budowli. Willa nie tylko odróżniała się swoim wyglądem, ale także była umiejscowiona na wzgórzu, przez co widoczna, niczym twierdza.

- Do Jamesa Wallera, kolekcjonera, podróżnika, a od niedawna importera i eksportera oliwy z oliwek. Może zaprosze go na jutrzejszą kolację, chociaż chyba nie jest w twoim typie.

- A jaki jest mój typ?

- Ktoś, z kim będziesz mogła wojować. Z kim nie będziesz się nudzić.

- Chyba zbyt dobrze mnie znasz.

- Wiesz, James jest całkiem miły. Nie jest tak rażąco przystojny jak Dorian, ale ma w sobie coś pociągającego. Jest przed trzydziestką. Dziesięć lat temu odziedziczył oliwkowe imperium. Potem zajął się importem i eksportem. Jest w tym dobry, ma do tego smykałkę.

- Przecież pytam tylko, czyj to dom. Nie prosiłam o życiorys.

- On też jest na liście kandydatów - uśmiechnęła się.

- Nie masz może pasterza kóz? Wizja małej chatki i wypiekania czarnego chleba bardzo do mnie przemawia.

- Zobaczę, co da się zrobić.

- Ty i Kasander chyba nie rozumiecie, że jest mi dobrze. Lubię być singielką. Nie mieć żadnych zobowiązań.

- Nie słucham cię - zakryła uszy jak małe dziecko.

- Chloe - Sarah zawahała się, po czym spytała obojętnie. - Czy dużo osób korzysta z plaży, na której byłyśmy wczoraj?

- Nie. Najczęściej my i czasami ludzie w willi Wallera. Zatoczka jest odludna i dostępna tylko z tych schodków, które biegną pomiędzy naszymi posiadłościami. Na lewej części plaży znajduje się jeszcze chata, która należy do Jamesa i którą czasami wynajmuje. Teraz mieszka w niej jakiś Amerykanin - Ethan Rosenow, jak się nie mylę, malarz lub poeta. Dlaczego o to pytasz? Masz zamiar opalać się nago?

- Nie-e. Jestem tylko ciekawa. Chciałabym przyjrzeć się temu miejscu z bliska - wskazała białą willę - Architekt musiał być lekko szalony. Jest bajeczna!

- Oczaruj Jamesa, a na pewno cię zaprosi.

- Może spróbuję - dodała z uśmiechem.

Nic nie stało jej na przeszkodzie, a możliwość obejrzenia tak bajecznego domu, była bardzo kusząca. Nigdy w zyciu nie widziała podobnej, tak arcy-pięknej budowli.

W świetle Księżyca ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz