5. Nieoczekiwany gość.

688 54 8
                                    

Następnego dnia do Karagounisów przybyli goście. A mianowicie Damian Zoulas i Melanie Karagounis. Damian był dokładnie taki, jak opisywała Chloe - opalony, wysoki brunet o piwnych oczach. Ubrany w koszulę i szare spodnie w kratę, wyglądał bardzo przyzwoicie.
Polubiła go, czego nie mogła powiedzieć o drugim gościu. Kuzynka Kasandra od samego początku była wrogo na nią nastawiona. Czarne włosy sięgały jej do ramion, a zielone oczy strzelały zabezpieczonymi pociskami.

- Jak wypoczynek? Zadowolona z miejsca?

- Tak. Ta cisza i spokój mnie fascynuje - oparła się o poręcz, wystawiając swoje ciało na ciepło słońca. - Na razie wyłącznie leniuchuję. Nie mam energii na zwiedzanie.

- Jest tu trochę atrakcji - Damian wyjął złotą papierośnicę i zapalił. - Zatoczka, gaje oliwne, farmy i jaskinie - wymieniał. - Jeśli zechcesz to ci je pokażę.

- Może skorzystam z twojej propozycji, ale nie mam zamiaru się śpieszyć. Jak na razie w planach mam zbieranie muszelek i chłonięcie blasku słonecznego.

- Wcale nie potrzebujesz tego blasku. Masz go w sobie... Ale chętnie pomogę ci przy muszelkach - posłał jej zniewalający uśmiech.

- Co jest fajnego w zbieraniu jakichś muszelek? - wtrąciła się Melanie.

- Każdy robi to na co ma ochotę - powiedział Damian. - Na jak długo będę cieszył się twoim widokiem? - spojrzał na nią.

- Będę tu całe cztery tygodnie - uśmiechnęła się do niego.

- Zmuszę ją, ażeby została na dłużej - dopowiedziała Chloe, która przyszła z butelką wina.

- Przecież wiesz, że mam pracę. Nie mogę dłużej zostać.

- Możesz, możesz. Potrzebujesz tylko kogoś kto cię tu zatrzyma.

- Mówisz o wieśniaku, który pozwoli mi wydoić kozę?

- Kozę? - na twarzy Damiana widniało zdziwienie.

- Niekoniecznie. Myślę, że ta koza nie byłaby wstanie cię zadowolić. - Chloe poruszyła sugestywnie brwiami i wskazała niezauważalnie na Damiana.

- Nigdy nie piłam koziego mleka. Chciałabym zasnąć na stogu siana i zapomnieć o świecie - rozmarzyła się.

- Wiesz, że takie samotne spanie na sianie nie jest zdrowe? - zapytał Damian.

- A kto powiedział, że samotne?

- Byłbym bardzo chętny, aby pomóc ci to zrealizować, tylko że brakuje mi siana - Damian uśmiechnął się do Sarah.

- Jacy wy jesteście irytujący - Melanie wstała z krzesła i wyszła z kieliszkiem w dłoni.

- Ona zawsze jest taka sztywna? - zapytała Sarah.

- Żebyś wiedziała.

- Nie jest taka zła, po prostu trzeba zrozumieć jej świat. Jest bardzo miłą osobą - odezwał się Damian, popijając czerwone wino.

°°° °°° °°°

Pierwsze dwa dni na Lesbos znacznie różniły się od zwykłych, planowanych wakacji. Sarah podśmiewała się w duchu. Przy odrobinie szczęścia nie wpadnie znów na tego atrakcyjnego szaleńca. Po powrocie do Nowego Jorku czeka ją wizyta u psychiatry. Kiedy człowieka zaczynają pociągać szaleńcy, lepiej mieć się na baczności.

Koniec nad rozkminianiem na ten temat. Ma teraz ważniejsze sprawy na głowie, na przykład, w co się ubrać na kolację. Spojrzała w szafę i po krótkim namyśle wybrała zwiewną białą sukienkę z niegrzecznym dekoltem. Pod wpływem Damiana miała ochotę podkreślić swoją kobiecość.

Tego wieczoru miała zamiar dobrze się bawić. Tylko, że w jej myślach przebywał mężczyzna z potarganymi włosami i lekkim zarostem, który wzbudził w niej zainteresowanie. Musiała wybić go sobie z głowy. Będzie się świetnie bawić - przekonała samą siebie.

Chloe rozejrzała się po salonie. Wielkie i przestrzenne pomieszczenie pomieści wszystkich gości. Wszystko wyglądało korzystnie. Nocna aura, delikatne światło, unosząca się woń kwiatów i przeróżne, wykwintne wina, idealne tło romansów. Niech tylko Sarah zechce współgrać.

- James! Tak się cieszę, że przyszedłeś!

- Witaj, Chloe. Zawsze miło cię widzieć. Dziękuję za zaproszenie i słowo daję, jesteś coraz piękniejsza.

-  Nie przesadzaj - uśmiechnęła się do niego. - Będziemy musieli częściej cię zapraszać. James, czy ja podziękowałam za ten przepiękny słowiański wazon jak należy? Ubóstwiam go!

- Owszem. Cieszę się, że znalazłem to, czego szukałaś.

- Zawsze znajdujesz. Twoja praca musi być fascynująca. Ciągle podróżujesz, oglądasz te wszystkie skarby...

- Czasami w domu jest ciekawiej - wyznał.

- Tak rzadko tu bywasz, że trudno w to wierzyć. Gdzie byłeś ostatnio? - zapytała zaciekawiona.

- W pięknym mieście - Wenecji.

- Bardzo chciałabym je zobaczyć. Gdybym tylko mogła odciągnąć męża od tych jego statków... - złapała się za głowę. - Muszę do niego iść, bo Melanie go zamęczy. O, idzie Sarah - zauważyła. - Dotrzyma ci towarzystwa.

- Bez wątpienia - mruknął.

Podobała mu się sukienka, którą Sarah miała na sobie. Była jednocześnie kusząca, seksowna i niewinna. Chciałby móc zdjąć ją z niej. Odkryć, co kryje się pod nią. Jej blond włosy luźno opadały na ramiona i plecy. Jakaż ona piękna - pomyślał.

- Kochana! Dotrzymaj przez chwilę towarzystwa Jamesowi. Sarah Cooper, James Waller - dokonała prezentacji, po czym odeszła.

Sarah patrzyła oniemiała. James podniósł do ust jej dłoń i złożył na niej pocałunek.

- To ty - wykrztusiła.

- Afrodyto, jesteś boska, nawet w ubraniu.

James ubrany był w białą koszulę, czarne spodnie i marynarkę, która była rozpięta. Na twarzy nie było śladu zarostu, za to był uwodzicielski uśmiech, który cholernie na nią działał.

- Nie wierzę, to ty jesteś tym przedsiębiorcą i przyjacielem Karagounisów? Jesteś jak kameleon. Jaka jest twoja prawdziwa wersja, co?

- Sama musisz się przekonać.

- Wiesz, że cię nienawidzę, panie Waller.

- Naprawdę? Mów mi James. Nie powinniśmy tytułować się oficjalnie po tym co... zaszło między nami.

- Nie ma sprawy James. Zapomnijmy o tym wszystkim - nie ukrywała bulwersacji.

- Jak wrażenia na gościach? Poznałaś już Zoulasa?

- To bardzo sympatyczny, towarzyski i uroczy mężczyzna.

- Uroczy? Tylko się nie zaurocz.

- To nie twój problem.

- No nie wiem...

Pojawiła się przy nich Chloe, która była zadowolona z ich uśmiechów na twarzy.

- Świetnie razem wyglądacie - zachwycała się.

- Właśnie mówiłam panu Wallerowi, jak bajkowo wygląda jego dom od strony morza - powiedziała Sarah.

- To prawda, Sarah była nim zafascynowana - potwierdziła Chloe.

James zapatrzył się w oczy Sarah. Można by w nich utonąć - pomyślał. Musi zachować ostrożność.

- Pani Cooper przyjęła zaproszenie na jutrzejsze popołudnie - uśmiechnął się na widok wściekłego jej spojrzenia.

- Wspaniale! Sarah będziesz zachwycona wnętrzem, kryje się w nim dużo skarbów.

Sarah w duchu miała ochotę dać mu z liścia, ale tutaj to nie przystoiło.

- Wprost nie mogę się doczekać - wypowiedziała.

W świetle Księżyca ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz