4. Zbłąkany nieznajomy.

718 59 12
                                    

Tej nocy Sarah znowu nie mogła zasnąć. W czasie urlopu planowała wypocząć, nabrać siły i z nową energią powrócić do rzeczywistości. Niespokojne myśli nie dawały jej spać. Przeciągając się, wstała i prawie zderzyła się z silną klatką piersiową. Dłoń, która błyskawicznie zasłoniła jej usta, była delikatna. Ciemne oczy przeszywały jej ciało, śmiejąc się do niej.

- Witaj, Afrodyto - przywitał się. - Obiecaj, że nie zaczniesz krzyczeć.

Sarah próbowała się uwolnić, ale wiedziała, że nie ma szans, więc skinęła tylko głową. Puścił ją, odsuwając się.

- Jak się tu dostałeś?

- Na twoim balkonie rosną dość gęste i mocne winorośla.

- Wspiąłeś się po nich? - nie ukrywała zaskoczenia.

- Oczywiście - powiedział z uśmiechem.

Ciemne włosy miał w nieładzie, a widoczny ślad zarostu dodawał mu męskości. W oczach miał iskierki, które ją pociągały. W świetle lampy widziała go wyraźniej niż ubiegłej nocy. Widać było jego dobrze zbudowane ciało, na którym opinała się koszulka. Wzrost, oczy. Jego rysy nie były tak ostre jak sądziła. Był przystojny i to bardzo.

Nie była zadowolona z tego faktu, że pociągał ją ten mężczyzna. Była wręcz zła na siebie.

- Czego chcesz!?

Ponownie się uśmiechnął, wolno wędrując po niej wzrokiem. Miała na sobie tylko skąpą koszulę nocną.

- Skąd wiedziałeś, że tu jestem?

- Ja wiem wszystko - na jego twarzy ukazał się szereg białych zębów. -  Nazywasz się Sarah Cooper. Jesteś z wizytą u przyjaciółki Chloe Karagounis. Amerykanka, mieszkająca w Nowym Jorku. Niezamężna. Pracująca w kancelarii Brawnsa. Posługujesz się trzema językami: angielskim, francuskim i hiszpańskim.

- No nieźle - pogratulowała mu z widocznym oburzeniem.

- Dzięki.

- Skąd się tyle o mnie dowiedziałeś?

- Mam swoje źródła.

- Mogę wiedzieć po co ci te informacje na mój temat?

- Muszę wiedzieć z kim mam do uczynku.

- I vice versa. Zaczynaj.

- Wszystko w swoim czasie. Dobrze bawisz się na Lesbos?

- Było świetnie, dopóki nie spotkałam ciebie.

- Niezmiernie mi miło.

To nie żaden złodziej ani gwałciciel. Zbyt ładnie się wysławia i porusza. Emanuje przyciągającym urokiem i klasą, której trudno się oprzeć. Jest też arogancki i zbyt pewny siebie - pomyślała.

- Masz niesamowity tupet - powiedziała.

- Znów mi pochlebiasz.

- Obiecałam, że nie będę krzyczeć i dotrzymałam słowa. A teraz się wynoś!

- Intrygujesz mnie. Ubiegłej nocy wykazałaś się rozsądkiem i odwagą. Podziwiam cię.

- Nie myśl sobie, że o niej zapomniałam.

- Przecież cię przeprosiłem.

- Dla mnie to nie wyglądało na przeprosiny.

- A gdybym spróbował jeszcze raz, ale inaczej. Przyjęłabyś?

- Po prostu sobie idź - zaskoczyła ją jego odpowiedź. - Nie chcę cię widzieć.

- Afrodyto, ranisz mnie.

Zastanawiał się czym tak pięknie pachniała. Ten zapach nieźle pobudzał jego zmysły i nie tylko. To musiał być jaśmin, jaśmin połączony z jej delikatnym ciałem. Hipnotyzowała go, nawet o tym nie wiedząc.

- Jutro poznasz Damiana Zoulasa i Melanię Karagounis. Jak wspominałem, wiem wszystko.

- Widać - prychnęła.

- Możliwe, że następnym razem będziesz bardziej dla mnie miła.

- Nie rozumiem, dlaczego niby?

- A dlaczego nie? - odpowiedział pytaniem.

- Nie będę z tobą rozmawiać. Zabieraj się stąd!

- Mam coś dla ciebie. - Sięgnął do kieszeni i wyciągnął łańcuszek ze srebnym medalikiem.

- Więc jednak go ukradeś!

- Już ci mówiłem, nie jestem złodziejem! Znalazłem go obok krzewów.

Zabrała wisiorek i zawiesiła go na szyi.

- Dlaczego w ogóle mnie napadłeś? Jesteś dziwnym napastnikiem.

Te słowa go wkurzyły. Ogniki w jego oczach zanikły.

- Sądzisz, że miałem zamiar zrobić ci krzywdę!? Uważasz, że miałem frajdę, strasząc cię tak mocno, aż zemdlałaś? Bałaś się, że cię zamorduję... Sądzisz, że przyjemnie jest widzieć zadrapania na twojej skórze i wiedzieć, że ja je zrobiłem?

- Skąd mam to wiedzieć? Nie wiem kim jesteś. Nie obchodzi mnie to. W innych okolicznościach podziękowałabym ci za znalezienie naszyjnika, ale nie w tych. A teraz wyjdź - rozkazała.

Jaka ona jest piękna - pomyślał. Nieczęsto półnaga kobieta wyprasza go z sypialni trzykrotnie podczas jednej nocy. Jest pierwsza.

- Niezła byłaby z nas para - powiedział.

W jej błękitnych oczach dojrzał coś, ale nie potrafił tego określić. Wiedział, że Sarah różni się od innych kobiet. Taka kobieta jak ona, może doprowadzić mężczyznę do szaleństwa.

- Kazałam ci iść.

- Pójdę, ale najpierw, skoro nie dajesz mi tego, czego chcę, wezmę to sam.

Wykonał szybki ruch i ponownie znalazła się w jego ramionach. Pocałował ją gorąco. Nie był to uwodzicielski pocałunek ani taki, którego doświadczyłaby prędzej.
Ten pocałunek był rozpalający, nigdy nikt tak jej nie całował.
Ogarnęło ją gorące pożądanie, które było zbyt silne by mogła mu się oprzeć i myśleć trzeźwo. Jak to możliwe, że go pragnie?

Jej usta oddawały pocałunki i pieszczotę, jaką jej dawał. Język szukał języka, a dłonie oplotły jego silne ramiona i przyciągały do siebie.

- Masz cudowne usta, Sarah. Doprowadzają do szaleństwa - wymruczał w jej usta.

Jego ręką rozpoczęła powolną wędrówkę wzdłuż jej pleców. Czuła zapach morza na jego skórze. Pocałunki były coraz gwałtowniejsze, aż jęknęła. Złapał ją za pośladki i je uciskał. Sarah momentalnie oprzytomniała. Odsunęła się od niego, nie chciała, aby to się stało. Nie chciała, ale zarazem pragnęła tego.

James był na siebie zły. Jego rozum przyćmiła namiętność. Nie mógł pozwolić sobie na komplikacje. Nie powinien narażać jej na ryzyko. Z trudem zabrał od niej swoje ręce.

- To było dużo lepsze niż "dziękuję" - powiedział. Z pełnym uśmiechem i wskazał łóżko - Masz zamiar poprosić mnie, abym został?

- Nie tym razem, Posejdonie.

Uśmiechnął się na jej słowa i boga, którym go określiła.

- Będę czekał na to. Już nie mogę się doczekać, Afrodyto.

Wyszedł na balkon i uśmiechnął się raz jeszcze. Po czym zniknął niezauważony.
Sarah, z mętlikiem w głowie i z niezrozumieniem siebie, zamknęła drzwi balkonowe i położyła się do łóżka. Ciężko było jej uspokoić myśli, ale silną wolą wymazała tą namiętność, której doświadczyła i oddała się w ręce Morfeusza.

W świetle Księżyca ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz