Narcyza odkąd pamięta, chciała stworzyć przyjemną, rodzinną atmosferę. Nienawidziła jej braku w rodzinie Blacków, a przynajmniej tych starszych. Namiastkę tej magii dostała, gdy mogła otwierać świąteczne prezenty wraz z jej siostrami, Syriuszem i Regulusem, gdy wszyscy byli młodsi. Nikt nikogo nie szkalował za bycie w Gryffindorze, nikt nie miał pojęcia o wojnie czy Voldemorcie.Młoda Black miała nadzieję, że gdy wyjdzie za Lucjusza Malfoya - czystokrwistego czarodzieja szlachetnego rodu - jej rodzina będzie z niej dumna. I fakt, była. Ale kobieta nie otrzymała tak wyczekiwanej rodzinnej atmosfery. Czekała na nią obojętność i chłodność. Ale ona nie chciała tego. Lecz teraz nie ma już odwrotu. Musi zostać. Musi począć ich wspólne dziecko, które będzie w przyszłości ich dziedzicem.
Gdy pojawił się Draco, kobieta mogła odczuć chociaż cząstkę rodzinnej atmosfery. Szczególnie podczas świąt, które może i były dość sztywne, jednak moment otwierania prezentów przyćmił to wszystko. Radość małego blondyna, który tak cieszył się z nowego zestawu zabawkowych mioteł była jedną z lepszych rzeczy, jakie Narcyza kiedykolwiek widziała. Nic jednak nie mogło przebić Syriusza i Regulusa, którzy jak prawdziwe rodzeństwo wspierali się nawzajem, jeszcze przed Hogwartem.
Gdyby tak można było cofnąć czas...
CZYTASZ
❜❜ advent calendar - harry potter ❜❜
Fanfictionświąteczne one - shoty, każdy jeden dla jednego dnia grudnia