Phoebe doczekała się w końcu swojego ulubionego dźwięku. Gdyby był to tylko dzwonek na przerwę, nie cieszyłaby się tak bardzo, ale to był dzwonek oznajmujący koniec męczarni w szkole.
Zadowolona ciągnęła Seranę za nadgarstek w stronę szatni, za nimi biegł Alex, ledwo dorównując im tempem.
– Idziemy na lody? – zapytała wesoło czarnowłosa.
Była końcówka maja, robiło się szybko ciepło, a tradycją Phoebe, wymyśloną wraz z jej przyjacielem od kołyski Alex'em, to uczczenie przed Dzień Elfów.
Kochali to święto, przyroda równo w południe ożywała jak nigdy w całym roku. Kwiaty pachniały sto razy mocniej, kolory były bardziej intensywne, powietrze było przyjemnie ciepłe i czasami unosiło w górę wybranków.
Zdarzało się, że poniektórzy widzieli postać, która tym wszystkim kierowała. Była to kobieta trzymająca na rękach dziecko, ale gdy tylko wiatr mocniej zawiał, znikała. Z upływem lat kobieta musiała już trzymać za rączkę swoje dziecko, bo urosło.
– Lody? – zapytała Serana. Zdziwiło to pozostałych.
– No tak, nigdy nie jadłaś? – odezwał się Alex; podszedł do dziewczyny i objął ją ramieniem.
– Nie – odpowiedziała – ale z chęcią spróbuję! – uśmiechnęła się.
– Kierunek lodziarnia! – ruszyła wesoło Phoebe, pokazując kierunek ich trasy.
Weszli do parku, był majestatyczny. Drzewa były wysokie i miały lekko porośniętą mchem korę. A między wystającymi korzeniami rosły piękne kwiaty. Trawniki były oddzielone małym metalowym, czarnym płotkiem. Kostka, po której się chodziło, była jasna, piaskowa.
– Dzień dobry! – podeszła do budki z lodami Phoebe.
Pani, która obsługiwała tam, bardzo dobrze znała ją, jak i Alex'a.
– Cześć – odpowiedziała równie radośnie kobieta.
Była pół kotem pół człowiekiem. Miała szare uszy w prążki i gdzieniegdzie płaty sierści.
– Witam, witam – uśmiechnął się Alex i przyciągną do siebie Seranę.
Kiedy kobieta zobaczyła elficę, wyglądała na przerażoną i zdezorientowaną.
– E... Dobry – powiedziała i skinęła lekko głową. Alex'a bardzo, ale to bardzo zdziwiło zachowanie obu dziewcząt.
Nie pytał. Może tylko mu się przewidziało? Przecież czasami tak mu się działo, kiedy zbliżała się pełnia.
– Poprosimy trzy lody po dwie gałki – poprosiła Phoebe, która wyraźnie nie zauważyła dziwnej wymiany spojrzeń.
– Widzę, że macie nową koleżankę – powiedziała lekko drżącym głosem.
Nie chciała, by Alex i Phoebe się zorientowali, że coś jest nie tak. Łatwo by było po niej to poznać, kiedy w ogóle by się nie odezwała, mogliby się czegoś domyśleć.
– Tak! Ma na imię Serana! – przedstawił koleżankę Alex, również udając, że wszystko w porządku.
– Miło poznać, jestem Kathrin'a – odpowiedziała, starając się, by wyglądało to, jak najbardziej naturalnie – jakie chcecie smaki?
****
Następnego dnia odbyło się przedstawienie z okazji Dnia Elfa.Wszystkie klasy mogły wyjść na boisko szkolne i pocieszyć się chwilą, która trwała mniej niż pięć minut. Równo o dwunastej, zaczął się pokaz elfów z lasu.
Serana mogła zrobić to przecież w każdej chwili, była jednym z nich. Ale gdyby uczyniła to kiedy indziej, mogłaby być wygnana i uznana za zdrajcę swojego rodu.
– Pokazała mi się! – pisnęła cicho Phoebe. Chodziło jej o kobietę lasu – ale nie ma już z nią dziecka.
– Staruszka już z niej – odpowiedziała jej Serana.
– He? Znasz ją?! Widziałaś ją z bliska? – pytała z niedowierzaniem niebieskooka.
– Nie mogę ci tego zdradzić – odpowiedziała i zaśmiała się.
Phoebe odwróciła wzrok w stronę kobiety, idealnie zdążyła na moment powiewu silnego ciepłego i mocno pachnącego powietrza. Czarna pochylona postać rozmyła się w powietrzu.
– Żegnaj – usłyszała za sobą głos Serany.
Uśmiechała się, czy to coś mogło znaczyć? Może to po prostu jakiś elfi rytuał? Jeżeli tak, to nic nie wie o elfach.
Z zamyślenia wyrwał ją donośny śmiech Alex'a. Unosił się w powietrzu, zawsze o tym marzył. Odkąd zaczęli mówić i rozumieć więcej cały czas mówił, że chce kiedyś chociaż przez chwilę się unosić.
– Udało się! W końcu mnie wysłuchali – złapał czarnowłosą za ramiona i zaczął nimi trzęść w przód i w tył.
– Cieszę się – zaśmiała się dziewczyna i starała się odepchnąć od siebie chłopaka.
Gdy weszli do sali na ławce, przy której zawsze siedziała Serana, leżało kilka upominków. Była przecież elfem, to także jej dzień.
Najbardziej ucieszyła się z różowej róży. Powąchała ją i szybkim ruchem ręki włożyła sobie za ucho.
Spojrzała na Alex'a. To on ją dał. Widziała jego lekkie wypieki na policzkach. Wiedział, co lubią elfy najbardziej.
– Dobrze dzieciaki wracać do nauki – przerwał tę chwilę, mówiąc ponuro ich wychowawca – mamy kolejnego ucznia.
CZYTASZ
Córka Lasu (Chwilowo Wstrzymane)
FantasyGdy do szkoły przychodzi elfica o nie ziemskiej urodzie, wszystko się zmienia. Jaką ma przeszłość? Co może spowodować jej wizyta? Kim jest? Jak tu się znalazła?