Maraton 1/3
wstawiam tak jak napisałam przed świętami o maratonie ale zbytnio czasu nie miałam kiedy opublikować
****************
- Kacyk męczy co? - zapytała między czasie robiąc naleśniki- Nawet nie wiesz jak bardzo - lekko się skrzywiłam bo lekko mnie głowa zabolała
- Hej dziewczyny - powiedział wkurzony Josh
- Hej - odpowiedziałyśmy z uśmiechem
- Nie wiecie kto może zrobił mi taką rozrubę w moim gabinecie z czego tylko zginął alkochol?
Dziewczyny lekko zaprzeczyły głową a ja niestety patrzyłam tylko na swoje ręce nie wiedząc co powiedzieć
- Rosallie Irwin czy ty coś o tym wiesz a nie chcesz nam czegoś powiedzieć? - zapytał lekko zaciekawiony
Z ciekawością aż przyszli wszyscy do kuchni się dowiedzieć kto to zrobił
- Ymmm.... tak wiem bo ja ten.... mmm.. no ehhh ja to zrobiłam - nie mogłam się wysłowić ale też wiedziałam że będzie na mnie zły i będzie zawiedziony
- Wiesz jaka jesteś nie odpowiedzialna?! Dużo obcych ludzi się kręciło po domu a ty najzwyczajniej w świecie sobie rozwalasz moją szawkę gdzie mam zastrzeżone dokumenty?! A co by było gdyby ktoś z naszych wrogów kręcił by się po domu?!
-O tym nie pomyślałam
- A czy ty w ogóle o czym kolwiek pomyślałaś?
- A czy ty byś myślał gdyby ktoś Ci powiedział że musisz wracać do swojego brata od którego uciekłeś?! - Już nie mogłam wytrzymać to o co mnie oskarża okej niech oskarża ale żeby sobie to darował gdy jestem w rossypce po wczorajszym.
Przyjaciele spojrzeli na nas z niedowierzaniem, chyba nie wiedzieli że to prawda a to ci niespodzianka.
- Josh, czy to prawda? - zapytał Matt który wyglądał jakby miał się rozpłakać
- Tak, to prawda ale nie miałem wyjścia
*****************
Tak więc witajcie kochni dzisiaj będę dodawać zaległe rozdziały chociaż postaram się wam je wszystkie opublikować jeśli nie dam rady to będą w najbliższych dniach
CZYTASZ
Bad Sister 5sos {W TRAKCIE KOREKTY}
FanficJestem Rosallie Irwin, mieszkam razem z bratem w domku jednorodzinnym, który został oddany mojemu bratu gdy skończył 16 lat. Byłam typową nastolatką do czasu gdy mój brat oraz jego kumple zaczęli mnie poniżać. W każdy dzień było podobnie...