"Ty szmato... Jak mogłeś!" moje oczy pokryte były w łzach. "Pierdol się, nigdy nic do ciebie nie czułem! Wolał bym dziwkę w łóżku niż ciebie w życiu śmieciu!" niebieskooki wykrzyczał mi to prosto w twarz po czym walną mnie ręką z liścia. Tą samą ręką która jeszcze niedawno gładziła mnie lekko i z czułością po policzku. Odgłosy w pomieszczeniu ucichły a ja stałem tam nieświadomy tego co się właśnie wydarzyło. Wokół nas słychać było nieprzyjemną głośną muzykę, czuć było pot, alkohol, papierosy... Szatyn dopiął rozporek w spodniach, nałożył bluzkę i wyszedł zostawiając mnie samego. Czekałem godzinami aż obudzę się z tego nieszczęśliwego snu. Nieme łzy spadały mi nędznie po twarzy. To nie był sen. Książka jest moim własnym wymysłem, zastrzeżenia dla osób wrażliwych i nieodpornych na złe wydarzenia.