Rozdział 4

125 8 15
                                    

Minęły prawie cztery miesiące.

Tydzień przed przerwą świąteczną, opiekun Slytherinu, wpisywał kto zostaje w szkole na święta. Sofia, razem z Eil i Hanią stwierdziły, że się na nią wpiszą. Riddle ucieszyła się, bo od pierwszego dnia, nie zdążyła porozmawiać z Victorią. Miała nadzieję, że w końcu jej się uda. Cały zamek opustoszał. Zostało tylko około czternaścioro albo piętnaścioro uczniów.

Po południu dziewczyna spotkała Victorię na korytarzu.

- Cześć, dawno nie rozmawiałyśmy - przywitała się  Krukonka - moja siostra, Natasha mówiła, że mogę cię tu znaleźć.

- Cześć - odpowiedziała jej - jak widać twoja siostra miała rację.

- Czy jutro masz czas? Chciałabym porozmawiać, ale nie tutaj. Spotkajmy się jutro po śniadaniu nad jeziorem. Musisz kogoś poznać. Mam nadzieję, że przyjdziesz. A teraz chodź - blondynka zaprowadziła ją (jak się domyśliła) do wejścia do Pokoju Wspólnego Krukonów.

- Co było pierwsze: feniks czy płomień? - spytała kołatka wisząca na drzwiach.

- Koło nie ma początku - odpowiedziała Ślizgonka niepewnym głosem.

Drzwi się otworzyły i ich oczom ukazał się pokój, który miał ściany w granatowym kolorze. Weszły do niego, a Riddle zaczęła się rozglądać.

- To pokój wspólny Ravenclawu. Zostałam jako jedyna za wszystkich, więc co ty na to, żeby zorganizować tu jakiś bal, wieczorem, dzień przed świętami? Wiesz, taki dla wszystkich uczniów. Oczywiście potrzebna będzie zgoda nauczycieli. - zaczęła podekscytowana.

- Nie ma problemu, ale jak zdobędziemy zgodę? - brunetka zaczęła się zastanawiać.

- O tym też pomyślałam - odpowiedziała, i nim Sofia się obejrzała, stały przed wejściem do gabinetu profesora Dippeta.

Victoria zapukała i weszła do środka, a Sofia wróciła do Pokoju Wspólnego Slytherinu.

Następnego dnia rano obudziła ją sowa, która zostawiła na jej łóżku kopertę z pieczęcią szkoły. Zdziwiła się. O co tu chodzi? Gdy ją otworzyła, okazało się, że to zaproszenie na bal Bożonarodzeniowy.

,,Szanowna panno Riddle, razem z kadrą nauczycielską zapraszamy panią na BAL BOŻONARODZENIOWY.
Uroczystość odbędzie się w piątek 24 grudnia, o 6 po południu w Wielkiej Sali. Obecność nie jest obowiązkowa, aczkolwiek było bynam niezmiernie przyjemnie, gdyby pani zaszczyciła nas swoją obecnością

Pozdrawiam serdecznie

Profesor Armando Dippet ''

Dziewczyna zauważyła, że zostały tylko dwa dni do wydarzenia, więc postanowiła poprosić swojego wujka, Morfina o wysłanie jej ulubionej sukienki.

Po śniadaniu wyszła na błonia, gdzie była umówiona na spotkanie z Victorią. Miała kogoś poznać.

- Cześć, jestem Natasha Lovegood. Starsza siostra Victorii - powiedziała blondynka, wyglądająca jak starsza wersja Victorii - a to są Veronica Malfoy, Maya Lupin, Anna Granger i Hanna Weasley - wskazała po kolei na każdą z dziewczyn.

- Hej? - odparła już naprawdę spięta.

- Dziewczyny mówiły, że chcą, żebyśmy dołączyły do ich paczki. Ja nie mam nic przeciwko, a ty? - zapytała nieco zirytowana zachowaniem siostry Victoria.

- Nie wiem, zastanowię się. Mam już swoją paczkę przyjaciół. Swoją drogą, umówiłam się na szachy z Eileen, więc muszę już iść - powiedziała Riddle.

- Tak, idź już. Widzimy się na balu - odpowiedziała Anna - Do zobaczenia.

- Do zobaczenia.

Dziewczyna udała się do sowiarni wysłać list do wujka, a następnie poszła do biblioteki, gdzie czekała juz na nią Eileen z szachami.

W dzień balu, sowa dostarczyła jej sukienkę. Była długa, ciemnozielona na ramiączkach ze srebrnymi elementami.

Rozpakowała ją, powiesiła na wieszaku i wyszła na śniadanie. Przez to, że było mało uczniów, w Wielkiej Sali stał tylko jeden stół. Od razu zauważyła dziewczyny, które poznała dwa dni wcześniej. Po krótkim przmyśleniu przysiadła się do nich.

- Cześć - mruknęła.

- Cześć - odpowiedziały w ten sam sposób, nawet na nią nie patrząc

Cały posiłek minął im w absolutnej ciszy.

- Hej, dziewczyny - Victoria zwróciła się do Sofii, Eil i Hani. - A może pomożemy sobie nawzajem w szykowaniu się do balu?

- Mi tam pasuje - odparła Hania.

Chwilę później wyszłyśmy z sali i skierowały się do pokoju Victorii, żeby zacząć się szykować. Sofia zakręciła sobie włosy, spięła górną część włosów, a dolną zostawiła rozpuszczoną. Założyła swoją sukienkę, która jakimś cudem trafiła do pokoju Krukonki. Na szyję Sofia założyła łańcuszek z zawieszką w kształcie serca. Po dwóch godzinach wszystkie dziewczyny były gotowe.

Gdy dotarły na dół, weszły do Wielkiej Sali. Wszyscy ( łącznie z paczką Natashy) się w nie wpatrywali. Riddle nie czuła się z tym komfortowo, jednak wiedziała, że to zaraz minie.

Bal zaczął się od przemówienia profesora Dippeta. Następnie był poczęstunek i każdy z nauczycieli prosił kogoś do tańca. Skończyła w ramionach Toma. Musiała przyznać, że chłopak świetnie tańczył. Przez chwilę rozmawiali, jednak gdy skończyła się piosenka, rozdzielili się. Sofia wróciła do rozmowy z przyjaciółkami.

W końcu ucichł ostatni utwór i dyrektor ogłosił, że uczniowie muszą wrócić do swoich dormitoriów spać.

Rano Sofia obudziła się wcześnie. Od razu zauważyła dużo prezentów przy jej łóżku. Postanowiła, że zacznie je rozpakowywać.

Od wujka Morfina dostała bransoletkę pasującą do naszyjnika, od jej dziadka  - książkę o eliksirach, od Eil - kolczyki z miniaturowymi wężami, od Hani - zdjęcie całej trójki w ramce ozdabianej szmaragdami, od Victorii - szkicownik znowym zestawem przyborów do rysowania, a od Toma - ich wspólne zdjęcie z balu. Ten ostatni prezent chyba dał jej najwięcej radości.

Po założeniu nowej biżuterii, wyszła na świąteczne śniadanie.

***

Tom wstał dość późno, co nigdy mu się nie zdarzało. Przy swoim łóżku zauważył paczkę zaadresowaną do niego . Zdziwiło go to, bo nigdy wcześniej od nikogo nic nie dostał.

Zaczął ją rozpakowywać. Jak się okazało była w niej książka „Ród Slytherina". Jak to miał w zwyczaju, zaczął ją czytać na przypadkowej stronie.

Marvolo Gaunt miał córkę i syna. Meropę i Morfina. Jego córka miała syna i córkę. Sofię i Toma Riddle. Zanim urodziła się Sofia, Meropa upozorowała własną śmierć. Rok później, naprawdę zmarła. Od tamtej pory nieznane są losy jej dzieci.

Morfin Gaunt miał tylko córkę. Roxanne."

Nie mógł w to uwierzyć, jednak nadal nie wiedział od kogo dostał ten wspaniały prezent.
Wtedy na dnie pudła znalazł kartkę.

Tomie, jeśli to czytasz to znaczy, że już znasz prawdę, ale ja nie o tym. Wesołych Świąt braciszku!

Twoja młodsza siostra, Sofia"

Czyli to od niej, pomyślał i szybko pobiegł na śniadanie, żeby jej za to podziękować.

Gdy dotarł do Wielkiej Sali, ona właśnie wychodziła, więc podbiegł do niej i ją przytulił. Sam nie spodziewał się, że stać go było na takie uczucia, ale w końcu miał rodzinę. Po jakimś czasie, zdziwiona Sofia odwzajemniła uścisk. Faktem było to, że to był jeden z lepszych dni w jego dzieciństwie.

Zupełnie inna RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz