Rozdział 6

63 6 5
                                    

Zanim opiszę ponowny przydział Hanny, chciałabym wytłumaczyć, dlaczego Hanna się przeniosła w czasie.

Gdy pierwszy raz jechała pociągiem do Hogwartu, poznała dziewczyny. Anię, Veronicę, Natashę, i Mayę. Szybko się polubiły. Miała wtedy jeszcze siostrę bliźniaczkę, Lenę. Lena trafiła, tak jak ona do Hufflepuffu, ale nie była tam szczęśliwa. Ona wolałaby być w Slytherinie, ale razem z dziewczynami przekonała ją, że uczniowie tego domu są wredni i chamscy. Jakże się wtedy pomyliła!

Pewnego dnia jej siostra i reszta dziewczyn postanowiły zrobić żart dyrektorowi. Stwierdziły, że obleją go jakąś lepką mazią i zmienią mu kolor włosów. Nie znam całej sytuacji, więc nie będę zmyślać.

Po jakimś czasie wróciły, ale nie było z nimi Leny. Gdy się spytała, dlaczego jej z nimi nie było, odpowiedziały: „Dippet nas przyłapał. Lena powiedziała, że to tylko, i wyłącznie jej wina, a my tylko tamtędy przechodziłyśmy. Dyrektor odparł na to, że skoro tak, to musi wyrzucić ją z Hogwartu". Następnego dnia wieczorem Hanna dostała pocztą wiadomość o pogrzebie mojej bliźniaczki. Jak się okazało, popełniła samobójstwo, gdy tylko wróciła do domu. Załamała się.

Wtedy właśnie straciła najbliższą jej osobę. Jedyne, co było w tym pocieszające, to to, że się za nimi wstawiła. Przynajmniej tak myślała. Ale to nie wszystko. W urodziny Sofii, rano Victoria mi wyznała, że była głupia wierząc w to co powiedziały mi dziewczyny. Podobno Lana wcale się za nimi nie wstawiła. (To prawda ~Narratorka. Dziewczyny zrzuciły na nią całą winę)  Dowiedziała się, że to one na nią wszystko zwaliły. Wtedy właśnie coś w niej pękło. Rzuciła w młodszą Lovegood, bo to ona przekazała jej tę informację.

Gdy natrafiła później na zmieniacz, stwierdziła, że zniknęie, a najlepszym sposobem na to było przeniesienie się w czasie. Oczywiście miała jakieś wątpliwości (ale kto by ich nie miał!), a najbardziej jej było smutno z powodu tego, że gdy trafiła do innych czasów, zostawiła w moich, kilka osób, z którymi ciężko jej było się rozstawać, jak na przykład Eileen czy Sofia. O dziwo były to Ślizgonki. Bardzo miłe Ślizgonki. No cóż, nie chciała żyć przeszłością, więc postanowiła rozpocząć nowe życie.

Nadal nie dowierzam, że profesor Dippet zrezygnował z jej poszukiwań i zamiótł wszystko pod dywan. Żałosne.

-...A na drugi rok dołączy do nas Hanna Weasley - z rozmyślań nad przeszłością wybudził ją głos profesor ( Minnie?) McGonagall.

Weszła do sali, a wszystkie osoby tam siedzące, skierowały swój wzrok na nią. Nie zwróciła na to uwagi. Spojrzała na stół nauczycieli. Szczególnie zwróciła uwagę na miejsce niegdyś zajmowane przez profesora Slughorna. Siedział tam wysoki mężczyzna w całkowicie czarnych, długich szatach. Kogoś jej przypominał. Nie mogła dalej go obserwować, bo usiadła na stołku, a nauczycielka założyła mi tiarę. Chwilę później ponownie została Puchonką.

Szybko zeszła z podwyższenia, i usiadłam przy stole Hufflepuffu. Obok mnie siedział brązowowłosy chłopak.

- Hej, jestem Cedric. Chyba będziemy razem chodzić na zajęcia - powiedział.

- Jeżeli jesteś na drugim roku, to tak. Tak poza tym, to jestem Hanna - odparła.

- Tak, wiem jak masz na imię - przewrócił oczami - Mam pytanie. Czy jesteś spokrewniona z Charliem Weasleyem?

- Tak jakby jestem, ale bardzo daleko - odpowiedziała po chwili zastanowienia - Ja też cię o coś spytam. Kim jest te nauczyciel? Ten czarnowłosy, obok dyrektora?

- To jest profesor Snape. Nietoperz z lochów. Uczy eliksirów. Opiekun Slytherinu. Faworyzuje Ślizgonów, a przy każdej możliwej okazji wlepia szlabany i odejmuje punkty uczniom innych domów - odpowiedział Cedric.

Skończyła się uczta i poszliśmy do pokoju wspólnego. Gdy prefekt wystukał odpowiedni rytm, wszyscy Puchoni weszli do pokoju wspólnego. Od razu poszła do dormitorium. Dotarła do okrągłych drzwi, na których wisiała tabliczka z jej, oraz z trzema innymi nazwiskami. Otworzyła drzwi i od razu znalazłam odpowiednie dla mnie łóżko. Usiadła na nim. Z kieszeni mojej bluzy wychyliła się moja papużka. Z drugiej kieszeni wyjęła jej karmę i podała ją jej skrzydlatej przyjaciółce. (Nazwała ją Taistelija, co po fińsku znaczy wojowniczka. Doprawdy, kreatywne.)

Do pokoju wbiegła wysoka dziewczyna. Miała niebieskie oczy i czarne włosy do ramion.

- Cześć, jestem Viviane Giffen. Ty jesteś Hanna, prawda? - spytała siadając na łóżku obok - O, hej dziewczyny.

Weszły pozostałe współlokatorki. Wyższa z nich miała jasne blond włosy, a niższa była ruda.

- Cześć Viviane. Rosen i ja trochę zabłądziłyśmy. Przypadkiem trafiłyśmy do naszego starego dormitorium - powiedziała rudowłosa - O, cześć. Ty na pewno jesteś Hanna. Jestem Kaja Dębowska, a to jest Rosen Stojanova.

- Cześć - odpowiedziała -Rosen, jesteś z Bułgarii? - blondynka przytaknęła - Viviane, jesteś Francuzką? - czarnowłosa kiwnęła głową - Kaja, obstawiam, że jesteś z Polski - płomiennowłosa potwierdziła jej przemyślenia.

Ważne, że miały temat do rozmowy, czyż nie?

- Jak to rozpoznałaś? Skąd jesteśmy?- zapytała zdziwiona Viviane.

- Nazwiska. I macie zagraniczne akcenty - odparła - a, i jeszcze jedna rzecz. Jest już północ! Więc idziemy spać.

Weszła do łazienki, ogarnęła się, przebrała się w piżamę, (ciekawe skąd ją miała) i wyszła już prawie gotowa.

Zaczęła zaplatać sobie warkocz,
i usiadłam z powrotem na łóżku. Jej uwagę przykuł zmieniacz czasu. Zaczął lekko wibrować i świecić. Nie wiem co dokładnie się stało, ale gdy go dotknęła, przed nią pojawiły się litery układające się w wiadomość: ,,Możesz przywrócić do życia swoją siostrę. Przenieś się do 15 września 1936 roku i ją ocal. Nie powiem jak to zrobić, ale dasz radę. Z wyrazami szacunku. A. P. W. B. Dumbledore". Przeczytała to, i postanowiła.

Uratuje Lenę.


Zupełnie inna RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz