Rozdział 8

39 4 11
                                    

Zaczęły się zajęcia. Nauczyciele zaczęli zadawać nam bardzo dużo zadań domowych, bo zbliżały się egzaminy. No, nie tak bardzo, bo nadal był styczeń.

W połowie drugiego tygodnia nauki w nowym roku, profesor Slughorn zaprosił Sofię i innych uczniów na przyjęcie w Klubie Ślimaka. Znowu miała mało czasu na przygotowania.

Jak zwykle, wysłała do wujka list. Sama nie posiadała swojej sowy, więc pożyczyłaml ją od Eileen. Przywiązała kopertę do nóżki Vilis i wypuściła ptaka przez okno sowiarni.

Była sobota. Zapowiadał się słoneczny poranek, a przyjęcie miało się odbyć wieczorem.

Hania i Eil już od szóstej biegały, i szukały odpowiednich strojów. Sofia za to była bardzo spokojna. Kilka dni wcześniej zaplanowała sobie wszystko.

Pomyślała, żeby przejść się do Pokoju Życzeń.

Lubiła to miejsce. Przesiadywała tam rzadko, ale jednak. Odkryła ten pokój w połowie października, gdy wracała z biblioteki. Było wtedy już po północy, a nie chciała trafić na prefektów i przypadkiem go znalazła. Za pierwszym razem ukazał jej się jako dość spore pomieszczenie z fotelem, dużą ilością książek i małym stoliczkiem. Na ścianie były wtedy jakieś runy. Nie wiedziała co to, ale postanowiła się nie przejmować.

Na wspomnienie pierwszej wizyty w Pokoju, uśmiechnęła się lekko. Gdy przypomniała sobie o runach, stwierdziłam, że pójdzie je przetłumaczyć.

Już po chwili stała na korytarzu na siódmym piętrze. Przeszłam
trzykrotnie wzdłuż ściany. Przede
mną pojawiły się drzwi, przez które przeszła. Weszła do takiego samego pomieszczenia, co za pierwszym razem, gdy tam była. Na ścianie był ten sam napis, a jedyne, co się zmieniło, to to, że była tylko jedna półka na książki. O runach. Znaczenie, tłumaczenie, właściwości w magii, itd. wzięła pierwszą książkę. Miała ona tytuł: „Runy - właściwości, i znaczenie. Poradnik dla zaawansowanych".

Jak się okazało, były tam tylko jakieś rytuały z runami, zaliczające się do czarnej magii. Odłożyła ją na miejsce. Wzięła drugą. Tym razem udało jej się przetłumaczyć fragment napisu: „ przestrzeń poza ...".Musiała szukać dalej. Zostało ostatnie słowo.

Do ręki wpadła jej gruba książka. Zaczęła ją przeglądać. Jej uwagę przykuł kawałek pergaminu wystający z książki. Otworzyła ją na stronie, w którą została wetknięta kartka. Było na niej napisane: „Post spatium temporis si quis heres occurunt viatoribus implebuntur tempora". Było to zaklęcie. Gdy spojrzała do książki, to udało mi się odszyfrować resztę napisu. „Przestrzeń poza czasem". Pomyślała, że może trzeba by było rzucić zaklęcie na runy. Jednak zanim to zrobiła, zauważyła, że już było późno. Do przyjęcia została godzina, więc szybko zabrała ze sobą książkę i pergamin. Wybiegła z pokoju.

Wpadła do dormitorium. Hanna właśnie sobie zaplatała włosy, a Eileen jej w tym pomagała. Sofia od razu wyjęła swoje wcześniej przygotowane rzeczy z szafy i poszłam się odświeżyć.

Zaklęciem wysuszyła włosy i zawinięta w ręcznik wyszła z łazienki. Korzystając z tego, że nikt jej jeszcze nie zajął, wróciła tam się przebrać. Sukienka, którą miała na sobie była granatowa, do kolan. Dziesięć minut później była już prawie gotowa. Zostały jej buty i fryzura.

Gdy skończyła, miała tylko pięć minut, więc wyszła i poszła w stronę sali do eliksirów.

Gdy otworzyła drzwi zobaczyła coś niemożliwego. Nudna sala lekcyjna zamieniła się w pięknie przystrojony pokój.

Z obu stron pomieszczenia stały stoły z przekąskami (przy jednym z nich oczywiście siedział Tom, i zajadał się kanapkami, myśląc, że nikt go nie widzi), a na środku był parkiet. Było tam około piętnaście osób. W tle grała muzyka.

Całe przyjęcie minęło na luźnych rozmowach (no i na obserwowaniu objadającego się kanapkami Toma, przynajmniej mi).

Gdy się skończyło, wyszła, i skierowała się na siódme piętro. Jak zwykle trzykrotnie przeszła wzdłuż ściany, i przed nią pojawiły się drzwi. Wkroczyła do pokoju i stanęła przed napisem.

Rzuciła zaklęcie, a runy zaświeciły się na zielono.

Zupełnie inna RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz