Rozdział 14

29 5 10
                                    

- Riddle, zostań na chwilę - usłyszała głos nauczycielki, gdy już miała wychodzić z sali. Podeszła do pani. Wyglądała na zdziwioną postępami ich klasy przy boginie. Chyba nie spodziewała się, że tak dobrze sobie poradzą - dlaczego podeszłaś tam? Nie wiedziałaś co tam mogło być. Mogło ci się coś stać.

- Tak, wiem ciociu - przewróciła oczami.

- Wiesz, że nie możesz tak do mnie mówić w Hogwarcie? To, że jestem twoją ciocią, matką twojej kuzynki i żoną twojego wujka, to jedno. Ale nadal jesteś my w szkole. A tak poza tym, jak tam u Toma? Wie, że ma rodzinę? - spytała.

- Wie tylko, że ma siostrę, wujka i kuzynkę. A co do samopoczucia mojego brata, to nie jest tak źle. Bywało gorzej. Chociaż i tak uważam, że przyda mu się jakiś tydzień odpoczynku. Przez prawie cały dzień i całą noc tylko siedzi nad tymi książkami. Przemęcza się. I chyba jest mu źle z tym, że nie może z rodziną mieszkać - stwierdziła.

- Miło, że się o niego martwisz - uśmiechnęła się - a teraz, jeśli nie chcesz dostać szlabanu, biegnij na eliksiry.

Wyszła z pomieszczenia i skierowała się do lochów.

- Co tak długo? - spytała Eileen, gdy dotarła na miejsce.

- Nauczycielka zaczęła mnie wypytywać o powód otwarcia tej skrzyni - odpowiedziała nawet na nią nie patrząc. Eileen zaczęła być wobec niej trochę nachalna. Ciągle tylko chciała z nią spędzać czas.

- Wiosna!!!!! Wiosna przyszła! - przez korytarz biegła podekscytowana Victoria. Podbiegła do mnie - Zakwitły już kwiaty! I śnieg stopniał! I jest ciepło.

No, rzeczywiście. W tym roku zima nie odpuszczała. Do połowy kwietnia trzymał się śnieg.

- I co z tego? - spytała brunetka.

- Ty naprawdę jesteś taka głupia, czy tylko taką udajesz? -  Eileen uderzyła ją podręcznikiem od eliksirów w głowę. Swoją drogą, ciekawe od kogo profesor Snape się tego później nauczył.

- Au.. to bolało - powiedziała do siebie Riddle - ale o co wam chodzi z tą wiosną?

- Przyszła wiosna, będzie trawa lepiej rosła, ziółka wreszcie będą dobre, na zielarstwie nie będzie nudy - zaczęła śpiewać Victoria.

- Victoria... Co ty brałaś?- zaniepokoiła się Riddle.

Co prawda, nadal miały po 11-12 lat, ale ona naprawdę nienormalnie się zachowywała.

- Nic nie brałam. Tylko wiosna napawa mnie radością, więc nie dziw się, że zachowuję się jak oderwana od świata - odparła.

- Ale... Ty zawsze się zachowujesz jak oderwana od świata - Sofia zaśmiała się - Według mnie, musiał ktoś ci dosypać coś do śniadania. Poza tym...

- Dlaczego zrobiło się tak cicho? - przerwała jej Lovegood.

Rzeczywiście nagle zrobiło się cicho. Miała rację. Chyba zaczęła się lekcja.

- To.. Może sobie odpuścisz dzisiejsze eliksiry? W końcu jesteś najlepsza na roku, a Slughorn tak cię lubi, że nie dałby ci szlabanu - Eileen przerwała i spojrzała na dziewczyny - a jeśli już, to byś miał z nim siedzieć przy herbacie czy czymś tam i gadać - dodała po chwili.

- ...ty nie masz teraz transmutacji? - dokończyła przerwane pytanie dziewczyna.

- Miała być. Dzisiaj jest odwołana bo Dumbledore.. - zaczęła.

- ...Stoi za wami i się zastanawia jak długi szlaban wam dać i ile punktów odjąć -dokończył ktoś za nimi.

- Jeju! Tom, wystraszyłeś mnie! - krzyknęła i odwróciła się do brata - a tak poza tym, to co ty tu robisz?

- Ta lekcja też została odwołana. Chyba nauczyciele mają teraz zebranie w sprawie aktualnej pory roku... - Riddle spojrzała na niego dziwnie - spokojnie, nie mam Wiosennego Oderwania Mózgu.

- Co to jest? - zapytała Krukonka.

- Wiosenne Oderwanie Mózgu. Magiczna choroba spowodowana późnym nadejściem wiosny. Powoduje między innymi gadanie od rzeczy, i cieszenie się z byle czego - powiedziała Suzanne podchodząc do nas - Może też objawiać się śpiewaniem dziwnych piosenek.

- Czyli.. jestem na to chora? Jest na to lekarstwo? - spytała Lovegood, a czarnowłosa pokiwała głową.

- Trzeba udać się do Zakazanego Lasu, gdy księżyc będzie w nowiu, trzeba zanurzyć się w jeziorze i wypowiedzieć zaklęcie, którego niestety nikt nie zna -wytłumaczyła Slytherin/Anderson.

- Czyli ona już zawsze taka będzie? - zapytała brunetka z niepokojem - A nie możemy po prostu pójść do Skrzydła Szpitalnego?

- No dobrze, chodźmy - stwierdził Tom.

Poszli do Skrzydła Szpitalnego. Droga zajęła im niecałe 5 minut, bo Sus poprowadziła ich jakimś tajnym korytarzem. Brat Sofii otworzył drzwi, a dziewczyny weszły.

- Co was tu do mnie sprowadza? - spytała pielęgniarka, gdy ich zauważyła.

- Victoria ma WOM - odpowiedziała zielono-szarooka.

- Miejmy nadzieję, że jej przejdzie... To trudne do wyleczenia. Szczególnie, że dopiero co był nów. Trzeba będzie czekać miesiąc - powiedziała lekarka.

- To pierwsza osoba w tym roku? Czy komuś jeszcze się objawiło oderwanie od rzeczywistości? - zadała pytanie czarnowłosa.

- Na szczęście tak, ale chyba będziemy musieli zrobić zapasy eliksiru na tą chorobę. Nie wiadomo, co się jeszcze stanie - odparła kobieta,

- To jest na to eliksir? Myślałam, że jedynym lekarstwem jest ten cały rytuał w jeziorze - siostra Salazara zaczęła mówić do siebie.

- Z resztą nie ważne. Victorio, ty tu zostań a reszta niech wyjdzie - rozkazała magomedyczka.

Zupełnie inna RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz