Wesołego Snogletoga wszystkim.
Perspektywa Selian
Poprowadziłam Pancera do kolejnego ataku na łódź łowców, strzałami rozwalając kołowrotki i maszt. Śmigając nad pokładem użyłam własnych sztyletów, by kilku najbliższych znokautować. Niestety nieważne ilu zdjęłam pojawiali się kolejni.
- Pancer, góra- zakomenderowałam, umykając przed spadającą siecią.
- Zestrzelić mi tego smoka!- krzyknął kapitan obecnej łodzi, a ja przewróciłam oczami z irytacją. Kolejny idiota, który mierzy za wysoko.- Jeźdźca chcę żywego! Ryker sowicie nas za nią wynagrodzi!
- Żebym ja was zaraz nie wynagrodziła- syknęłam, wyciągając z torby swoją laskę i rozkładając ją. Zakręciłam nią nad głową, ciesząc się znajomym dźwiękiem grzechotek. Niektóre smoki z Sanktuarium, które sprowadził Czkawka, zareagowały na dźwięk i dołączyły do mnie. Mocno uderzyłam berłem o swoją łydkę, wydając rozkaz ataku. Sama pociągnęła Pancera z powrotem w przestworza i dołączyłam do brata w chmurach.- Jak sytuacja?
- Jak widać. Smoki robią więcej zniszczeń niż sądziłem- ocenił, na co odpowiedziałam szerokim uśmiechem, wskazując Pancerowi kolejny cel. Smok strzelił trzy pociski, zdejmując wyrzutnie sieci.- Ale nadal nie wiem skąd te niebieskie strzały.
- Raczej z żadnej łodzi- mruknęłam, kiedy razem śmignęliśmy nad łodziami, zdejmując kolejne katapulty i wyrzutnie sieci.
Atali, Wingsmaiden i jeźdźcy z Berk dziesiątkowali Łowców w pobliżu brzegu, a Wikingowie pod wodzą Stoicka robili porządek z tymi, którzy wydostali się na brzeg. Ja z Czkawką i dzikimi smokami robiliśmy chaos dalej w oceanie, szukając Rykera lub ich nowej broni. Dagur i Heatherka też gdzieś się pałętali, robiąc to w czym dobrzy są Berkserkowie.
- Ale Ryker raczej pod wodą oddychać nie umie- oceniłam, pochylając się, by nie dostać w głowę. Skała przeleciała nad nami i spadła na inną łódź, robiąc w burcie ładną wyrwę.
- Selian, jesteś genialna!- stwierdził nagle Czkawka z błyskiem w oku i rzucił mi coś. Klepnął Szczerbatka i zanurkowali.
- Co? Hej!- krzyknęłam za nim i pogoniłam Pancera, sprawdzając co mi braciszek rzucił. Maska z bursztynu Śmierciskrzeka.- Pancer, nurkujemy- jęknęłam i wzięłam głęboki oddech, zanim wpadliśmy pod wodę.
Rozejrzałam się, próbując dostrzec brata, przez unoszące się wokół mojej twarzy włosy. Pancer, mając lepszy widok namierzył go szybciej i nagle ruszył gwałtownie, a ja zacisnęłam palce, by nie spaść z siodła. W końcu ogarnęłam włosy i niemal wrzasnęłam na widok przede mną.
Ogromna paszcza pełna ostrych zębów wystarczyła by wywołać u mnie dreszcze. Smok był pokryty twardą skorupą, a czerwonawe i żółte ubarwienie nieco przypominało Pancera. Przełknęłam ślinę, kiedy Pancer śmignął przy długich rogach, zanim zauważyłam inne dziwactwo. Podłużny kontener ze smokoodpornej stali był przyczepiony do jego pleców.
Wyskoczyliśmy z powrotem na powierzchnie, a ja wzięłam kilka głębokich oddechów, zanim postanowiłam omówić, co widziałam.
- Co to, do cholery, było?!- wrzasnęłam, uciekając z Pancerem przed kolejnymi linami.
- Ognioskorup- odpowiedział Czkawka, krzywiąc się i odgarniając z twarzy mokrą grzywkę.- Ale to nie ma sensu. Te smoki nie atakują ludzi.
- Ja nie o smoku- poprawiłam go z warknięciem.- Mówię o tym architektonicznym potworze na jego grzbiecie.
- Operacja „Ogniowa Burza". Ten wariat uzbroił smoka- chłopak zacisnął z wściekłością palce na siodle.- Musimy coś z tym zrobić.
- Coś zrobić? Pewnie, ale co?- zapytałam, unikając kolejnych strzałów. Pancer obrócił się z warknięciem, posyłając kilka ognistych kul w napastników.- Dobry smok- pochwaliłam, odsuwając mokre włosy z policzków. Sięgnęłam do swojego przybornika po mały woreczek i rzuciłam go w ogień. Zapach ściągnie morskie smoki, żeby zrobiły porządek z okrętem.
Zatoczyliśmy koło nad miejscem, gdzie pod powierzchnią czaił się Ognioskorup. Niemal widziałam, jak w głowie brata obracają się trybiki, szukając rozwiązania. Ja, będąc bezużyteczną w planowaniu, pilnowałam sytuacji i z Pancerem niszczyliśmy okręty, które zbliżyły się zbyt blisko jak na mój gust. Kilkakrotnie wykorzystywałam smoki z Sanktuarium, aby przegonić łowców.
Sytuacja wciąż jednak nie wyglądała różowo. Łodzi było mnóstwo, a Ognioskoróp krążył gdzieś pod powierzchnią, czekając na odpowiedni moment do ataku. Zacisnęłam usta, rzucając szybkie spojrzenie na brata, licząc, że ma jakiś pomysł. Nadal jednak wyglądał na zgnębionego, więc trafnie wywnioskowałam, że nadal jesteśmy w kłopotach.
Odwrócenie uwagi od pola bitwy przypłaciłam niemal wypadnięciem z siodła. Pancer, umykając przed siecią, wykonał nagłą beczkę, a ja trzymałam się siodła bardziej po prostu kładąc dłonie na łęku, więc gdybym nie miała zapiętych zapięć, spadłabym prosto na okręty poniżej.
- Jasny...- syknęłam, wbijając paznokcie w twardą skórę siodła, by zapewnić, się, że jestem bezpieczna. - Te, smok, ostrzegaj mnie na przyszłość- zganiłam go, lekko stukając w grzbiet. Pancer tylko zaśmiał się po swojemu, zanim zanurkował do bitwy.
Z uśmieszkiem, wypięłam nogi i, kiedy mój smok, przebijał się przez żagle, chwyciłam się jednej liny i zsunęłam po niej na pokład, lądując prosto na kapitanie okrętu. Wyciągnęłam i natarłam na zbliżających się do mnie łowców, prześlizgując się jednemu pod nogami. Drugi próbując mnie trafić znokautował towarzysza, za co odpłaciłam mu pięknie, zdzielając rękojeścią w szczękę od dołu. Drugą ręką wyszarpałam kilka zatrutych noży, jeden po drugim, zdejmując z odległości kolejnych wrogów.
Kolejni już zmierzali w moją stronę, ale z nieba runął rozpalony Koszmar Ponocnik w towarzystwie dwóch Koślawych Mruków. Skinęłam smokom na powitanie, gwizdnięciem wzywając swojego i wracając w przestworza. Odnalazłam Czkawkę, który podczas gdy ja się bawiłam, ze Szczerbatkiem zatopił kilka kolejnych łodzi.
- Wyżyłam się, jestem szczęśliwym dzieckiem- oznajmiłam, każąc Pancerowi spalić nadlatującą sieć.- Jakiś plan?
- Przeżyć- odpowiedział z przekąsem Czkawka na co posłałam mu niedowierzające spojrzenie.
- To plan rodem z mojej głowy. Nie ma tak łatwo!- sprzeciwiłam się, a brat rzucił mi zirytowane spojrzenie.- No dalej, jeśli ktoś zna smoki na tym świecie to jesteś to ty. Musi być coś, co powstrzyma Ognioskorupa- przez chwilę rozważał moje słowa, ale po chwili jego oczy rozjaśnił pomysł. Poczułam dumę, kiełkującą w piersi.
- Sel, jesteś geniuszem- pochwalił mnie, na co wypięłam pierś i wyszczerzyłam się dumnie. Lubiłam, kiedy mnie chwalił. Choć teraz nie do końca wiem, co zrobiłam.- Rób, co robiłaś do tej pory. Ja zajmę się Ognioskorupem.- skierował smoka w kierunku otwartego oceanu, ale jeszcze raz odwrócił się do mnie.- Kocham cię, siostrzyczko- powiedział z czułością w oczach i pogonił Szczerbatka do przodu.
- Ja też cię kocham!- zawołałam za nim, nie do końca wiedząc, co myśli i co mu się czai w głowie.- Słyszałeś, co mamy zrobić smoku- zwróciła się do Pancera i poprowadziłam go z powrotem do bitwy.
CZYTASZ
Jak wytresować Wikinga?
FanfictionSchyliłam głowę, by nie przydzwonić w lodową ścianę, a za sobą usłyszałam jęk i ciche, zniekształcone przekleństwo. - Bolesne wybudzenie, co?- zaśmiałam się, prostując się. I to był błąd, bo tym razem to ja przywaliłam. - I sprawiedliwości stało się...