Z góry przepraszam...
Perspektywa Astrid
- Daleko jeszcze?- zapytałam Śledzika, opierając się o burtę obok niego. Ponad tydzień temu opuściliśmy skraj, ale nadal nie dotarliśmy do wyspy zaznaczonej na mapie. Ale przynajmniej wpłynęliśmy już na znajome wody.
- Jutro powinniśmy dopłynąć.- odpowiedział.- Posłali nas na Wyspę Berserków.- oznajmił nagle z pełnym zdziwieniem w głosie.
- Co? Ale po co?- zmarszczyłam brwi i skrzywiłam się na wspomnienie ostatniej wizyty ich wodza, Dagura Szalonego, na Berk. Nie trawiłam gościa.- Dobrze przynajmniej, że mamy podpisany z nimi pokój.
Jak zapowiedział Śledzik, następnego dnia dobiliśmy do portu. Zgodnie z tym, co kazała nam zrobić Belar, powiedziałam, że przysyła nas Smocza Panna i zażądałam spotkania z wodzem. Strażnik nie wyglądał na przekonanego, ale zaprowadził nas do wioski. Około południa pozwolono nam wreszcie porozmawiać z Dagurem.
Sala, do której nas zaprowadzono, była ogromna i pusta. Między dwoma filarami zawieszono materiał z symbolem klanu Berserków czyli Wandersmokiem w otoczeniu błyskawic. Na środku stał tron, ozdobiony czaszką Koszmara Ponocnika i powyginaną bronią. Na nim siedział dobrze zbudowany, młody Wiking, o krótko ściętych, sterczących do góry, rudych włosach i lekkim zaroście. Jego brązowo-szara zbroja, opatrzona ich herbem, odsłaniała ramiona, poznaczone wieloma bliznami i tatuażami. Jeszcze jedną szramę miał po prawej stronie twarzy. Oliwkowe oczy obserwowały nas czujnie, ale czaiło się w nich szaleństwo. Wódz Berserków, Dagur Szalony.
Na podłokietniku siedziała dziewczyna, w szarej, segmentowanej zbroi. Długie, czarne włosy miała splecione w warkocz podobny do mojego. Zielone oczy, jaśniejsze niż u mężczyzny spoglądały na nas ze znużeniem. Cała jej postawa wskazywała jasno, że nie uważa nas za zagrożenie, ale jedną dłoń miała opartą na czymś w rodzaju topora. Rozpoznałam w niej siostrę wodza wyspy, Heatherę.
- Witam na wyspie Berserków.- przemówił Dagur, a jego głos odbijał się echem od ścian.- Co was tu sprowadza?
- Przysyła nas Smocza Panna.- odpowiedziałam, a oboje widocznie się spięli. Poprzysięgłam sobie, że jeśli Belar wpakowała nas w kłopoty i skończymy w lochu, osobiście ją znajdę i rozwalę głowę moją siekierką.- Mam list od niej.- Heathera zabrała ode mnie papier rozwinęła i szybko przeleciała wzrokiem treść. Zmarszczyła zabawnie nos i przeczytała wszystko jeszcze raz, ale wolniej.
- Na łaskę Thora, czy ta dziewczyna nie może pisać wyraźniej?- warknęła pod nosem i podała wiadomość bratu.- Może ty to odcyfrujesz. Masz równie tragiczny charakter pisma.- westchnęła i zwróciła się do nas.- Jakim cudem was do nas przysłała? Czyżby byli na Berk?
- Niemożliwe.- wtrącił się Dagur, zanim któreś z nas zdołało odpowiedzieć.- Braciszek by mi powiedział.
- Sztorm rozbił naszą łódź na ich wyspie.- wyjaśniłam, a brunetka skinęła głową.- Udzielili nam pomocy, ale jakiś tydzień temu, Belar kazała nam natychmiast opuścić wyspę.
- Kim jest Belar?- zaskoczony wódz oderwał się od listu, a ja nie wiedziałam, co odpowiedzieć. W końcu opisałam niską dziewczynę w kapturze i masce, dosiadającą Wandersmoka. Mężczyzna roześmiał się jak obłąkaniec.- Mogłem się spodziewać, że nie przedstawią się prawdziwymi imionami.
- Co piszą?- zmieniła temat jego siostra, ponownie zabierają list i próbując coś rozczytać.- Przy następnym spotkaniu ją oskalpuję za te bazgroły.
- To tylko prośba o zapewnienie tej tu bandzie wszelkiej pomocy w dotarciu na Berk i informacja, że pan Viggo szykuje się do ataku na nich. Prosi, żebyśmy byli ostrożni.- odpowiedział.
CZYTASZ
Jak wytresować Wikinga?
FanfictionSchyliłam głowę, by nie przydzwonić w lodową ścianę, a za sobą usłyszałam jęk i ciche, zniekształcone przekleństwo. - Bolesne wybudzenie, co?- zaśmiałam się, prostując się. I to był błąd, bo tym razem to ja przywaliłam. - I sprawiedliwości stało się...